Z pozoru świat Seliny wydaje się być już poukładany. Wciąż współpracuje ze Slamem Bradleyem, który z kolei próbuje na nowo poukładać relacje z synem. Holly wydaje się szczęśliwa u boku swojej partnerki. Gang sierot wciąż funkcjonuje na ulicach, ale zamiast dokonywać drobnych przestępstw, realizuje się jako oczy i uszy Catwoman, powiadamiając ją o każdym większym zagrożeniu dla miasta.
A na to nie trzeba długo czekać, ponieważ w Gotham po raz kolejny wybucha krwawa wojna gangów, tym razem wywołana przez przypadek przez osobę z otoczenia Batmana. Niestety historia ta sprawia wrażenie wyrwanej z kontekstu. Dzieje się tak, ponieważ stanowi część crossoveru, zatem siłą rzeczy pozostałe wydarzenia nie są zawarte w tym albumie. Możemy za to poczytać o nich w posłowiu, co jednak tylko w niewielkim stopniu nadrabia urwanie akcji w kluczowym momencie.
Na kartach komiksu pojawi się plejada gwiazd Gotham, z Mrocznym Rycerzem na czele, z którym to zresztą Catwoman pójdzie wreszcie na spokojną, udaną randkę (do czego to doprowadzi wiedzą wszyscy śledzący komiksowe nowinki zza oceanu, lub ci, którzy już przeczytali tom Batman tom 3 – Jestem Bane). Gościnnie wystąpią między innymi Pingwin i Mr. Freeze, chociaż ich role i tak bledną na tle złoczyńcy, jakim jest Zeiss.
Ten brutalny, świetnie wyszkolony zabójca napsuje krwi Selinie, nieraz zmuszając ją do desperackich ruchów. Aby go pokonać, nasza bohaterka będzie musiała odnaleźć w sobie wewnętrzną siłę i wykazać się sprytem. Aż szkoda, że postać z takim potencjałem nie została lepiej zarysowana i praktycznie niczego się o niej nie dowiadujemy. Wspomnę też o pewnym powrocie zza grobu – złoczyńca uważany za martwego znów dojdzie do głosu, wprowadzając nie lada zamieszanie.
Wraz z trzecim tomem doszło do kolejnej zmiany na stanowisku rysownika. Po nieodżałowanym Darwynie Cooke’u i zastępującym go Cameronie Stewarcie, przyszedł czas na Paula Gulacy’ego, który niestety z wymienionego trio radzi sobie najgorzej. Twarze jego postaci raz bywają intrygujące, a raz brzydkie, jest więc dość nierówno. Co gorsza, rysy bohaterów zmieniają się z kadru na kadr, a ich charakterystyczne cechy, umiejętnie podkreślone w poprzednich tomach, tutaj gdzieś zanikają, odbierając im jednocześnie cząstkę osobowości.
Nie pomogło nawet to, że Gulacy’ego wspomaga Jimmy Palmiotti, etatowy twórca m.in. przygód Harley Quinn i Jonaha Hexa. Warto odnotować też gościnny występ Seana Phillipsa, który bardzo często współpracuje z Edem Brubakerem – ostatnio w Polsce możemy śledzić ich rewelacyjną serię Zabij albo zgiń, a także wydany dosłownie kilka dni temu Fade Out. Ich prace to jaśniejsze elementy tego albumu, który jednak bardzo dużo traci w porównaniu ze swoimi dwoma poprzednikami.
Catwoman tom 3 – Pod presją wyraźnie obniża poprzeczkę względem poprzednich tomów, zarówno pod kątem fabuły, jak i warstwy graficznej, skłamałbym jednak, gdybym powiedział, że lektura nie przyniosła mi przyjemności. Komiks czyta się szybko i przyjemnie, akcja wylewa się z kart, a dialogi są dobrze skrojone i płynne. Jest to też nieco inny w swojej wymowie komiks, niż dwa poprzednie tomy. Bywają lepsze i gorsze momenty, chociażby krótka wizyta Seliny w kraju, z którego wywodzą się kultyści bogini Beti i krótka próba wydania jej za maż za lokalnego „wybrańca”. Nieco szwankują za to relacje pomiędzy bohaterami, które tworzyły wspaniałą warstwę obyczajową, tak wciągającą w poprzednich odsłonach. Aż szkoda, że run Brubakera zostawi słabsze wrażenie akurat na finiszu, skoro od początku radził sobie tak dobrze. Całościowo to nadal jednak świetna rzecz i z pewnością warto poznać zakończenie tej historii, opowiadanej jeszcze zanim życie Seliny zmieni się na zawsze.
Tytuł oryginalny: Catwoman vol 3: Under Pressure
Scenariusz: Ed Brubaker
Rysunki: Paul Gulacy, Jimmy Palmiotti
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawca: Egmont 2018
Liczba stron: 312
Ocena: 70/100