Myślę, że na tym etapie wszyscy czytelnicy wiedzą już, kim okazała się być szacowna małżonka Huma. Drugi tom rozwijał i lepiej nakreślał obraz relacji pomiędzy Humem i Serką, chociaż drobny (również posturą) cwaniaczek i ogromniasta Pani Berserker stanowili raczej groteskową parę. Niestety okoliczności brutalnie zweryfikowały ten związek. Aktualnie Hum spędza czas w klatce, jako więzień Błotki, a także na użalaniu się nad sobą i tworzeniu kolejnych płaczliwych wpisów do swojego pamiętniczka. Można powiedzieć, że jak na barda, to jego żywot raczej nie przebiega aktualnie zbyt śpiewająco.
Tymczasem w świecie przedstawionym trwa coś na kształt apokaliptycznej wojny. Wszystkim postaciom, które zdążyliśmy poznać w serii, w Coda tom 3 wreszcie spadają maski. Chociaż zaskoczeń tu nie ma – ci źli raczej pozostaną tymi złymi, a ci dobrzy, nawet jeśli chwilowo w siebie wątpią lub przeżywają załamanie, odzyskają iskierkę nadziei i staną do walki. A ta została w tym tomie przedstawiona wyjątkowo spektakularnie.
Urugwajski rysownik Matias Bergara już wcześniej pokazywał swoje umiejętności, ale kilka paneli z Coda tom 3 utkwiło mi w pamięci. Zarówno wielkie eksplozje, jak i majestatyczne szarże nieparzystokopytnego towarzysza Huma to coś, co świetnie wygląda rozrysowane na całej stronie. Styl artysty pasuje do szalonej, nieskrępowanej wizji Spurriera i z pewnością wyróżnia się na tle innych współczesnych komiksów fantasy – stąd zapewne ubiegłoroczna nominacja Bergary do nagrody Eisnera, której niestety nie wygrał, ustępując Mitchowi Gerardsowi i jego Mister Miracle’owi.
W porównaniu z dwiema poprzednimi odsłonami Coda tom 3 jest komiksem bardziej czytelnym, przynoszącym nieco więcej satysfakcji dzięki próbie wyjaśniania i poukładania wszystko wątków. Ma jednak większość wad swoich poprzedników. Akcji jest sporo, ale niespecjalnie porywa i przebiega raczej przewidywalnym torem. Smętne wynurzenia bohatera są w tym albumie natomiast widoczne bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej i chyba zdałem sobie sprawę, że tak mdłego i mało potrzebnego protagonisty dawno w komiksach nie widziałem. O świecie przedstawionym wiemy natomiast na tyle mało, że jego losy w ogóle nie interesują.
Coda to komiks trudny w jednoznacznej ocenie. Spodoba się wszystkim którzy tę oszczędną konwencję łyknęli od pierwszego tomu, ale ci, którzy mieli wątpliwości, bo odłożeniu Coda tom 3 na półkę raczej ich nie rozwieją. Warto przeczytać tę opowieść dla rysunków Bergary, dla kolorów Doiga, dla humoru rozsiewanego przez Spurriera, ale raczej niekoniecznie dla samej fabuły. A chyba większość czytelników szuka w tym medium po prostu dobrych historii.
Tytuł oryginalny: Coda vol. 3
Scenariusz: Simon Spurrier
Rysunki: Matias Bergara
Tłumaczenie: Marceli Szpak
Wydawca: Non Stop Comics 2020
Liczba stron: 104
Ocena: 65/100