Y – ostatni z mężczyzn tom 2 – recenzja

Drugi tom serii Y – Ostatni z mężczyzn bezpośrednio kontynuuje wydarzenia zawarte w pierwszym albumie, więc jeśli wpadnie Wam w ręce, czujcie się poinformowani: znajomość pierwszego tomu jest obligatoryjna, by w pełni cieszyć się historią. Nie ma się jednak nad czym zastanawiać – kompletna opowieść Vaughana obowiązkowo powinna znaleźć się na półce każdego fana naprawdę dobrych komiksów.

Strona z komiksu Y - Ostatni z mężczyzn

Zachowujmy się więc tak, jakby wszyscy czytający niniejszą recenzję znali poprzednie perypetie bohaterów. Jak pamiętamy, cała męska populacja w jednej chwili wymarła. Pozostał tylko jeden facet – Yorick Brown. Wbijający w fotel cliffhanger tomu pierwszego pozostawił jednak nadzieję: na Ziemi zginęli wszyscy mężczyźni, ale co z kosmosem? Zbliżająca się do lądowania stacja kosmiczna powinna wkrótce dać odpowiedź na to pytanie.

Historia Yoricka coraz bardziej przypomina opowieść drogi. Bohater wraz z przyjaciółmi kontynuuje podróż przez Stany Zjednoczone, ale rozwiązanie zagadki nadal nawet nie majaczy na horyzoncie. Są na nim natomiast spotkania z coraz dziwniejszymi postaciami, a każda z nich ma swoje motywy i ukryte cele. Yorick trafi między innymi do nieco szalonego teatru, dostanie się pod pręgierz seksownej dominatrix w jednym z najgorętszych rozdziałów tego komiksu, a także stanie się marionetką w podjazdowej wojnie wielkich mocarstw (aktualnie oczywiście rządzonych przez kobiety).

Strona z komiksu Y - Ostatni z mężczyzn

Wydźwięk całości został nieco złagodzony. W przeciwieństwie np. do serii Żywe trupy, gdzie postapokaliptyczny krajobraz i widok rozszarpanych ciał stanowią codzienność, Y – Ostatni z mężczyzn stawia na relacje między bohaterami, humor i zaskakujące zwroty akcji. Nie znaczy to oczywiście, że opowieść jest niedojrzała i pozbawiona brutalności, wręcz przeciwnie. Co rusz któryś z bohaterów doznaje uszczerbku na zdrowiu lub nawet traci życie. W narracji po raz pierwszy pojawiają się też retrospekcje, pozwalające jeszcze lepiej poznać i polubić postacie, a także zrozumieć wyraźne przemiany, które w nich zachodzą.

Drugi tom nieco ustępuje pierwszemu, chociaż to nic takiego, bo poprzeczka była ustawiona naprawdę wysoko. Gdzieniegdzie wkradają się nieco nużące dłużyzny, również zakończenie nie wbija tak w fotel, jak finał albumu z „jedynką” na grzbiecie, ale wciąż to jedna z najciekawszych historii, jakie mają do zaoferowania wydawane obecnie komiksy.

Strona z komiksu Y - Ostatni z mężczyzn

Na koniec pozwoliłem sobie na mały eksperyment i podrzuciłem Y osobie, która nigdy wcześniej nie miała styczności z komiksami innymi, niż te dla dzieci, z Kaczorem Donaldem na czele. Jak możecie się domyślić, opowieść pochłonęła czytelniczkę bez reszty, bo jest po prostu dobra, uniwersalna i zrozumiała. Jeśli więc chcecie przekonać kogoś – dziewczynę, żonę, brata, rodziców – do sięgnięcia po powieści graficzne, Ostatni z mężczyzn wydaje się być świetnym wyborem na start.


 

Okładka komiksu Y - Ostatni z mężczyzn tom 2

Tytuł oryginalny: Y: The Last Man

Scenariusz: Brian K. Vaughan

Rysunki: Pia Guerra

Tłumaczenie: Krzysztof Uliszewski

Wydawca: Egmont 2016

Liczba stron: 312

Ocena: 80/100

Zastępca redaktora naczelnego

PR-owiec, recenzent, geek. Kocha kino, seriale, książki, komiksy i gry. Kumpel Grahama Mastertona. W MR odpowiedzialny za dział komiksów, książek i gier planszowych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?