Fire Force tom 4 – recenzja mangi

Mateusz Chrzczonowski, 30 lipca 2020

Pierwsze trzy tomy mangi Fire Force można określić mianem wstępu zakreślającego świat oraz definiującego rządzące nim siły. Dopiero pod koniec trzeciego tomu mieliśmy mały progres w fabule, który mógł przynieść coś nowego. I tak właśnie jest, bo w tomie czwartym poznajemy całą masę nowych informacji.

W tomie trzecim Fire Force główny bohater, Shinra, wraz z innymi nowicjuszami udaje się na praktyki do Pierwszego Zastępu Specjalnych Sił Przeciwpożarowych. Głównym celem jest nie tyle zdobycie nowych umiejętności, co zinfiltrowanie Jedynki pod względem powiązań z niewyjaśnionymi samozapłonami. Jest bowiem duże prawdopodobieństwo, że zastęp ten skrywa tajemnicę samozapłonu oraz macza palce w upłomiennianiu ludzi. To właśnie podczas jednej z akcji wraz z pierwszym zastępem, Shinra widzi osobę w stroju porucznika przykładającego tajemniczego owada do ofiary, co wywołuje upłomiennienie. W tomie czwartym dowiadujemy się, kto tak naprawdę za to odpowiada. Oczywiście nic nie zdradzę, bo to dość ważny zwrot w fabule mangi.

Zobacz również: Fire Force tomy 1-3 – recenzja mangi

Walka, która jest efektem wyjścia prawdy na jaw, to prawdziwy majstersztyk. Shinra pokazuje pełnię swoich umiejętności, a jego „wejście smoka” z charakterystycznym uśmiechem robi robotę. Dodatkowo świetnie wypada dynamiczne rysowanie scen przez Atsushi Ohkubo, przez co walki prezentują się niezwykle efektownie. No i wspomniane starcie zajmuje znaczną część omawianego tomu, co w tym wypadku, jest ogromnym plusem. Widać doświadczenie mangaki.

Walka jest super, ale prawdziwe zaskoczenie wywołuje jej finał. Tutaj niespodziewanie wychodzą z cienia członkowie Organizacji Białych Kapturów, na których czele ma stać się Ewangelista, a z kolei on ma odpowiadać za całe przedsięwzięcie upłomienniania. Jak mówi jeden z członków organizacji, ich celem jest strawienie całej Ziemi ogniem i stworzenie drugiego Słońca. Od tego momentu to oni stają się głównym wrogiem naszych bohaterów. Co więcej, mogą mieć związek ze zniknięciem brata Shinry. Zakończenie tomu daje dużo do myślenia w tej kwestii.

Zobacz również: Odrodzona jako czarny charakter w grze otome tom 1 – recenzja mangi

Tom czwarty Fire Force do progres w fabule, na który czekaliśmy. Od samego początku jesteśmy bombardowani nowymi informacjami, co daje potężnego kopniaka historii. A jakby tego było mało, dostajemy tu fantastycznie zrealizowany pojedynek, który robi ogromne wrażenie. Po prostu świetny tom.


Fire force

Tytuł oryginalny: Enen no Shouboutai
Scenariusz i rysunki: Atsushi Ohkubo
Tłumaczenie: Wojciech Gęszczak
Wydawca: Waneko
Liczba stron: 192
Ocena: 85/100

Mateusz Chrzczonowski
Mateusz Chrzczonowski Redaktor prowadzący działu Gry

Gra więcej, niż powinien. Od czasu do czasu obejrzy jakiś film, ale częściej sięgnie po serial w domowym zaciszu. Niepoprawny fanatyk wszystkiego, co pochodzi z Kraju Kwitnącej Wiśni. | [email protected]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *