Podobno w każdej historii czarne charaktery to najciekawsze postacie. W tej historii to Superman jest czarnym charakterem– ten fragment posłowia do polskiego wydania komiksu Luthor najlepiej go podsumowuje. Historia konfliktu Lexa Luthora i Supermana, opowiedziana z punktu widzenia tego pierwszego, wygląda zupełnie inaczej, niż te, do których przywykliśmy czytając komiksy o Człowieku ze Stali.
W oryginale wydana jako część zeszytu Absolute Luthor/Joker w serii Obrazy Grozy, historia pojawiła się wcześniej w pięciu zeszytach miniserii Lex Luthor: Człowiek ze Stali. Do Polski komiks ten dotarł w 2015 roku po prostu jako Luthor. Oprócz samego komiksu, w tym oprawionym twardą okładką dziele znajdują się też szkice oraz galeria okładek z różnymi wariantami. Tyle o dodatkowej zawartości, ale jak się prezentuje sama historia?
Muszę przyznać, że jestem fanem postaci Lexa Luthora, dlatego interesują mnie wszelkie opowieści, gdzie nie jest on przedstawiony jednostronnie jako żądny władzy maniak czy bezwzględny geniusz zła. Te części jego charakteru są oczywiście ważnym elementem postaci, ale nie wzięły się znikąd i nie stanowią całości. Recenzowany komiks zdecydowanie do takich dzieł się zalicza. Podobnie, jak w serialowej adaptacji historii Supermana –Smallville -tak i tutaj głównym konfliktem pomiędzy Lexem i Clarkiem/Kal-Elem jest kwestia bezpieczeństwa ludzkości. Jeden Kryptonianin jest w stanie bez problemu podporządkować sobie wszystkie rządy świata, zwłaszcza jeżeli zaufamy mu bezgranicznie i pozwolimy sterować innymi meta-ludźmi – widzieliśmy to już zarówno w serii komiksowej, jak i w grze Injustice: Gods among Us.
Niestety, większość ludzi nie dostrzega zagrożenia i nie rozumie, że tym, co stoi na drodze Supermana do podbicia naszej planety, jest tylko jego słowo – jak w swojej rozmowie biznesowej z Brucem Waynem tłumaczy szef Lexcorp. Ten komiks opowiada o tym, jak daleko Lex jest w stanie się posunąć, by uświadomić społeczeństwu, jakim zagrożeniem może być Człowiek ze Stali. A że historia ta jest stworzona przez Briana Azzarello, scenarzystę wielu bestsellerowych komiksów, jak seria 100 naboi, Strażnicy Początek: Komediant/Rorschach, Batman: Rozbite Miasto, o jej jakość można być spokojnym. Azzarello znowu stanął na wysokości zadania.
Historia widziana oczami Lexa Luthora, który chce ochronić ludzkość przed zagrożeniem, którego nie jest ona świadoma, pozwala na ukazanie nam innego obrazu tego superzłoczyńcy. Obrazu, który jednak jest spójny z tym, co znamy z większości innych jego wystąpień. Lex nie waha się przed użyciem przemocy, by osiągnąć swoje cele, ale potrafi też działać dobroczynnie i ostatecznie jego cel jest szlachetny. Jest w stanie nawet poświęcić osobiste szczęście, by go osiągnąć. Jest też altruistą z misją. Nie różni się zatem znacząco od na przykład Marvelowego Punishera albo nawet od Batmana… Fabuła komiksu jest wciągająca, co sprawia jednak, że czyta się go tak szybko, że 144 strony, nawet z materiałami dodatkowymi, to stanowczo za mało.
Styl graficzny jest mroczny, ale nie przesadnie, tylko w sposób dopasowany do treści. Na szczególną uwagę zasługuje przedstawienie Supermana, czego przedsmak dostajemy już na okładce. Zawsze wściekły, z płonącymi czerwonymi ślepiami – i takiemu kosmicie mamy zaufać, że nas ochroni? Styl rysowania Lee Bermejo, autora rysunków chociażby we wspomnianym Strażnicy Początek: Komediant/Rorschach, wspiera w świetny sposób treść utworu.
Oprócz pewnego niedosytu, jaki zostawia komiks, wadą może być jeszcze to, że wielokrotnie bardzo dużo dzieje się na pojedynczych obrazkach, co może utrudniać zrozumienie i sprawiać wrażenie pewnego chaosu. Aby wyłapać wszystkie treści i smaczki, trzeba komiks przeczytać co najmniej dwa razy. W ogólnym rozrachunku jednak jest to pozycja bardzo wartościowa i godna tego, by się z nią zapoznać. Jeżeli zatem ktoś jeszcze go nie nabył – polecam! Osoby bardzo nielubiące postaci Luthora mogą za ewentualny dysonans poznawczy przy lekturze odjąć ze dwadzieścia punktów od mojej oceny – co jednak cały czas zostawi go na solidnych 65/100.
Tytuł oryginalny: Absolute Luthor
Scenariusz: Brian Azzarello
Rysunki: Lee Bermejo
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Wydawca: Egmont 2015
Liczba stron: 144
Ocena: 85/100