Monstressa przebojem wdarła się na scenę komiksu. Nazwiska obu autorek nie były dotąd znane szerszej publiczności z tego kręgu – Marjorie Liu, scenarzystka, to pisarka, która pracowała także nad kilkunastoma zeszytami Marvela; Sana Takeda, rysowniczka, współpracowała z SEGĄ, rysowała niektóre zeszyty Marvela i pracowała nad komiksem Drain. Dlatego sukces historii o potworzycy jest niespodziewany – ale też wiele mówi o talencie obu pań.
Przede wszystkim Monstressa to rasowe, epickie fantasy, odbiegające jednak od utartych motywów wojowników z mieczami, elfów, osiłków, drużyny magów itp. Świat komiksu wzorowany jest na przełomie wieków XIX i XX – mamy już nieco techniki, jednak większość mieszkańców nadal używa tradycyjnych wozów, ziół czy metod uprawy roli. W krainie, po której się poruszamy, rządzi też magia – a przynajmniej niektóre jej aspekty. Obok ludzi żyją tu Arkanijczycy – potomkowie zwierzęcych mieszkańców świata, władających magią i na pewno noszący ją w sobie, często też przypominających pomniejsze demony z japońskich legend, np. kitsune, człekopodobnego lisa. Większość krajów, wspólnot czy królestw zorganizowana jest na zasadzie matriarchatu – krainą ludzi trzęsie zakon Cumaea, którego członkinie dokonują licznych, często nieprzyjemnych eksperymentów naukowych. Wśród Arkanijczyków rządzą nieśmiertelni i nieśmiertelne. Obie frakcje są w stanie wyniszczającej wojny.
Maika Półwilk, główna bohaterka komiksu, usiłuje rozwikłać tajemnicę swojej przeszłości. Jest wnuczką nieśmiertelnej wilczycy-Arkanijki, a córką ambitnej, acz tajemniczej Moriko. Szuka wskazówek co do utraconych wspomnień – chce wiedzieć, kim była, jaki był cel, w którym trenowała ją matka, jak zginęła Moriko i co zrobić z kryjącym się w jej ciele wiecznie głodnym potworem. Jest zdeterminowana do granic – dobrowolnie zgłasza się do handlarzy niewolnikami, by trafić do Cumaea i móc przeprowadzić śledztwo. Wizja możliwej bolesnej śmierci jej nie przeraża.
W pierwszym tomie Maika zmaga się z czarownicami Cumaea, a album naszpikowany jest wątkami, postaciami i akcją. Mamy tu masę walk, sporo dynamicznych scen pościgów i ucieczek. Autorki postawiły na szybkie wprowadzenie czytelnika w swój fabularny zamysł. Sytuacja zmienia się w tomie drugim, gdzie wszystko zwalnia – mamy mniej wątków, a głównym jest podróż Maiko na wyspę, na której może zdobyć wyjątkowo cenne informacje. Tu Marjorie Liu pozwoliła nam bardziej nacieszyć się światem przedstawionym – dostajemy więcej informacji tła: o polityce, układach, funkcjonowaniu gildii kupieckich itp. Nie zaniedbujemy też przeszłości Maiki – coraz więcej jej odkrywamy wraz z bohaterką.
Najmocniejszą stroną Monstressy jest jednak oprawa graficzna. Komiks jest przepiękny – pełen detali, szczegółów, teł dopracowanych do najdrobniejszej kreski. Widać tu wpływy rysowników japońskich – zarówno tradycyjnych, jak i mangowych – ale też nie można powiedzieć, żeby Sana Takeda operowała wyłącznie ich środkami i stylami. Całość składa się w przepyszną mozaikę kadrów – pokrótce, to jest po prostu śliczne.
Czy Monstressa to dobry komiks? Nie dla każdego. Sama uważam ją za bardzo dobre fantasy, które ma ogromny potencjał w kolejnych albumach. Jest jednak nieco opinii raczej odwrotnych, podkreślających wtórność fabuły (bo po prawdzie Liu Ameryki nie odkryła) i ogólne wrażenie przegadania. Mając to w pamięci – nadal namawiam do lektury. To dobra historia, świetna kreska i warte poznania albumy.
Rysunki: Sana Takeda
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Wydawca: Non Stop Comics
Liczba stron: 192 + 152
Ocena: 85/100