Flash tom 3: Łotrzy- reaktywacja – recenzja komiksu

Superbohater jest dla mnie współczesną wersją mitologicznej postaci, posiadającym zestaw charakterystycznych cech. Obok tworzącego legendę originu i punktów definiujących jego dalszy rozwój, elementem niezbędnym do pełnego obrazu samozwańczego bohatera w trykocie jest osobista galeria złoczyńców.

Z biegiem lat przeciwnicy bohatera ulegają zmianom wraz z nim, inni pozostają jedynie lekko zmodyfikowani, sprawiając wrażenie nieco przerysowanych. W trzecim tomie Flasha istotną rolę odgrywają właśnie tacy klasyczni przeciwnicy, kwintet nazywany Łotrami, który mimo cech nader kabaretowych, nadal składa się z niebezpiecznych osobników.

Wieczne Zło, ale i szereg innych wydarzeń sprawiły, że status superzłoczyńców nie był już tak jasny. Skoro nawet taki drań jak Luthor zaczął nosić znak Supermana, to tym bardziej Kapitan Chłód i reszta festynowej ferajny z Central City miała prawo do działań powszechnie przypisywanych superbohaterom. Pomoc w pokonaniu Grodda czy Riddlera nieco złagodziła ich dawne, niecne występki, które, bądźmy szczerzy, zazwyczaj polegały na rabowaniu banków i tym podobnych wyczynach, przypominających raczej wybryki średnio rozgarniętych bandytów bez zamrażających pistoletów. Tym razem jednak zazwyczaj idący na żywioł złoczyńcy najwyraźniej znaleźli sposób na swego przeciwnika, a niemały w tym udział miała organizacja Czarna Dziura.

Oprócz wątku z piątką kanonicznych superzłoczyńców, pojawia się historią skupiona wokół ojca Wally’ego Westa i jego tożsamości, również związanej z mocą szybkości. Poszukiwanie odpowiedzi na pytania doprowadza speedsterów aż na Antypody, gdzie spotykają kolejnego występującego w tym tomie klasycznego łotra – Kapitana Bumeranga. Mimo iż ta część tomu jest nieco mniej widowiskowa, to niesie za sobą dość poważne konsekwencje. Historia dodatkowo odpowiada na pytanie zadane w Kryzysie Tożsamości – co stanie się, gdy ktoś obdarzony superszybkością rzuci bumerangiem?

Irytuje się nieco, gdy słyszę, gdy ktoś bezpodstawnie marudzi na komiksy sprzed kilku dekad. Owszem, ich narracja jest miejscami męcząca, a bohaterowie nienaturalni a bywa, że i karykaturalni, ale to crème de la crème komiksu superbohaterskiego. Joshua Williamson odkurzając nieco Łotrów daje dowód na to, że takie jednostki jak Weather Wizard czy Heat Wave obecnie również mają rację bytu. Od ukazywania dojrzałych postaci są tytuły pokroju Powrotu Mrocznego Rycerza, który właśnie dzięki standardowym komiksowym o superherosach jest tak wyjątkowy. Dlatego też niech nikt nie obawia się, że ponowne pojawienie się Łotrów to odgrzewanie niestrawnego już kotleta, gdyż ma do czynienia z całkowicie nowym daniem, zbudowanym na sprawdzonej recepturze.

Carmine di Giandomenico ma niebywały talent do dynamicznych ujęć i racjonalnego ukazywania pędu Flasha. Allen nie jest tu pomnikowym sprinterem, który niczym w reklamie maści na stawy sunie w zwolnionym tempie w sposób godny samego Hermesa, a człowiekiem, który musi nieco się nadwyrężyć, gdy zajdzie taka potrzeba. Niby nic, ale zauważcie, że brązownictwo herosów wdarło się na tyle głęboko, iż nie dostrzegamy oczywistych absurdów, które sprawiają, że ludzie marudzący iż komiksy są dla dzieci, mają ku temu jasne powody. Ivan Plascencia odpowiadający za historię z młodszym biegaczem, prezentuje nieco inny poziom – niestety nad wyraz standardowy i przez to mniej ciekawy od swojego kolegi. Lepszy bowiem rysownik oryginalny, który popełnia błędy, niż wirtuoz ołówka, który podąża według wyeksploatowanych nadmiernie szablonów.

Flash tom 3 – Łotrzy – Reaktywacja to dobry komiks superbohaterski. Nie chcę tu doszukiwać się wielkich wad czy argumentować krytykę tym, że nie jest dziełem wiekopomnym ani dla gatunku samego w sobie, ani nawet dla jej głównego bohatera. Myślę, że to cecha wspólna sporej części tytułów DC z Odrodzenia, które dopiero od niedawna zaczęły nabierać rumieńców. Pozycje takie jak No Justice czy wydarzenia pokroju ślubu Batmana i wojny między Flashami podnoszą poprzeczkę znacznie wyżej, a obecne albumy ukazujące się u nas pozwalają uporządkować nieco bałagan po wszelkich restartach, do którego największy konkurent Marvela ma niezdrową skłonność. Polecam więc tym, którzy lubią przyzwoite superbohaterskie czytadło i nie oczekują rewolucji. Dla mnie poziom historii zaprezentowany przez Williamsona jest wystarczający, aby dalej podążać za najszybszym herosem DC.


Okładka komiksu Flash tom 3: Łotrzy- reaktywacja

Tytuł oryginalny: Flash Vol. 3: Rogues Reloaded
Scenariusz: Joshua Williamson
Rysunki: Carmine di Giandomenico, Ivan Plascencia
Tłumaczenie: Tomasz Kłoszewski
Wydawca: Egmont 2018
Liczba stron: 144
Ocena: 70/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?