Zakładam, że czytaliście już Tajne imperium i wiecie z czym to się je. A jeśli nawet nie znacie szczegółów, z pewnością słyszeliście już o scenie, w której Steve Rogers wypowiada dwa słowa równie znamienne, co onegdaj wyartykułowane przez Scarlet Witch „no more mutants”. A zatem: Hail Hydra! Kapitan Ameryka przeszedł na stronę swojego największego wroga, a raczej zawsze po niej był. Nie mogą w to uwierzyć praktycznie wszyscy mieszkańcy świata Marvela, w tym również Deadpoll. Wade Wilson zostaje więc najemnikiem Capa i ma uporać się z członkami ruchu oporu sprzeciwiających się władzy nowego dyktatora.
W Deadpool: Najlepszy komiks świata tom 10 – Tajne imperium Wilson zmierzy się między innymi z Agentką Preston, Agentem Coulsonem i Marią Hill – sami zobaczycie, kto wyjdzie z tych starć w jednym kawałku. Jednak kolejne rozkazy wydawane przez Kapitana Amerykę nawet szalonemu najemnikowi wydają się podejrzane. Z czasem służenie Hydrze przestaje mu się podobać i zaczyna zadawać pytania o słuszność swoich wyborów. Kto by przypuszczał, że to akurat Deadpool będzie miał wątpliwości?
Gerry Duggan umiejętnie splótł wątki z bieżącej serii komiksów z Deadpoolem z wydarzeniami związanymi z Tajnym imperium. Aby w pełni cieszyć się tym albumem warto zapoznać się zatem z jednym i drugim cyklem, w przeciwnym wypadku można nie zrozumieć kilku opisanych w albumie wydarzeń. Całość czyta się szybko, przyjemnie i bez uczucia straconego czasu, tym bardziej, że scenarzysta dorzucił też sporo poważniejszych wątków osobistych, jak chociażby motyw opieki nad Ellie i odpowiedzialności za resztę rodziny Prestonów. Jest czas na śmieszkowanie, ale i na rozwój postaci.
Rysunki też są spójne – obok weterana Mike’a Hawthorne’a warstwę graficzną tworzył również znany z opowieści o Deadpoolu Matteo Lolli. Akcja jest dynamiczna, ale i bardzo czytelna, ciekawie wypadają też utrzymane w ciemniejszych, jakby wyblakłych kolorach retrospekcje. Całość dobrze uzupełnia scenariusz Duggana i jeśli do tej pory podobały Wam się prace ilustratorów w tej serii, to i tym razem się nie zawiedziecie.
Deadpool: Najlepszy komiks świata tom 10 – Tajne imperium po raz kolejny pokazuje, że Deadpool jest postacią w zasadzie tragiczną i niezwykle pechową. Nawet jeśli ma dobre intencje, wpędza się w koszmarne kłopoty i sytuacje trudne do rozplątania. Oprócz niewybrednych żartów i ciągotek do przemocy mamy więc postać z krwi i kości (często łamanych), której nie sposób nie polubić. Nie mogę się już doczekać kolejnej odsłony i powrotu jednej z postaci, która zawsze najbardziej błyszczała właśnie obok Wilsona – Cable’a.
Bez owijania w bawełnę – jeśli miałbym porównać przygody Deadpoola z serii Classic z tymi nowszymi, wydawanymi w miękkiej oprawie przez Egmont, nie wahałbym się postawić na run Duggana. Owszem, jest nierówny, ale zdecydowanie częściej ma momenty dobre i bardzo dobre, a także udanie łączy szalony humor i brutalną zabawę z momentami mroczniejszymi i bardziej poważnymi. Deadpool: Najlepszy komiks świata tom 10 – Tajne imperium reprezentuje tą drugą odsłonę i robi to dobrze, a na dodatek może stanowić przykład, jak przygotowywać tie-iny do dużych i ważnych komiksowych eventów.
Tytuł oryginalny: Deadpool: World’s Greatest Vol. 10 – Secret Empire
Scenariusz: Gerry Duggan
Rysunki: Mike Hawthorne, Matteo Lolli
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Wydawca: Egmont 2020
Liczba stron: 132
Ocena: 85/100