Większość z nas komiksami zaczęła interesować się już w dzieciństwie. Sam przypominam sobie pierwsze wypady na pobliski bazar, gdzie z kartonów i rozłożonych na glebie koców uśmiechały się do mnie kolorowe zeszyty. Wtedy oddany byłem Kaczorowi Donaldowi i superbohaterom, ale doskonale pamiętam okładki komiksów Hugo, wydane w 1990 roku przez oficynę Orbita. Opowieść ta, przynależąca do gatunku lekkiego fantasy dla dzieci, stała się podobno ulubionym komiksem młodych Belgów i Francuzów. Od października 2016, głównie dzięki sentymentowi szefa Egmontu Tomasza Kołodziejczaka, również współczesna polska młodzież będzie mogła przekonać się, czy bajkowy, oparty na podaniach świat, wykreowany przez niczym nie skrępowaną wyobraźnię Bernarda Dumonta, nadal rozpala do czerwoności.
Nie jest to może propozycja dla kilkulatków, ale dla nieco starszych miłośników komiksu już jak najbardziej. W wielu aspektach tej pięciotomowej serii blisko do Asterixa czy naszego Kajka i Kokosza. Tytułowy Hugo to rudowłosy chłopiec, który na co dzień pełni funkcję królewskiego ministrela. Kiedy jednak trzeba, rzuca swoją lutnię i wyrusza na pełne niebezpieczeństw przygody. W podróży towarzyszą mu poczciwy i niezwykle silny niedźwiedź Biskoto, maleńki, mówiący z włoskim akcentem, latający Narcyz oraz dzielna wróżka Śliweczka, do której Hugo smali cholewki.
Chociaż fantastyka to nigdy nie była moja bajka, przygody Hugo pochłonąłem za jednym posiedzeniem, szczególnie że wydane w jednym integralu i w twardej oprawie tomiszcze czyta się naprawdę szybko. Sporo tu awanturniczych przygód, jest też trochę słownego humoru, a i ciepłych, optymistycznych przekazów nietrudno się tu doszukać. Dzieje się dużo: bohaterowie raz muszą odczarować zaklętego w fasolę księcia, innym razem przekonać się, czy pewien karzeł jest winny sabotażu, do którego dochodzi na budowie. Odwiedzają też tajemnicze zamki, przemierzają bezkresne lasy i spotykają całą gamę niesamowitych stworzeń: ożywione zaklęciem przedmioty, armię warzyw i pasożytów, szczuropsy i inne niesamowitości, które tylko zdołał wymyślić i narysować Bédu.
To wspaniałe, że ludzie, którzy wychowali się na tej kultowej historii, mogą pokazać swoim dzieciom to, co swojego czasu ukształtowało ich własne gusta. Łatwo mi wyobrazić sobie sytuację, w której ojciec kupuje swojej pociesze komiks, ale sam pochłania go jako pierwszy, wspominając obcowanie z nim przed wielu laty. Dla takich chwil właśnie warto pielęgnować swoją pasję. W tym miejscu odnotować należy, że wszystkie pięć tomów doczekało się nowego przekładu, podobnie jak miało to miejsce z Asterixem. Językowi puryści i osoby nadal znające na pamięć oryginał pewnie mocno ponarzekają, szczególnie że część odzywek, które znaleźć można w komiksowych dymkach, zostało uwspółcześnionych i odnosi się do nowoczesnych osób czy wydarzeń. Przykład? „Nie jestem wróżką maciejką, ani wróżbitą Maciejem” czy „Trzymasz formę ponad normę”. Takich i jeszczeg gorszych kwiatków jest zresztą więcej. Jeśli o mnie chodzi, można było się bez tego obyć.
Wspomniałem o awanturniczych przygodach, ale pomimo konfliktów (również zbrojnych) wiele przemocy tu nie ma. Ot, czasem ktoś kogoś zdzieli z piąchy, albo pomacha mieczykiem. Z tego powodu lektura nadaje się właściwie dla każdego, kto lubię magię, podróże, fantastyczne światy i niespodziewane zwroty akcji. Rysunki Bédu są wspaniałe i zupełnie nie przeszkadza, że nie obfitują w liczne detale. To ponadczasowa opowieść, z morałem dotyczącym przyjaźni, niezłomności i zwycięstwa dobra nad złem.
Ponowne wydanie Hugo to spełnienie marzeń wielu polskich czytelników, zapewnienie im możliwości wprowadzenia dzieci i młodzieży w świat komiksu, a także okazja do sentymentalnej podróży w czasie. Warto dodać, że Egmont zdecydował się wydać także dodatek pod tytułem „Przewodnik po krainie fantazji”, na który składają się anegdoty i ciekawostki o życiu i twórczości Dumonta, ilustracje, plansze, szkice oraz dwie krótkie historie o Hugo. Nakład tej pozycji jest jednak mocno kolekcjonerski, dlatego mogą obecnie wystąpić problemy z zakupem przewodnika.
Scenariusz: Bédu
Rysunki: Bédu
Tłumaczenie: Agnieszka Labisko
Wydawca: Egmont 2016
Liczba stron: 248
Ocena: 80/100