Koniec pierwszego tomu wprowadził na arenę poważnego zawodnika. Postać ta swą genezą sięga jeszcze czasów, w których Marcus przebywał w domu dziecka i podobnie jak on daleki jest od wizerunku niewinnej sieroty. Okres ten jest tu zresztą istotny dla dalszej akcji. Protagonista ma bowiem swoje za uszami i wierzcie mi – nieco zmienia to jego obraz. Nie wyobrażajcie sobie jednak, że można go wrzucić do wora z największymi złolami popkultury. Marcus jest postacią zbudowaną przemyślanie, nieco niejasną, taką, która na przemian irytuje i ciekawi. Tu znów ukazuje się największa zaleta autora. Ma on może swoje potknięcia twórcze, lecz bohaterowie wychodzą mu perfekcyjnie.
Wszystkie kryminalne wątki są zdominowane przez miłosne uniesienia głównego bohatera. Z jednej strony cieszy się względami charakternej Meksykanki, a z drugiej budzi zainteresowanie nieco bardziej skrytej, lecz równie atrakcyjnej Sayi. Z boku może wydawać się on szczęściarzem. Znaleźć się jednak między dwoma wojującymi kobietami, których na dodatek dotąd łączyła przyjaźń, jest co najmniej ryzykownie. I skutecznej defensywy przed nimi nie nauczy nawet najlepsza szkoła zabójców. Deadly Class tom 2: Dzieci czarnej dziury nie należy jednak do młodzieżowych romansideł, choćby i tych najbardziej zbuntowanych. Uczuciowe uniesienia to jeden z wielu elementów układanki Remendera.
Deadly Class to wielki hołd dla lat 80., nie tylko takich, jakie widzimy choćby w Stranger Things. Remender podkreśla mroczną specyfikę tego okresu. Tamtejsza młodzież, zwłaszcza w typie bohaterów, była zupełnie inna niż dzisiejsze dzieciaki, gdzie słowo „dzieciaki” nie jest użyte przypadkowo. Marcus, Saya i cała grupa to twarde młokosy, lecz nie wynaturzone, jak bywało to z superbohaterskimi zespołami w ich wieku. Ich harda postawa okazuje się fasadą, kryjącą wewnętrzne lęki i traumy. Mimo przestępczego pochodzenia, główni bohaterowie mogliby wyjść na ludzi, a paradoksalnie ci, którzy zewnętrznie wydają się fajtłapami, wykazują o wiele większe skłonności do czynienia podłych rzeczy.
Gdy myślę, że po wprawiającym mnie w osłupienie rysowniku, nie pojawi się już lepszy od niego, jakiś czas później trafiam na kogoś, kto jest dla mnie pozytywnym odkryciem. Miałem tak z Alexem Rossem, J.H. Williamsem III i kilkoma innymi twórcami. Mam tak również z Wesem Craigiem. Twórca ten bawi się rysunkiem, w zupełnie nieprzewidywalny sposób tworząc akcję. Nowe jej warstwy powstają samoistnie, zwiększając ilość wydarzeń. Craig niezauważenie buduje detale akcji, pomaga scenarzyście rozwinąć poboczne wątki i ciągle przykuwa uwagę czytelnika. Deadly Class tom 2: Dzieci czarnej dziury, podobnie jak i poprzedni album, jest tym rodzajem komiksu, który warto po prostu obejrzeć już po lekturze, chłonąć wspaniałe ilustracje.
Remender wie, jak pisać komiksy o nastolatkach tak, aby starsi odbiorcy nie byli zażenowani i poczuli pewne ukłucie nostalgii. Pierwsze młodzieńcze miłości, buntowniczość i walka ze światem, którego zagrożenia nie wydawały się wówczas tak groźne, jak w wieku dorosłym. Autor prowadzi też konsekwentnie niezłą fabułę, nieco kojarzącą mi się z wyczynami Franka Millera na łamach Sin City. Krwawa, balansująca na granicy chaosu akcja przeplatana jest wewnętrznymi przemyśleniami, a stworzenie takiego połączenia wymaga wyczucia, które niewątpliwie Remender posiada. I jeszcze jedno. Jeśli zniechęcił was serial, to nie musicie się obawiać. Komiks to o wiele lepsze dzieło. Nie każda ekranizacja jest tak udana, jak Doom Patrol i warto poświęcić swój czas na niezłą lekturę, niż miałki seans.
Tytuł oryginalny: Deadly Class Vol.2: Kids of the Black Hole
Scenariusz: Rick Remender
Rysunki: Wesley Craig
Tłumaczenie: Marceli Szpak
Wydawca: No Stop Comics 2019
Liczba stron: 128
Ocena: 85/100