Wydawana u nas, regularna seria przygód Deadpoola doczekała się kolejnego, czwartego już albumu zbiorczego. I chociaż pierwsze zeszyty nie powalały, z czasem kolejne wątki wprowadzane do historii pyskatego najemnika stawały się coraz bardziej intrygujące. Zobaczmy zatem, czy Deadpool kontra SHIELD to lektura, w którą warto zainwestować czas i pieniądze.
Najważniejszym wątkiem w serii pisanej przez Briana Posehna i Gerry’ego Duggana jest transfer świadomości uśmierconej agentki S.H.I.E.L.D. do ciała Deadpoola. Coś, co z początku wydawało się zabawnym gagiem, z czasem przerodziło się w specyficzną relację dwójki bohaterów, na której można było próbować zbudować coś ambitniejszego. Zanim jednak poznamy dalsze losy agentki Preston, Scott Koblish znów narysuje historię z przeszłości Wade’a Wilsona.
Tym razem Deadpool dostanie zadanie od samego Watchera, co zafunduje mu podróż do Wakandy, walkę z Magogiem, oraz wycieczkę do Savage Landu i Strefy Negatywnej. Ta jednozeszytowa opowieść jest zabawna i pełna nawiązań do innych komiksów – dobrze sprawdza się jako wprowadzenie do głównej historii.
Przy tej z kolei stery objął Mike Hawthorne, znany m.in. z G.I. Joe i Conana. Jak pamiętamy, w ostatnim tomie, zatytułowanym Dobry, zły i brzydki, twórcy odsłonili więcej faktów z przeszłości Deadpoola. W Deadpool kontra Shield będzie on musiał uporać się z przyswojoną wtedy wiedzą. Osobiście cieszyłem się, mogąc odkryć nieco inną twarz Wilsona i przekonać się, że w tej postaci jest jednak trochę głębi. Mimo to, niewiele miejsca poświęcono na rozważania, bo pierwsze skrzypce wciąż gra tu akcja.
Wątek z agentką Preston powoli zmierza ku końcowi, jednak w tym albumie znajdziemy też kilka innych atrakcji. Przede wszystkim Deadpool weźmie na celownik jednego z wysoko postawionych przedstawicieli S.H.I.E.L.D., który okazał się być zdrajcą (a na dodatek wisi Wilsonowi kasę). Na scenę wkroczy też legendarny agent Phil Coulson. Nie zabraknie bitki z prawdziwymi łotrami: na szczególną uwagę zasługuje tu brutalny pojedynek z Crossbonesem.
Seria powoli stabilizuje się, umiejętnie znajdując balans między powagą a humorem. Tego drugiego, idącego w parze z szaleństwem na szeroką skalę, jest tu jednak więcej. Są też świetne nawiązania do popkultury (szczególnie polecam zeszyt, w którym Deadpool bawi się w Obcego), trochę brutalności i parę fajnych słownych gier. Innymi słowy: wszystko to, czego oczekujemy od komiksu z pyskatym najemnikiem.
Przygotujcie się zresztą na inwazję Deadpoola: już w lutym wydawnictwo Egmont wyda kolejne dwie pozycje z tym bohaterem. Oprócz zapowiedzianego już Wyzwania Draculi, umiejscowionego pomiędzy recenzowanym tomem, a piątym w kolejności Wedding of Deadpool, polscy czytelnicy będą mogli zapoznać się z pierwszym tomem Deadpool Classic, w którym znajdziemy m.in. debiut Wade’a Wilsona oraz komiksy z 1993 i 1994 roku, stworzone przez ojca tej postaci – Roba Liefelda. Fani najpopularniejszego (anty)bohatera Marvla mogą już zacierać ręce!
Tytuł oryginalny: Deadpool vol. 4 – Deadpool vs Shield
Scenariusz: Brian Posehn, Gerry Duggan
Rysunki: Scott Koblish, Mike Hawthorne
Tłumaczenie: Oskar Rogowski
Wydawca: Egmont 2016
Liczba stron: 132
Ocena: 70/100