Co słychać u naszych ulubionych bohaterek? Na przestrzeni zebranych tutaj czterech zeszytów dzieje się całkiem sporo. Na początek, dziewczynom udaje się przekonać Esther do powrotu na studia, co oznacza, że paczka nie pozostanie rozbita na długo. Nie było to zresztą trudne zadanie, ponieważ nasza romansująca z gotykiem bohaterka nie nadaje się raczej na pracowniczkę lokalnej cukierni. Teraz całą trójkę czeka trudne zadanie znalezienia sobie lokum, co może nie być łatwe w obleganym przez studentów mieście. Na dodatek przecież nie wszyscy nadają się na współlokatorów. Czy uda im się zdać pierwszy poważny egzamin na dorosłość?
Giant Days tom 4 – Przepraszam, że cię zawiodłam to także kolejne próby poukładania emocji w głowach i sercach. Esther znów ładuje się w przelotny romans, który nie wydaje się dokądkolwiek prowadzić. Susan z kolei nadal cierpi po rozstaniu z Edem, dlatego zaczyna umawiać się na randki. Niestety kandydaci wyłuskiwani przez Tindera nie zawsze wydają się tymi, za kogo się podają, a nawet jeśli, to reprezentują raczej mało popularne wśród dziewczyn stereotypy: lalusia, kibola i hipstera. Wszystkie te sceny randkowania wypadają przezabawnie i chyba nie przesadzę jeśli powiem, że humor w tym albumie jest jeszcze lepszy, niż w trzech poprzednich.
Swoją drogą, uwielbiam dowcip w Giant Days. Świetnie skrojone przez Johna Allisona dialogi to jedno, ale niesamowita, ekspresyjna, wręcz mangowa mimika postaci, a na dodatek żarty ukryte gdzieś w tle sprawiają niesamowite wrażenie. Być może czwarty tom sprawia tak rewelacyjne wrażenie, ponieważ nowa rysowniczka Max Sarin już na dobre się zadomowiła i przejmuje pałeczkę po Lissie Treiman, która tym razem dostarczyła tylko okładki. Jej tła są niezbyt bogate w szczegóły, ale za to segment dotyczący kręcenia filmu przez Susan i Daisy ujęła doskonale.
Za co kocham Giant Days? Przede wszystkim za to, że jedna z najbardziej życiowych opowieści, jakie miałem okazję przeczytać. Bohaterki i bohaterowie to lustrzane odbicia nas samych, a ich problemy, mniej lub bardziej wydumane, to tak naprawdę rzeczy, z którymi sami borykamy (lub borykaliśmy) się na co dzień. Przecież wcale nie musimy być jeszcze w wieku studenckim, by miewać problemy z pracą, mieszkaniem, czy kolejną wielką miłością, prawda?
Giant Days tom 4 – Przepraszam, że cię zawiodłam podsumowuje pierwszy rok studiów Esther, Daisy i Susan i zamyka nieco erę dorastania i błądzenia po tej dorosłości po omacku. Liczę na to, że wraz z tomem piątym doczekamy się rozwinięcia i wskoczenia na jeszcze wyższy poziom emocjonalny. Bohaterki bowiem na naszych oczach stają się starsze, dojrzalsze i bogatsze w doświadczenia.
Lektura Giant Days to czysta przyjemność, bardzo potrafiąca poprawić humor. Rzadko kiedy uśmiecham się do siebie w tramwaju, a podczas obcowania z Przepraszam, że cię zawiodłam właśnie tak było i wcale nie był to wymuszony śmiech. Przeciwnie – czułem się wspaniale, a kiedy przewróciłem ostatnią stronę, żałowałem że na kolejną odsłonę przygód naszych bohaterek będę musiał trochę poczekać. Sprowadzając serię do Polski Non Stop Comics dało czytelnikom naprawdę dużo radochy. Oby więcej takich!
Tytuł oryginalny: Giant Days vol. 4
Scenariusz: John Allison
Rysunki: Max Sarin
Tłumaczenie: Bartosz Sztybor
Wydawca: Non Stop Comics 2018
Liczba stron: 112
Ocena: 85/100