Fear Agent tom 2 – recenzja komiksu

Rick Remender to twórca, o którym zdarza mi się różnie myśleć. Z jednej strony pisze świetne Deadly Class, a i Uncanny X-Force ma więcej plusów, niż minusów. Aczkolwiek po drugiej stronie medalu mamy Uncanny Avengers, czyli serię, która powinna być przykładem niestabilności. Do pierwszego tomu Fear Agent podszedłem z lekkim dystansem. Przy drugim tomie nie został po nim ślad i zanurzyłem się w kosmiczną pulpę bez jakichkolwiek oporów.

Strona komiksu Fear Agent tom 2

Remender przytacza nowe szczegóły z biografii Hustona, które rzucają więcej światła na jego charakter. Nie zdziwiłem się wielce, gdy okazało się, że były Agent Strachu pochodzi z Teksasu i zaliczyć go można bez wahania do soli tamtejszej ziemi. Lokalna, głównie ranczerska społeczność dotknięta zostaje katastrofą, która przyczynia się do powstania zalążka Agentów Strachu. Ogromną rolę w defensywie odgrywa właśnie Heath. Nic jednak nie trwa wiecznie i czas przynosi zarówno straty, jak i korzyści. Bohater i jego towarzysze ewoluowali z obrońców swej ziemi do czegoś na kształt kosmicznych awanturników. Taki awans nie oznacza, że wszystko zmierza ku powszechnej szczęśliwości. Możemy mieć sobie międzygwiezdne bitewki, ale bez odpowiedniej dawki treści nie zasłużyłyby zapewne sobie na uznanie fanów.

Seria Ricka Remendera to fantastyka, którą się lubi, ale nie przytacza raczej w akademickich dyskusjach. To w dużej mierze space opera z nad wyraz świetnie stworzonym głównym bohaterem i wykorzystaniem niezmiennych zasad tej gałęzi fantastyki. Tym wszystkim rakietom, kosmitom i laserom towarzyszy jednak pewien tragizm. Jego rdzeniem jest Heath Huston, który ilością pecha w swoim życiu mógłby konkurować z samym Peterem Parkerem. Co jest tego przyczyną?

Strona komiksu Fear Agent tom 2

Huston to bohater, który balansuje na krawędzi łaski i niełaski czytelnika. Posiada charyzmę kosmicznego kowboja, lecz cały jej blask gaśnie wraz z kolejnymi wydarzeniami. Można by wyliczać tu jego grzechy i głupoty, lecz niemała ich część to wynik fatalnych zdarzeń, po których bohater pogrążał się jeszcze bardziej. Szczególne nagromadzenie nieszczęść skupiało się wokół jego życia osobistego, jakby Heath był magnesem na pecha. Mimo wiedzy o tym, że Fear Agent ma charakter retrospektywny, gdzieś tam tliła się iskra nadziei, że może jego losy potoczą się mnie fatalnie… Huston ma więc powody, by być kosmicznym zawadiaką na wiecznym rauszu, wspominającym dawne dzieje.

Gdy patrzę na archaiczne i nieco stereotypowe SF, ogarnia mnie nostalgia, ale czasami i uczucie zażenowania. Pomijam tu oczywiście wielkich mistrzów literatury, skupiając się na nieco bardziej wizualnej, filmowej stronie. Tony Moore i Jerome Opena nie zmienili swego pulpowego stylu od pierwszego tomu, nawet w nieco mniej międzygwiezdnych początkach kompanii Hustona. Szacunek należy im się też za rozsądne dawkowanie gatunkowego przerysowania, a niekiedy nawet kiczu i jednoczesne zachowanie fasonu przy scenach o poważniejszej treści. Fear Agent tom 2 pozostaje kosmiczną przygodówką, może nieco smutniejszą, niż pierwszy tom, ale bez teatralnej dramaturgii.

Strona komiksu Fear Agent tom 2

Mógłbym napisać, że Fear Agent tom 2 to dobry komiks rozrywkowy, ale ująłbym w tym tylko jego aspekt humorystyczny i sensacyjny, zupełnie pomijając cały popkulturowy bagaż, jaki ze sobą niesie. Nie są to subtelne czy dosłowne easter eggi, a oryginalny materiał ukształtowany pod wpływem doświadczeń Ricka Remendera. Autor przetworzył to, co już znał, na język własnego świata, który w kilku punktach zazębia się ze znanymi produkcjami SF, acz zachowuje na tyle swego charakteru, by nie być tylko „dziełem inspirowanym”, a tym bardziej kalką. Do tego dochodzi charakter Hustona. Trochę bohatera, trochę człowieka złamanego. Kogoś, kto dzięki temu jest o wiele bardziej przekonujący, niż setki papierowo doskonałych postaci. W wydaniu oferowanym przez Non Stop Comics ukażą się cztery tomy i zapewne jeszcze wiele dobrego przed nami.


Okładka komiksu Fear Agent tom 2

Tytuł oryginalny: Fear Agent: Final Edition Volume 2
Scenariusz: Rick Remender
Rysunki: Tony Moore, Jerome Opena
Tłumaczenie: Marta Bryll
Wydawca: Non Stop Comics 2020
Liczba stron: 240
Ocena: 75/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?