Dr. Stone tomy 1-3 – recenzja mangi

Dr. Stone to właśnie jeden z tych tytułów, który nie mógł się nie udać. Dlaczego zapytacie. A to dlatego, że przy jego tworzeniu połączyło siły dwoje utalentowanych ludzi z branży. Za rysunki odpowiada Boichi, który zasłynął serią Sun-Ken Rock, a za historię Riichiro Inagaki znany zwłaszcza za sprawą Eyeshield 21.

Oczywiście pewne obawy były, bo mimo że Boichi jest niesamowitym rysownikiem, to wcześniej zajmował się seriami skierowanymi dla starszego odbiorcy. Sun-Ken Rock nie stronił bowiem od przemocy oraz odważnych scen seksualnych. Była to też pewna bolączka Boichiego, który mimo stworzenia naprawdę dobrej mangi, nie miał co liczyć na przeniesienie jej na serial anime – po prostu taka seria nie mogła znaleźć się w telewizji. Dlatego też po zakończeniu historii z Kenem Kitano postanowił wycelować w młodszych odbiorców i stworzyć serię dla popularnego Jumpa.

Zobacz również: Spy x Family – tom 1 – recenzja mangi

W tym celu połączył siły z Riichiro Inagakim, który zajął się historią. Miał on już w tym całkiem sporo doświadczenia i to na najwyższym szczeblu. Przez siedem lat tworzył Eyeshield 21, czyli tytuł o futbolu amerykańskim. Seria cieszyła się dużą popularnością w Weekly Shounen Jump, gdzie się ukazywała, a ostatecznie doczekała się aż 37 tomów. Tutaj małą niepewność mógł budzić tylko aspekt zupełnej zmiana tematyki – ze stricte sportowej na serię z mocnym zacięciem naukowym. Ale jak się okazało, obawy względem tych panów były niepotrzebne, bo Dr. Stone szybko stał się dużym hitem.

Dr. Stone to naprawdę ciekawa i oryginalna historia. W niewyjaśnionych okolicznościach pewnego dnia wszyscy ludzie zamieniają się w kamień. Stan ten trawa dość długo, bo do czasu wybudzenia się głównego bohatera mangi mija aż 3700 lat. Jak można się domyślić, ze znanej nam cywilizacji nie za wiele już zostało. W tym czasie natura pozbawiona ingerencji człowieka ponownie przejęła panowanie na Ziemi. Tego stanu rzeczy nie zamierza jednak pozostawić główny bohater, Senku. Za sprawą ogromnej wiedzy, jaką posiada, chce odbudować cywilizację. Senku to prawdziwy fanatyk nauki i przed petryfikacją ludzi poświęcał jej praktycznie cały swój czas. Dlatego też cel ten nie jest aż tak nierealny.

Zobacz również: Persona 5 Royal – recenzja. Czy ta gra może być jeszcze lepsza?

Nic nie mogło jednak pójść za łatwo. Szybko okazuje się, że nie jest wstanie zrobić wszystkiego sam. Po pewnym czasie dołącza do niego licealny przyjaciel, Taiju. Chłopak nie grzeszy inteligencją, za to nie brakuje mu krzepy, która również jest bardzo przydatna. Na drodze Senku do celu staje również pierwszy wróg. Wygląda bowiem na to, że nie wszystkim podoba się pomysł przywrócenia cywilizcji. Powrotu do dawnych czasów związanych miedzy innymi z kapitalizmem, wojnami i biedą nie chce Tsukasa. Marzy mu się życie w prostym świecie pozbawionym też dorosłych i wszystkiego co wokół siebie tworzyli. Tsukasa szybko zdaje sobie sprawę, że osobą mogącą zbezcześcić tę wizję jest właśnie Senku i jego dążenie do przewrócenia panowania nauki. Z czasem dochodzi do starcia tych dwóch frontów, a Senku zostaje zmuszony do wdrożenia długofalowego planu.

To, co jednak najbardziej urzeka w Dr. Stone, to duży nacisk na przedstawienie aspektu naukowego. Chodzi o to, że gdy Senku coś tworzy, my widzimy proces tego powstawania i do czego może się to ostatecznie przydać. Z czasem tytuł idzie o krok dalej, bo jesteśmy świadkami tworzenia niezwykle skomplikowanych rzeczy kompletnie od zera. Na przestrzeni omawianych trzech tomów dowiemy się między innymi, jak zrobić proch strzelniczy czy antybiotyk, a także zobaczymy, jak bohaterowie tworzą ramen oraz żarówkę. I to wszystko w bardzo prymitywnych warunkach, gdzie każdy składnik trzeba samodzielnie zdobyć albo wytworzyć. Po prostu ogromną frajdę sprawia oglądanie etapu powstawania tego wszystkiego.

Zobacz również: Miecz zabójcy demonów – Kimetsu no Yaiba tom 1 – recenzja mangi

Wyróżnić trzeba też humor. Seria nie jest komedią, ale dość często można się tu również porządnie zaśmiać. Prym w tym temacie wiedzie Senku z jego rozbrajającą szczerością oraz ślepą miłością do nauki. No i oczywiście przepiękne rysunki Boichiego. Tej charakterystycznej kreski nie da się przegapić. Wspaniale prezentują się postacie, zwłaszcza płci pięknej, co jest specjalnością mangaki. Senku to zaś żywcem wyjęty z Sun-Ken Rock Ken. Rysunki są żywe, szczegółowe, dobrze prezentują się też tła. Do tego karykaturalne rysowanie w humorystycznych momentach robi robotę. Słowem – stary, dobry Boichi.

Dr. Stone to świetna manga będą efektem współpracy Inagakiego oraz Boichiego. Historia gwarantuje powiem świeżości, a piękne rysunki Boichiego zasługują na uwagę każdego fana komiksów. Do tego fantastycznie ogląda się progres w odbudowie cywilizacji czyniony przez bohaterów, pokonywanie przez nich kolejnych szczebli rozwoju. A czuć, że historia ma nam jeszcze sporo do zaoferowania. Czekam.


Tytuł oryginalny: Dr. Stone
Scenariusz: Riichiro Inagaki
Rysunki: Boichi
Tłumaczenie: Agnieszka Zychma
Wydawca: Waneko
Ocena: 85/100

Redaktor prowadzący działu Gry

Gra więcej, niż powinien. Od czasu do czasu obejrzy jakiś film, ale częściej sięgnie po serial w domowym zaciszu. Niepoprawny fanatyk wszystkiego, co pochodzi z Kraju Kwitnącej Wiśni.
|
[email protected]

Więcej informacji o
, ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?