Wolverine i X-Men to jedna z pierwszych serii, jakie Egmont zdecydował się wydawać w ramach Marvel Now. Rosomak należy do najpopularniejszych bohaterów na świecie, dlatego też ta decyzja nie powinno nikogo dziwić. Dodajmy jeszcze, że za scenariusz tych przygód herosa ze szponami z adamantium odpowiada pozostający obecnie na topie Jason Aaaron, którego Skalp, Bękarty z południa czy Ludzie gniewu również niedawno pojawiły się w Polsce i zostały bardzo ciepło przyjęte przez recenzentów i czytelników.
Pierwsze dwa tomy serii pojawiły się kolejno we wrześniu 2015 oraz lutym 2016. Należy tu nadmienić, że wydawca zdecydował się na publikację niejako od środka, dlatego też w premierowym na naszym rynku wydaniu zbiorczym otrzymujemy zeszyty 19-24, co trochę odbija się czkawką, szczególnie nowym czytelnikom. Zostawmy jednak przeszłość: w lipcu tego roku zadebiutowała trzecia odsłona, o podtytule Saga Hellfire. Wolverine wciąż pełni tu funkcję nauczyciela młodego pokolenia mutantów, którzy uczęszczają na zajęcia do szkoły imienia Jean Grey. Nowy narybek nie potrafi jeszcze okiełznać swoich mocy, a niektórzy nawet jeszcze zastanawiają się, czy stanąć po stronie dobra czy zła.
Seria słynie z dynamicznych walk i specyficznego humoru, ale też ze stosunkowo niespójnej fabuły, do której nadal trudno mi się przekonać. Nowa gwardia nie zachwyca, ani swoim wyglądem, ani umiejętnościami, z wyczekiwaniem wyglądam więc zawsze starych bohaterów, którzy na szczęście się tu regularnie pojawiają (np. Beast, Storm, Mystique, Toad etc.).
Również Hellfire Club nie jest przecież tworem nowym, tutaj jednak został całkowicie odmłodzony i przemodelowany. Hellfire Kids wyglądają po prostu karykaturalnie i stawianie ich naprzeciw Wolverine’a, brutalnego mutanta, który walczył wcześniej z Sabretoothem, Psem czy Magneto jest po prostu śmieszne. Stowarzyszenie już od jakiegoś czasu było sugerowane jako kolejny przeciwnik, na dodatek jego członkowie założyli konkurencyjną szkołę. Akademia Hellfire ma docelowo kształcić złoczyńców, co objawia się między innymi komicznym programem zajęć (ten element twórcom udał się najlepiej). Czy Loganowi uda się zatrzymać migrację mutantów do kuszącej uczelni dla antagonistów?
W serii dość często zmieniali się rysownicy. Tym razem, podobnie jak w pierwszym tomie, ilustracje wykonał Nick Bradshaw (Army of Darkness), przy wsparciu Pasquala Ferry. Rysunki przywodzą na myśl kreskówkę (nieco bardziej nowoczesną. niż świetny serial animowany o X-menach z 1992 roku), co oczywiście nie musi jednoznacznie być wadą czy zaletą. Mnie warstwa graficzna Sagi Hellfire przypadła do gustu bardziej, niż fabularna.
Wspomniany już humor to coś, co ratuję te serię. To raczej bardzo niezobowiązująca, nastawiona na akcję rozrywka, w której próżno szukać fabularnych twistów czy nieszablonowych rozwiązań. Warto przeczytać ją natomiast dla interakcji pomiędzy postaciami. Szkoda tylko, że w gruncie rzeczy Logana jest tu po prostu za mało.
Tytuł oryginalny: Wolverine and the X-men vol. 7
Scenariusz: Jason Aaron
Rysunki: Nick Bradshaw, Pasqual Ferry
Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski
Wydawca: Egmont 2016
Liczba stron: 132
Ocena: 60/100