Batman, Który się Śmieje tom 1 jest bezpośrednią kontynuacją wydarzeń z Batman Metal. Złoczyńca działa teraz bez wsparcia Barbatosa, co nie oznacza, że jest mniej szkodliwy. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że ma teraz więcej czasu na realizację osobistego planu wobec Bruce’a Wayne’a, który czyni z niego łotra groźniejszego od samego Jokera. Uważny czytelnik wychwyci zapewne, że są tu ślady Batman: Mroczne odbicie. Klimat obłędu i liczne nawiązania do tego tytułu to nie jedyne z nim powiązanie. Istotny jest tu wątek związany z Jimem Gordonem, który odbije się echem w przyszłości.
Zwykle złe wersje danego bohatera to marni figuranci. Weźmy takiego Owl Mana z Wiecznego zła i zestawmy go ze wszystkimi wersjami Gacka z Batman Metal. Wypada słabo, prawda? Tu oprócz tytułowego łotra dostajemy też Ponurego Rycerza, wersję Bruce’a, która jak wspominałem, mogłaby uścisnąć sobie dłoń z Frankiem Castle. Batman, Który się Śmieje tom 1 to jednak nie prosta bitewka między dobrem i złem. Snyder pokazuje tu nieco inną twarz.
Nie każdemu podobał się Batman Metal, a nawet sam Batman z The New 52!. Scott Snyder ma pewną manierę twórczą i ambicje, które mogą drażnić, ale tutaj jest zupełnie inaczej. Batman, Który się Śmieje tom 1 nie trąci przesytem superbohaterstwa, ani specjalnie nie ma skłonności do radykalnej zmiany świata Mrocznego Rycerza. To brutalne, bezkompromisowe starcie z wieloznacznie niebezpiecznym przeciwnikiem, wobec którego wszystkie atuty Zamaskowanego Krzyżowca wydają się błahe i nieważne. Ta niepewność i balans na krawędzi to rdzeń komiksu, pozwalający Snyderowi na wypady poza kanwę komiksów z przebierańcami
Nie można było zwerbować tu lepszych ludzi niż Jock i Eduardo Risso. Od pierwszego dostajemy rozedrgany klimat szaleństwa, dobrze znany choćby z Wiedźm czy Śmierci rodziny. Risso ponownie świetnie gra światłem i cieniem. Do pomocy panowie dostają również Frazera Irvinga. W Batman, Który Się Śmieje tom 1 antagonista osiąga jeszcze wyższy poziom demoniczności, niż dotychczas i w pewnym momencie przekracza nawet standardy cienistego Gotham. Zwykle zdarza mi się nie zwracać uwagi na kształt i formę dymków. Tu nie mogłem ich nie docenić. Ich zmiany są ważnym elementem narracji i bez tego komiks sporo by stracił.
Na tę chwilę nie wiadomo, co będzie zawierał kolejny tom, czyli Batman, Który się Śmieje tom 2 – Zarażeni. Aczkolwiek każda obecność mrocznego Batmana to udany występ. Ostatnie dwa lata w komiksie nie były dla Gacka łaskawe i nie mam tu na myśli jakości jego przygód. Chodzi mi raczej o cięgi, jakie zbiera zarówno od Toma Kinga, jak i w osobnych historiach, jak powyższa pióra Snydera. Wątki zapoczątkowane tutaj jeszcze nie doczekały się finału i jeśli Egmont się postara, jak w przypadku Harleen, najświeższe wydarzenia z DC dość szybko zagoszczą na naszym rynku. Oby tak było, gdyż Batman, Który się Śmieje tom 1 to najlepszy przykład na to, że jeśli DC chce, to potrafi.
Tytuł oryginalny: Batman Who Laughs
Scenariusz: Scott Snyder, James Tynion IV
Rysunki: Jock, Eduardo Risso, Frazer Irving
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawca: Egmont 2020
Liczba stron: 232
Ocena: 80/100