Gdy myślę o przeszłości Alfreda, wyobrażam sobie, jak przyrządza swój pierwszy deser lub parzy debiutancką kawę. Tymczasem niepozorny lokaj z wąsikiem swą młodość spędził nie na zgłębianiu tajników zarządzania majątkiem swego chlebodawcy, a na polach bitew. Gdzie na dodatek siał postrach. Po latach przychodzi mu znowu stanąć do boju i ramię w ramię z Batmanem zmierzyć się ze swą brutalną przeszłością. Scott Snyder, oprócz ukazania czytelnikowi nieznanych faktów z przeszłości Alfreda, nawiązuje do pirackich legend. I robi to na tyle sprawnie, że nie pogniewałbym się, gdyby Batman musiał zetrzeć się z morskimi zbójcami.
Obok Pierwszego sojusznika pojawia się nieco krótsza historia, rzucająca Batmana na rosyjskie ziemie. Liczyłem na nieco lepsze zwieńczenie całego cyklu, lecz dość mierna historia nie przynosi wstydu Scottowi Snyderowi, który ustępuje pola Rafaelowi Scavone i Rafaelowi Alburquerque. Walka Batmana z rosyjską mafią mogłaby otworzyć ogromne pola do eksploracji, lecz Więzy krwi gaszą nadzieję na rozwój konfliktu z rodziną Masników. Można nawet zakpić, że gdyby heros miałbat-uszankę, jak jego alternatywny odpowiednik, misja w tym kraju przebiegłaby lżej, a na pewno ciekawiej. Sytuacji nie ratuje też dobra kreska Sebastiana Fiumary, która jednak odstaje od prac z innych historii z All-Star Batman.
All-Star Batman ma stosunkowo mało superbohaterski klimat. Scott Snyder nie bawi się tu co prawda w tworzenie kolejnego Długiego Halloween, lecz dedukcja i działanie z ukrycia są zdecydowanie bardziej przydatne, niż tony batarangów. Taka forma jest bardziej wciągająca. Na dodatek mamy motyw rodzinnej relacji Bruce’a i Alfreda, która została przedstawiona w sposób rzetelny i godny dziedzictwa obu panów. Mam jedynie nadzieję, że zapowiadany serial Pennyworth choć trochę zachowa charakter komiksowego pierwowzoru.
Jednym z atutów serii All-Star Batman jest udział wielu cenionych przeze mnie rysowników. Do Johna Romity Juniora i Jocka dołącza współpracujący ze Snyderem już wcześniej Rafael Albuquerque. Jestem fanem jego prac od komiksu Batman: Miasto Sów, gdzie również pojawił się Pennyworth. Tu jego kresce sporo mocy dodają kontrastowe barwy, zawsze doskonale sprawdzające się w tego typu historiach.
Seria All-Star Batman dla wielu może być dziwaczna. Zbiór najczęściej niepowiązanych ze sobą opowiadań, rysowany przez znakomitych, lecz różnych ilustratorów, do tego poza Gotham. Czyli coś w sam raz dla kogoś, komu ani Batman, ani Batman – Detective Comics nie przypadł do gustu. Snyder w czasie The New 52! wyraźnie próbował odcisnąć swój ślad w historii Batmana i tę samą skłonność przejawia i tu. Czy mu się to udało? Powiem tylko tyle, że nie można pominąć tego i poprzednich tomów. I gorąco liczyć na pojawienie się genialnie rozwijającego się Batman Who Laughs.
Tytuł oryginalny: All-Star Batman vol. 3: The First Ally
Scenariusz: Scott Snyder
Rysunki: Rafael Albuquerque, Sebastian Fiumara
Tłumaczenie: Maciej Nowak-Kreyer
Wydawca: Egmont 2019
Liczba stron: 156
Ocena: 80/100