Jonah Hex – jeden z najbardziej brutalnych i bezwzględnych bohaterów DC, nie miał wielkiego szczęścia do naszych recenzji. Dwa poprzednie albumy jego przygód, chociaż z pewnością nie należały do gniotów, raczej nie wybijały się poziomem ponad przeciętność. Na szczęście najnowszy, trzeci już album, zatytułowany Jonah Hex: Początki, dość mocno podnosi poprzeczkę. Z pewnością można go nazwać najlepszym z dotychczas wydanych w Polsce komiksów z tą postacią.
Jak wiemy, akcja komiksu dzieje się na Dzikim Zachodzie, gdzie łowca nagród z oszpeconą, zmasakrowaną twarzą eliminuje kolejnych wrogów, czasem za pieniądze, czasem dla zasady, a czasem dla przyjemności. Tym razem, jak sama nazwa wskazuje, poznamy jego początki. Będziemy między innymi świadkami okoliczności, w jakich został wychowany jako dziecko, jak trafił do plemienia Apaczów jako nastolatek i czemu został tak makabrycznie okaleczony, będąc już dorosłym mężczyzną. Nie jest niespodzianką, że Hex od początku miał pod górkę: brutalny ojciec alkoholik, twarde wychowanie i przemoc od najmłodszych lat zostawiły skazę na jego życiu.
Chociaż motywacje bohatera są raczej proste, stanowczo ubogacają wydarzenia przedstawione na kartach komiksu. Twórcy zdecydowali się też na ciekawy zabieg, zestawiając fakty z przeszłości z podobnymi, analogicznymi wydarzeniami w teraźniejszości. To wszystko uczłowiecza Jonaha, ale i pozwala na zastosowanie przewrotnych rozwiązań fabularnych. Szczególnie szokująca wydała mi się ostatnia historia, w której Hex ma do czynienia z błagającą o pomoc kobietą, uciekającą przed bandą kanibali. Gwarantuję, że finał tej opowieści zostawi Was z szeroko otwartymi ustami – jest po prostu wspaniała.
To jednak nie koniec atrakcji, bowiem Jonah Hex: Początki przedstawi nam też szerzej pewną postać, która z czasem stała się ulubienicą czytelników. Wiecie o kim mowa, prawda? Tak, Tallulah Black debiutuje właśnie tutaj. Zobaczymy, jak straciła oko i sprawdzimy, dlaczego została okaleczona równie brutalnie, co sam Hex. Pomimo ogromnego bagażu doświadczeń, nadal jest silna i seksowna, a jej relacja z tytułowym bohaterem serii wciąż nabiera nowych rumieńców.
O fabule tyle, a co z resztą? Każda z przedstawionych historii (a jest ich tym razem nieco mniej, ale i są dłuższe) trzyma równy, wysoki poziom graficzny. Scenariusz Jimmy’ego Palmiottiego i Justina Graya świetnie uzupełniają rysunki hiszpańskiego artysty Jordi Berneta, który przedstawia pierwszą opowieść i początki Hexa, a także Phila Noto, którego kreska bywa dość chaotyczna oraz Vala Semeikisa. Ich Dziki Zachód nasycony jest pomarańczowo-czerwonymi barwami, ale bywa też drapieżny, groźny i nieprzyjazny, czyli jest dokładnie taki, jaki być powinien. Być może nie wszystkie plansze są bardzo szczegółowe, ale rzadko przeszkadza to przy tak intensywnej akcji.
Jeśli zniechęciły Was poprzednie odsłony przygód Jonaha Hexa, czy to w jego solowej serii, czy w All-Star Western, które ze względu na słabą sprzedaż trafiło do komiksowego limbo, Początki mogą na nowo rozpalić Waszą miłość do tego bohatera. Osobiście nie mogę doczekać się kolejnych skomplikowanych sytuacji, w które się wplącze i względem niego mam to odczucie po raz pierwszy. To bardzo dobry znak, więc nie stawiajcie jeszcze krzyżyka na tej postaci.
Tytuł oryginalny: Jonah Hex: Origins
Scenariusz: Jimmy Palmiotti, Justin Gray
Rysunki: Jordi Bernet, Val Semeiks, Phil Noto,
Tłumaczenie: Tomasz Kłoszewski
Wydawca: Egmont 2016
Liczba stron: 144
Ocena: 80/100