Każde ważne wydarzenie w życiu postaci tak uznanej i rozpoznawalnej jak Batman musi wzbudzić poruszenie wśród fanów i czytelników. Nie inaczej jest i w tym przypadku – zresztą na Toma Kinga krytyka spadała już od początku – zarówno zasłużona, jak i ta na wyrost. Batman tom 7 – Ślub może i miewa słabe momenty, ale w albumie znajduje się też kilka zeszytów, które znać powinien każdy fan Człowieka-Nietoperza, nawet jeśli nie sprostały one wyobrażeniom wielu czytelników.
Zacznijmy od początku – tom otwiera rysowana przez Tony’ego S. Daniela, trzyczęściowa opowieść Prezent, w której pierwsze skrzypce gra Booster Gold. To historia z alternatywnego świata, gdzie Batmanem jest Dick Grayson, Jokerów jest kilku, rodzice Bruce’a żyją (jeszcze), a jego relacja z Catwoman wygląda zupełnie inaczej. Jest zabawnie, ale i brutalnie, rysunki są znakomite, chociaż trudno oprzeć się wrażeniu, że to tylko zapchajdziura odciągająca naszą uwagę od dania głównego. Chociaż dla samego widoku Catwoman w stroju rodem z filmów Tima Burtona warto ten zeszyt przeczytać.
W Batman tom 7 – Ślub nieco gorzej wypadają natomiast zeszyty 48-49, na łamach których Joker pojedynkuje się z Catwoman. Trudno mi było znaleźć w tym wszystkim jakimś sens, poza wzbudzeniem w czytelniku delikatnej obawy, czy Selina przeżyje to starcie. Rozmowa rannych postaci na gruzach kościoła nieco się dłuży i chociaż można w niej wyłuskać błyskotliwe dialogi, to i tak wszyscy czekali już na gwóźdź programu.
A jest on…delikatnie mówiąc zachowawczy. 50 zeszyt serii Batman to właściwie nie pełnoprawna opowieść, a raczej prezent Toma Kinga dla wielu twórców, którzy zostali poproszeni o swój wkład. I tak swoje przepiękne całostronicowe plansze dostarczyli tacy artyści jak Jason Fabok, Frank Miller, Lee Bermejo, Neal Adams, Amanda Conner, Rafael Albuquerque, Andy Kuber, Tim Sale, Paul Pope, David Finch, Jim Lee, Greg Capullo czy Lee Weeks. Czujecie, prawda? Prawdziwa śmietanka najważniejszych, wręcz legendarnych rysowników ostatnich dekad. Ale poza pięknymi całostronicowymi ilustracjami i wzruszającym listem, może nieco za bardzo skupiającym się na oczach, nie mamy tutaj żadnego wstrząsającego momentu.
Batman tom 7 – Ślub to aż 264 strony lektury, ponieważ polskie wydanie zostało wzbogacone o miniserię Batman: Preludes to the Wedding, którą napisał Tim Seeley. Nie ma ona wiele wspólnego z samym ślubem i jeszcze bardziej rozwadnia główną historię, chociaż rewelacyjnie wypada zeszyt o Jokerze, który wpada w szaleńczy amok, gdy dowiaduje się, że nie został zaproszony na ślub. Napada więc przypadkowego mężczyznę w jego własnym domu i oczekuje na… przybycie listonosza. Czyste szaleństwo w iście Jokerowym wydaniu i po prostu świetnie napisany zeszyt.
Interesujący jest też tie-in z Jokerem i Harley Quinn, ujdzie także opowieść z Batgirl i Riddlerem, ma bowiem w sobie posmak detektywistycznych komiksów z Batmanem ze starych dobrych czasów. Niestety nie można powiedzieć wiele dobrego o zeszytach z Robinem i Ra’s al Ghulem, Nightwingiem i Hushem czy Red Hoodem i Anarky’m. Koniec końców Batman tom 7 – Ślub to przeciwna mieszanka dobrych i słabych pomysłów, pięknych rysunków i przeciętnych historii, momentów wzruszających i pozostawiających obojętnym.
Taki właśnie pomysł na fabułę miał Tom King. Jedno jest pewne – scenarzysta osiągnął swój cel i doprowadził główną serię to bardzo ważnego momentu. Do chwili, w której największy pogromca zbrodni zrzuca pelerynę samotnika i decyduje się na ślub, na dodatek z osobą praktycznie od początku reprezentującą zbrodnię. Jedno jest pewne – co by nie mówić o tym tomie, fani Batmana jeszcze długo będą o nim dyskutować.
Tytuł oryginalny: Batman Vol. 7: The Wedding, Batman: Preludes to the Wedding
Scenariusz: Tom King, Tim Seeley
Rysunki: Mikel Janin, Tony S. Daniel i inni
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawca: Egmont 2019
Liczba stron: 264
Ocena: 70/100