Trzeci tom to czas powrotów do przeszłości. Pisząc to, nie mam na myśli wymuszonych pauz w wydarzeniach, które nie wnoszą wiele do ogółu. Przeciwnie, Lemire wypełnia treścią białe plamy i nadaje bohaterom głębi. Spośród wszystkich, w pamięć zapadły mi najbardziej losy Tima-22. Android ten miał bowiem zgoła inną historię, niż jego kolega o niższej numeracji. Zamiast ludzkiego przyjaciela, trafił na jednostkę, której czyny nie przynoszą chwały gatunkowi. Na przykładzie rudowłosego androida najlepiej widać okrucieństwo ludzi i rosnącą frustrację maszyn, które z biegiem czasu porzuciły pokojowe prawa Asimova na rzecz zasad, które bliższe były złowrogiemu Skynetowi.
Swoje historie otrzymują również Telsa, duet Andy/Effy, Wiertacz, a nawet pewien uroczy mały robocik. Lemire nie segreguje tu postaci na gorsze i lepsze. Każde z nich to zupełnie inna istota, dzięki której poznajemy szczegóły fatalnych wydarzeń sprzed lat. Wygląda na to, że kolejny raz muszę pochwalić autora, tym razem za to, jak posługuje się retrospekcjami. Twórca Royal City co rusz zaskakuje czytelnika nowo odkopywanymi faktami, które naprawdę wiele wyjaśniają. Powiem więcej – stabilizują one całą historię, budując solidne fundamenty przyczynowo-skutkowe.
Akcja właściwa nie zmierza do przodu, jakby oczekiwali tego fani superbohaterskich rajdów. Lemire daje nam chwilę wytchnienia i drobną dawką aktualnych wydarzeń podkręca napięcie. Osobiście wolałbym, aby grubością wydań pozycje z Image dorównywałyby tym z Vertigo, gdyż całość Descendera liczy nieco ponad trzydzieści zeszytów. Ale może to i lepiej? Akcenty rozłożone są odpowiednio i muszę przyznać, że format ten mi odpowiada. Jedyną tego wadą jest konieczność unikania spoilerów, zwłaszcza, że kontynuacja serii o tytule Ascender niebawem ujrzy światło dzienne.
Dustin Nguyen, oprócz ciekawego podejścia do „sajfajowych” rysunków, potrafi grać emocjami. A tych w twórczości Lemire’a nie brakuje. Poruszające losy Tima-22 nie byłyby tak ujmujące, gdyby nie odpowiednie stopniowanie fatalnych wydarzeń w jego życiu przy pomocy dość statycznych ujęć. Również losy Andy’ego i jego dziewczyny dają nam ucztę nie tylko wizualną, ale i emocjonalną. W obu przypadkach sterylną biel i szarości zastępują ponure, niezwykle brudne barwy. Twórczość Nguyena zdaje się też miejscami być inspirowana klasykami SF i japońską animacją, szczególnie w kwestii bohaterów „bezmięsnych”. Temu wszystkiemu nadaje jednak swojego sznytu, sprawiając, że Descender to wspaniała prezentacja jego umiejętności.
Descender tom 3: Osobliwości to kolejna pozycja udowadniająca, że talent Jeffa Lemire’a jest niepodważalny. Na rynku pojawia się coraz więcej pozycji jego autorstwa. Niemal każde wydawnictwo oferuje coś z jego bibliografii i jak dotąd nie trafiłem na pozycje poniżej moich oczekiwań. Nie inaczej jest z serią od Muchy. Trzeci tom Descendera to lekkie zwolnienie tempa, lecz jakże potrzebne dla dalszej fabuły. Co paradoksalne, dzięki zajawkom z przeszłości dzieje się więcej, niż w dziełach, które stawiają nacisk na bieżące wydarzenia. Wydawnictwo Image Comics istnieje jakby poza polem działań Marvela i DC, tym samym mając okazję do eksploracji terenów, na które te dwa giganty ani myślą wejść. Jedną z niewielu pozycji, która porusza relacje człowiek-maszyna w równie znakomity sposób jest wydany niedawno Vision Toma Kinga, co pokazuje, że siłą napędową współczesnego komiksu nie są efekciarscy superbohaterowie, ani nawet najbardziej rewolucyjne pomysły, a autorskie, prawdziwie literackie dzieła. A takim bez wątpienia jest Descender, którego bez skrępowania możemy umieścić obok czempionów komiksowego medium.
Tytuł oryginalny: Descender Vol. 3: Singularities
Scenariusz: Jeff Lemire
Rysunki: Dustin Nguyen
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Wydawca: Mucha Comics 2019
Liczba stron: 120
Ocena: 90/100