Seria o przygodach Flasha, chociaż początkowo zupełnie mnie nie zachwyciła, przy drugim tomie zaczęła podobać mi się coraz bardziej, rozbudzając apetyt na więcej. Duża w tym zasługa fantastycznej warstwy graficznej, która na każdym kroku zaskakuje niecodziennymi, spektakularnymi rozwiązaniami, nierzadko wyprzedzając i tak niezłą fabułę.
Trzeci tom, zatytułowany Inwazja goryli, zaczyna się od mocnego uderzenia. Oczywiście mamy do czynienia ze zjawiskiem zajawionym w tytule: Grodd, z potężną armią niezwykle groźnych małp z Miasta Goryli, przeprowadza najazd na bliźniacze miasta, biorąc zakładników i dokonując dość poważnych zniszczeń. Naczelny (!) przeciwnik Barry’ego Allena nauczył się wykorzystywać Moc Prędkości, którą dysponuje też Flash, dlatego jest teraz groźniejszy, niż kiedykolwiek wcześniej. Na dodatek jest święcie przekonany o swojej wyjątkowości i o byciu predestynowanym do zostania wybrańcem.
Na większość tomu składa się dynamiczna i brutalna walka z Groddem, w której naszego protagonistę poprą niespodziewani sojusznicy. Tak, Barry będzie musiał sprzymierzyć się z Łotrami, których do tej pory ścigał i którzy w poprzednim tomie odpowiedzialni byli za tytułową rebelię. Ci, uniesieni honorem i lokalnym patriotyzmem, postanawiają przyłączyć się do odparcia ataku człekokształtnych na teren ich działań. Szkoda tylko, że scenarzystom nie udało się w pełni wykorzystać potencjału tylu (anty)bohaterów, którzy bez ładu i składu krzątają się po kadrach. Ostro iskrzy natomiast między Flashem i Groddem. Ten pierwszy, aby pokonać małpiego króla, będzie musiał uciec się do nie lada podstępu.
Drugi, nieco krótszy wątek, dotyczy Trickstera, który dość boleśnie ucierpiał podczas starcia z małpami, a potem trafił do aresztu. Możecie się jednak domyślić, że nie na długo. W tej historii jednak nie dzieje się wiele, wypada ona więc nieco mniej interesująco od tej, która otwiera Inwazję goryli. To, co jeszcze można zaliczyć na ewidentny plus, to reanimacja relacji Barry’ego z Patty Spivot, która do tej pory była przekonana o jego śmierci. Teraz tajemnica, że w rzeczywistości jest on Szkarłatnym Sprinterem, wyszła na jaw. Co w takim przypadku stanie się z Iris West? Czas pokaże, ale ten trójkąt powoli nabiera rumieńców.
Brian Buccellato i Francis Manapul to udany team. Kiedy jeden zawodzi, spłycając niego fabułę, drugi nadrabia warstwą graficzną, która niezmiennie wysuwa się tu na pierwszy plan. Niektóre plansze zapierają dech w piersiach, a sztuczki, którymi czasami posługuje się rysownik, wyłapuje się z przyjemnością. Skąpane w akwarelowej tonacji plansze robią ogromne wrażenie, podobnie jak pozy bohaterów czy kształt niektórych kadrów. Wygląda to wspaniale.
Jak wspominałem w poprzedniej recenzji, w serii Flash drzemie spory potencjał i chociaż nie jest to mój ulubiony bohater z uniwersum DC Comics, to jego przygody czytam z przyjemnością. Inwazja goryli nieco ustępuje Rebelii łotrów, ale nadal trzyma co najmniej przyzwoity, a miejscami naprawdę dobry poziom. Czy czekam na czwarty tom? Zakończenie trzeciego nie pozostawia wątpliwości. Szykujcie się na powrót postaci, którą kochacie nienawidzić.
Tytuł oryginalny: Flash vol 3: Gorilla Warfare
Scenariusz: Francis Manapul, Brian Buccellato
Rysunki: Francis Manapul, Marcio Takara, Ryan Winn, Marcus To
Tłumaczenie: Tomasz Kłoszewski
Wydawca: Egmont 2016
Liczba stron: 176
Ocena: 70/100