Extraordinary X-Men tom 4: Inhumans kontra X-Men – recenzja komiksu

Współczesną normą w superbohaterkich komiksach stało się, że konkretny run prowadzi do określonego eventu. Extraordinary X-Men Jeffa Lemire’a nie okazało się tu wyjątkiem i od samego początku można było poznać, że wszystko zmierza ku czemuś związanemu z Inhumans. Wspomniana już w pierwszym tomie śmierć Cyclopsa i schronienie w Limbo jasno dawały znać, że wszystko wisi na włosku. I tak dostajemy kolejne braterskie mordobicie herosów Marvela, choć w tym przypadku jest to wypełnienie luk fabularnych dzieła Lemire’a i Soule’a.

Strona komiksu Extraordinary X-Men tom 4: Inhumans kontra X-Men

Czwarty tom Extraordinary X-Men to zbiór uzupełnień Inhumans kontra X-Men. Poszczególne zeszyty powiązane są z tym wydarzeniem i co nieco do niego wnoszą. Określenis „co nieco” użyłem nieprzypadkowo. Pierwsza historia ze Storm i pewną pechową dziewczynką to naprawdę małe co nieco. I to bynajmniej nie na miarę pewnego misia. W skali jego pojmowania tego zwrotu są za to dwa pozostałe zeszyty.

W poprzednim tomie dostaliśmy cliffhanger związany z Magik i Sapną. Demoniczna podopieczna Rasputinówny zamieszkała w jej mieczu i tu Lemire raczy nas kilkoma wyjaśnieniami. Plusem tej historii są ciekawe ilustracje, zadziwiająco pomysłowe, jak na tę serię. Kolejna historia dotyczy Logana i Forge’a. Jest to zdecydowanie najciekawszy moment tego tomu, między innymi dlatego, że Forge w końcu nie jest połączeniem statysty i technicznego w teatrze działań X-Men. No i jest staruszek Logan, który niezmiennie pozostaje ciekawą postacią. Aby jednak nie było nam za dobrze, w ostatnim numerze serii dostajemy swoiste pożegnanie z tym wizerunkiem Dzieci Atomu i byłoby ono nawet miłe, gdyby nie okropna próba paringu Jean Grey z Globem. I pomyśleć, że w pierwszym tomie dziwnie się czułem widząc nastoletnią telepatkę i Wolverine’a-emeryta…

Strona komiksu Extraordinary X-Men tom 4: Inhumans kontra X-Men

Zakończenie Extraordinary X-Men tom 4: Inhumans kontra X-Men jest wstępem do kolejnej ery w dziejach X-Men. Aktywowana zostaje Kitty Pryde, której kosmiczny związek ze Star-Lordem rozpadł się z przyziemnych powodów. Które tytuły zostaną wydane przez Egmont? Na razie wiemy o Astonishing X-Men Charlesa Soule’a, lecz czuję, że to nie jedyna pozycja z mutantami, jaka się u nas pojawi. Podział na konkretne zespoły jest tu subtelnie zaznaczony.

Największym plusem wizualnym tego tomu są epizodyczne plansze Sorrentino. I myślę, że nawet bym o nim nie wspomniał, gdyby nie nierówne rysunki Erica Kody. Kontrast pomiędzy tym, co tworzy w zeszycie z numerkiem 17, a wydarzeniami z Magik i Sapną, jest spory. Odnoszę wrażenie, że sam autor nie zawinił aż tak mocno, co panowie od kolorów i tuszu. W X-Men Prime #1 mamy za to piękny pokaz mechanicznej kreski superbohaterskiej. To jak pożeranie dobrze znanego burgera z sieciówki, o niezmiennym smaku w każdym zakątku kuli ziemskiej.

Strona komiksu Extraordinary X-Men tom 4: Inhumans kontra X-Men

Lemire nie kończy swego runu w blasku chwały. Mimo kilkukrotnego przebłysku nadziei na coś ciekawego, w finale dostaliśmy wyrobniczą, niezbyt porywającą historię. Spełnia ona swe zadanie jako tie-in, ale już w roli zakończenia całej serii wypada blado. Nie mam pojęcia, czemu człowiek piszący niezłego Staruszka Logana i prowadzący świetny run Green Arrowa (że o solowych projektach nie wspomnę) stworzył tak przeciętny i nierówny cykl. Na dodatek ze zmarnowanym potencjałem. Aczkolwiek tym, którzy twierdzą, że to totalne dno, polecam lekturę późniejszych historii Ultimate X-Men. Mimo wszystko warto zaopatrzyć się w Extraordinary X-Men tom 4: Inhumans kontra X-Men z powodu kilku istotnych wątków rozjaśniających tytułowy event. A ten jest zdecydowanie ciekawszy.


Okładka komiksu Extraordinary X-Men tom 4: Inhumans kontra X-Men

Tytuł oryginalny: Extraordinary X-Men vol. 4: Inhumans vs X-Men
Scenariusz: Jeff Lemire
Rysunki: Victor Ibanez, Eric Coda, Andrea Sorrentino
Tłumaczenie: Maria Jaszczurowska
Wydawca: Egmont 2019
Liczba stron: 132
Ocena: 65/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

przypadkiemzaglądam pisze:

To był okropny czas jako fana X-Men. Ze względu na prawa filmowe do serii o mutantach posiadanych przez Fox, komiksy były praktycznie robione na odwal się. Dzięki bogu to za nami i teraz Hickman przewodzi komiksom o X-Menach. Inhumans natomiast to była od początku mega porażką i totalną głupotą było wykorzystywanie ich jako zastępstwa dla X-Menów

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?