Od razu odpowiem: chyba jeszcze nie teraz. W Deadpool: Najlepszy komiks świata tom 8 – Póki śmierć nas… swoją konkluzję znajdzie wałkowany od jakiegoś czasu wątek małżeństwa naszego antybohatera z sukubem imieniem Shiklah. W tym związku już od dawna nie układało się najlepiej, a w niniejszym albumie dojdzie do eskalacji konfliktu – na tyle dużego, że zaowocuje swoistą wojną na ulicach miasta. Oto bowiem wkurzona demonica przyzywa mieszkańców podziemnej Metropolii Potworów, by zaczęli siać spustoszenie na Manhattanie.
Deadpool znajdzie się więc między młotem a kowadłem, ale kiedy na ulicach Nowego Jorku wybuchnie chaos, Wilson nie będzie sam. Ma przecież ze sobą przyjaciół, czy może raczej osoby, które siłą rzeczy muszą z nim jakoś wytrzymywać. Spider-Man na pewno nie będzie miał łatwo mając takiego pomocnika, ale nie ma wyjścia. A jest jeszcze przecież drużyna najemników, ta z Domino, Machine Manem, Gorilla-Manem i Massacre’em w składzie. Będzie się działo.
Deadpool: Najlepszy komiks świata tom 8 – Póki śmierć nas… to również powrót pewnej ikonicznej postaci – zdesperowany Najemnik z Nawijką zgłosi się bowiem po pomoc do swojego dawnego wroga, a także niegdysiejszego konkurenta do serca Skiklah. Tak, tak – na karty komiksu powraca sam sławetny Dracula, ale okoliczności, w jakich nasi bohaterowie go odnajdą, będą co najmniej zaskakujące. A czy wspominałem już o gościnnym występie Blade’a oraz potomkini legendarnego rodu Van Helsingów? Wampiryzm ma się dobrze na kartach tego albumu.
Na kartach komiksu dzieje się tak dużo, że trudno o chwile wytchnienia. Akcja pędzi na złamanie karku, chociaż w gruncie rzeczy fabuła praktycznie nie jest popychana do przodu. Ten paradoks utrzymuje się jednak w serii już od jakiegoś czasu. Niezmienny jest również poziom humoru – i tym razem dowcipne odzywki, żarty i sytuacje łamiące czwartą ścianę trzymają raczej wyższy, niż niższy poziom. Jako niezobowiązująca, powodująca uśmiech na twarzy rozrywka Deadpool sprawdza się więc bardzo dobrze, o co dba od jakiegoś czasu scenarzysta Gerry Duggan (ale nie tylko).
A jak jest z warstwą graficzną? Ta jest w Deadpool: Najlepszy komiks świata tom 8 – Póki śmierć nas… nieco nierówna. Kreskę Scotta Koblisha znamy od dawna, generalnie pasuje ona do przygód Wilsona i dobrze uzupełnia scenariusz, chociaż w tym przypadku wydaje się, jakby Amerykański rysownik, odpowiadający za 2/3 zawartości niniejszego tomu, prezentował tutaj prace z różnych okresów swojej twórczości, co przecież nie jest prawdą. Uzupełnia go Salva Espin, hiszpański rysownik, którego żywa radosna kreska jest równie miła dla oka. Tom graficznie nie powala na łopatki, ale raczej nie odbiega od przeciętnego poziomu, jaki od początku pokazuje ta seria.
Deadpool, Deadpool, wszędzie Deadpool – kiedy piszę te słowa, kolejne odsłony przygód Wade’a Wilsona zapowiedziane są na czerwiec i lipiec, zarówno w nowej, jak i w klasycznej odsłonie. Listy sprzedaży pokazują, że czytelnicy wciąż chcą czytać przygody pyskatego najemnika i nawet bez filmu w kinach pozostają wierni tej głupkowatej, aczkolwiek przebojowej postaci. Ja też jeszcze nie mam dość, pod warunkiem, że przedstawione w komiksie historie pozostaną spójne. A Deadpool: Najlepszy komiks świata tom 8 – Póki śmierć nas…, pomimo zebranych tu zeszytów z trzech różnych serii, taki właśnie jest.
Tytuł oryginalny: Deadpool: World’s Greatest Vol. 8 – 'Til Death Do Us…
Scenariusz: Gerry Duggan, Christopher Hastings, Joshua Corin
Rysunki: Salva Espin, Scott Koblish
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Wydawca: Egmont 2020
Liczba stron: 136
Ocena: 75/100