Bradl tom 5 – recenzja komiksu

Od dawna czułem głęboki szacunek do międzywojennej Polski. Kraju niepozbawionego wad i patologii, ale w pewien sposób bardziej dumnego, niż następujące po niej inkarnacje. Ledwo dwudziestoletnie państwo zostało zniszczone przez machinę wojenną Niemiec i ZSRR, ale zanim zgliszcza po nim zmutowały w komunistyczną karykaturę, istnieli ludzie, którzy stanowili serce tej epoki. I chyba nikogo nie zaskoczę pisząc, że Kazimierz Leski i jego towarzysze z Muszkieterów do takowych się zaliczali. Oto finalny tom Bradla, genialnej serii wojennej Piątkowskiego i Oleksickiego.

Strona komiksu Bradl tom 5

Stefan Witkowski był niezwykle barwną postacią, tradycyjnie pomijaną w podręcznikach na rzecz szlachetnych, ale dużo prostszych w ocenie hurra-patriotów. Inżynier należał do ludzi, którzy nie cofali się przed podjęciem ryzykownych, nie zawsze pięknie prezentujących się w aktach kroków, które mogły przynieść naprawdę wielkie korzyści. Tu Piątkowski nadaje mu jeszcze większego charakteru. Dowódca Muszkieterów nie może bowiem pogodzić się ze śmiercią ukochanej, a fakt, że jej morderca to nie losowy szkop do odstrzału, a człowiek związany z polskim podziemiem sprawia, że Witkowski podejmuje się prawdziwego spaceru po linie, narażając nie tylko siebie, ale cały swój zespół.

Strona komiksu Bradl tom 5

Scenarzysta jednocześnie nie zapomniał o tytułowym bohaterze. Leski nie znika z pierwszego planu, mając zarówno czas na sprawy wywiadowcze, jak i prywatne. Na przykładzie częstotliwości pojawiania się Bradla widać, że narracja Piątkowskiego nie jest prostym ciągiem łopatologicznie wykładanych przed nosem czytelnika wydarzeń. Jest miejsce na napięcie i niepewność. Na iście wywiadowczą grę. Pojawienie się pewnego stronnictwa Rosjan i gra Inżyniera z niemieckimi służbami to świetne tego przykłady. A co ze sferą prywatną? Uzupełnia ona zawodowe życie Leskiego i daje okazję na poznanie realiów tamtego okresu, jeszcze na parę lat przed Powstaniem Warszawskim i poprzedzającymi go wydarzeniami.

Mam skłonność do idealizowania, zwłaszcza tego, co mi się podoba. Tak robię na przykład z przedwojenną Polską, w tym również z etosem dawnej Warszawy. Marek Oleksicki świetnie wpisuje się więc w moje gusta, przedstawiając Paryż Północy z najlepszej strony. Pojawia się legendarna Adria, Mieczysław Fogg, że nie wspomnę o będącym bazą muszkieterów lokalu, stanowiącym ideał w swojej klasie. Nie brak też na przestrzeni całej serii mniej reprezentacyjnych miejsc, zaułków i kątów, w których zagrożeniem wcale nie byli Niemcy. Oleksicki i Piątkowski ujęli ducha przedwojennej stolicy perfekcyjnie, równie trafnie, jak swego czasu czynił to Will Eisner portretujący Nowy Jork.

Strona komiksu Bradl tom 5

Bradl tom 5 to nie ostateczny koniec historii Kazimierza Leskiego, a zamknięcie pewnego etapu związanego z Muszkieterami i Inżynierem. To wspaniała wiadomość, bo twórcy czynią cuda i świetnie czują okres okupacji. Ich bohaterowie to nie bojownicy uzbrojeni jedynie w odważne serca, a profesjonaliści, przy których najeźdźcy zdają się być jedynie zwierzyną łowną. Leski jeszcze zawita na karty komiksu, a i pojawiła się zapowiedź serii ukazującej losy Bazyliszków, tajemniczej organizacji działającej jeszcze przed wojną. Finał serii to godne jej zamknięcie, choć może powinienem raczej napisać, że przejście do następnego etapu działalności Leskiego?


Okładka komiksu Bradl tom 5

Tytuł: Bradl tom 5
Scenariusz: Tobiasz Piątkowski
Rysunki: Marek Oleksicki
Wydawca: Egmont 2020
Liczba stron: 64
Ocena: 85/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?