Wieczny Batman tom 1, chociaż nie pozbawiony drobnych wad, okazał się być najciekawszą, świetnie napisaną i narysowaną serią o Człowieku-Nietoperzu w ramach cyklu Nowe DC Comics. Nakreślona w pierwszym tomie intryga, kręcąca się wokół Komisarza Gordona, a także wątki dotyczące Azylu Arkham, korupcji w policji czy powrotu Carmine’a Falcone’a, były mroczne, wciągające i trzymały w napięciu prawie do samego końca. Zakończenie rozmyło się wprawdzie we wrzuconych na siłę, zupełnie niepotrzebnych klimatach o charakterze magicznym, ale mimo tego drobnego mankamentu, z wypiekami na twarzy czekałem na kontynuację. Czy trzyma ona poziom świetnego poprzednika?
Drugi tom stanowi bezpośrednią kontynuację wątków rozpoczętych w pierwszej części, więc jej znajomość jest wskazana, aby w pełni cieszyć się historią. Na ulicach Gotham panuje chaos – ktoś realizuje niecny i skuteczny plan sparaliżowania miasta. Osobą, która zastąpiła Falcone’a i Pingwina w roli czarnego charakteru jest teraz nie kto inny, jak Thomas Elliot, doskonale nam znany Hush, dawniej przyjaciel Bruce’a Wayne’a z dzieciństwa, a obecnie genialny przestępca, chirurg i psychopata. Genezę jednego z nowszych nemesis Batmana mogliśmy poznać za sprawą Egmontu już w 2005 roku, kiedy to wydawnictwo opublikowało dwuczęściowy album Batman: Hush, dziś unikat dla kolekcjonerów, którzy chcą wydać fortunę na komiks z wtórnego obiegu. Przynajmniej do czasu upragnionego przez wielu fanów wznowienia.
Poza Hushem, który sam w sobie stanowi bardzo ciekawą postać, na kartach Wiecznego Batmana zobaczymy między innymi Catwoman, Killera Croca, The Joker’s Daughter, Spoiler czy… Bane’a. Ten ostatni zalicza świetny występ u boku jeszcze lepszego Alfreda – to coś, co musicie zobaczyć sami.
Jeśli zastanawialiście się, skąd taka różnorodność wątków, bohaterów, a przede wszystkim twórców w Wiecznym Batmanie, odpowiedź jest prosta: seria ta ukazywała się z częstotliwością jednego zeszytu tygodniowo (!), a nie miesięcznie, jak ma to zazwyczaj miejsce. Możemy tylko się domyślać, jak trudno spiąć takie przedsięwzięcie, aby pozostało spójne i interesujące. Tym razem na szczęście artyści wyszli obronną ręką, chociaż nie obyło się bez potknięć, skrótów i logicznych dziur. Mimo to pięciu scenarzystów i kilkunastu rysowników stworzyło serię na przyzwoitym poziomie. Warto nadmienić, że w drugim tomie zobaczymy kadry autorstwa R.M. Guéry, Serba współodpowiedzialnego za sukces Skalpu. Do jego prac trzeba się długo przyzwyczajać, ale koniec końców są one bardzo charakterystyczne i nadają historii brudnego i mrocznego sznytu.
Jak wspominałem, nie jest aż tak różowo. Niektóre wątki wydają się być mocno przeciągnięte, inne stoją w miejscu – patrz sprawa Jamesa Gordona. Zmarginalizowana została dobrze zapowiadająca się postać Jasona Barda, obecnie zepchniętego do roli trzecioligowego pomagiera. Nieudany wydaje się też watek Batwinga, który otarł się o moce piekielne w podziemiach Arkham.
Drugi tom jest mniej imponujący gabarytowo („jedyne” 296 stron przy 480 stronach tomu pierwszego). Cena okładkowa została natomiast utrzymana na poziomie 99,99 zł. Możemy się jedynie zastanawiać, czy była zaniżona przy okazji debiutu serii w marcu, czy może zawyżona teraz. Tak czy siak, komiks wart jest uwagi, nawet jeśli cierpi na przypadłość typową dla środkowych odcinków danej historii, czyli zauważalny spadek formy względem prologu i – miejmy nadzieję – zakończenia. Konkluzja, na którą mocno liczę, zadebiutuje już w październiku. Chociaż Wieczny Batman tom 2 ma wady, to i tak nie mogę doczekać się finału.
Tytuł oryginalny: Batman: Eternal vol 2
Scenariusz: Scott Snyder, James Tynion IV
Rysunki: Jason Fabok, R.M. Guéra
Tłumaczenie: Marek Starosta
Wydawca: Egmont 2016
Liczba stron: 296
Ocena: 70/100