James Tynion IV przyzwyczaił nas już, że w jego serii Batman niekoniecznie gra pierwsze skrzypce, a strony musi dzielić z innymi członkami bat-drużyny. Jednak w Batman: Detective Comics tom 5 – Życie w samotności pojawia się aż dwóch Batmanów – jeden to oczywiście Bruce Wayne, a drugi to Batman z przyszłości. Pod maską kryje się doskonale nam znana postać, którą przeciwności losu zepchnęły na drogę, na której nie chciał się znaleźć.
Powrót Tima Drake’a również ma swoje konsekwencje – Red Robin przetrzymywany był w niewoli przez tajemniczego osobnika, którego tożsamość poznali niedawno ci, którzy z komiksami o przygodach Supermana z Odrodzenia są na bieżąco. Będzie spoiler, ale zakładam, że do tej pory nie będzie żadną niespodzianką, że Pan Oz to tak naprawdę Jor-El, ojciec Człowieka ze Stali.
James Tynion IV konsekwentnie realizuje pewne pomysły – wraca do tematu Syndykatu Ofiar (skądinąd jest to świetny koncept), a także do przemiany Basila, czyli Clayface’a, z czarnego charakteru w członka superbohaterskiego teamu. Takie wolty fabularne zazwyczaj nie utrzymują się długo i nie inaczej jest w tym przypadku. Clayface to jednak bardzo dobrze prowadzona postać i wzbudza w czytelniku autentyczne współczucie.
Inaczej jest natomiast z drugim bohaterem dwóch ostatnich zeszytów. Anarky – niegdysiejszy łotr, obecnie pozuje prawie że na zbawcę społeczności Gotham, a w zasadzie tzw. „Miasta potworów”. Jego model chaosu i anarchii balansuje na cienkiej granicy pomiędzy utopią a dystopią. I kiedy już Stephanie ma przejść na jego stronę (w czym nieco pomaga przyjemna dla oka aparycja Lonniego), na scenę wkracza Batman.
Batman: Detective Comics tom 5 – Życie w samotności oferuje więcej atrakcji – na chwilę pojawia się Doomsday, uaktywnia się Brat Oko, a Batman staje do walki z innym Batmanem, gdy stawką staje się życie Batwoman. To ona ma doprowadzić do tragicznych wydarzeń z kolejnego tomu, chyba że zdeterminowany przybysz z przyszłości wyeliminuje ją już teraz.
Za warstwę graficzną Batman: Detective Comics tom 5 – Życie w samotności odpowiada stały zespół twórców. Eddy Barrows, bardzo lubiany przeze mnie Alvaro Martinez i Carmen Carnero na dokładkę robią naprawdę dobrą robotę – rysunki są czytelne, dynamiczne, nasycone kolorami, a jedno, do czego można byłoby się przyczepić, to nieco powtarzalny, a przez to męczący układ kadrów.
Muszę przyznać, że tę serię cały czas czyta się dobrze – zazwyczaj trzyma przyzwoity poziom, ale miewa również bardzo dobre momenty. I chociaż Tynion IV często korzysta z retrospekcji, a teraz na dokładkę sprowadza bohaterów z przyszłości, w czym widzę pewne zagrożenie, to jednak fabuła nadal trzyma się kupy i pozostaje czytelna dla osób śledzących serię. Batman: Detective Comics tom 5 – Życie w samotności nie zawodzi i z pewnością nie muszę Was bardzo zachęcać do sięgnięcia po kolejny tom.
Tytuł oryginalny: Batman – Detective Comics Vol. 5: A lonely place of living
Scenariusz: James Tynion IV, Christopher Sebela
Rysunki: Eddy Barrows, Alvaro Martinez, Carmen Carnero
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawca: Egmont 2019
Liczba stron: 132
Ocena: 75/100