W Paper Girls nie zakochałem się od pierwszego wejrzenia, ale już drugi kontakt z serią Briana K. Vaughana oceniłem dużo lepiej. Wydany niedawno przez Non Stop Comics trzeci album z serii znów stawia więcej pytań, niż daje odpowiedzi, ale trudno odmówić lekturze czegoś przyciągającego. I chociaż nie jest to Y: Ostatni z mężczyzn, to wyczyny scenarzysty intrygują i pchają do dalszego poznawania losów czterech gazeciarek.
Tym razem dziewczyny zostają przeniesione do przeszłości, na której zawirowania czasowe odcisnęły już swoje piętno. Tubylcy wprawdzie przypominają z wyglądu neandertalczyków, ale posługują się przedmiotami z przyszłości, wygląda też na to, że potrafią otwierać portale do innych wymiarów. Mają również swoje zwyczaje i rytuały, a ofiarą jednego z nich ma stać się młoda kobieta i jej dziecko. To właśnie ona trafia na tytułowe bohaterki i chwilę zajmie, zanim nauczy się z nimi porozumiewać.
Równocześnie na ten właśnie moment w czasoprzestrzeni natrafia też podróżniczka z przyszłości, której eksperyment miał dowieść istnienia podróży w czasie. Niestety wpada ona w ręce niebezpiecznych tubylców i będzie miała problem z powrotem do swoich czasów. Skorzystają na tym nasze bohaterki, ale zanim to nastąpi, znajdą się one w centrum dziwnych wydarzeń z tajemniczym stworem z czwartego wymiaru. Kontakt z nim może odmienić życie jednej z dziewczyn. Pytanie tylko, czy na lepsze?
W drugim tomie mieliśmy metaforę dorastania w postaci spotkania samej siebie z przyszłości, jednak w omawianym komiksie na subtelne sugestie nie ma już miejsca. Jedna z dziewczyn dorasta na oczach swojej koleżanki i to dosłownie. Pierwsza menstruacja to dla młodej kobiety najczęściej duże przeżycie (może nie tak traumatyczne, jak w Carrie, ale jednak), a w Paper Girls dochodzą do tego jeszcze niecodzienne okoliczności. To ciekawy wątek, chociaż nieco za krótki, ale liczę, że jeszcze niejeden raz okaże się istotny dla fabuły.
W trzecim tomie mamy wszystko, co powinno składać się na dobrą historię przygodową: dzika, tajemnicza i nieodkryta prehistoryczna kraina, niecodzienne spotkania, tajemnice, akcja, znajdzie się nawet trochę krwi, ale fabuła mimo to jakby stoi w miejscu. Nadrabia to natomiast Cliff Chiang, ze swoimi idealnie oddającymi klimat tej niesamowitej opowieści rysunkami.
Przygody Erin, Mac, KJ i Tiffany w trzecim tomie nie zwalają z nóg, ale wciąż ciekawią i intrygują, a przez kolejne strony brnie się bardzo szybko. Popkulturowy miszmasz motywów i odniesień wybrzmiewa idealnie i każdy, nawet jeśli nie pochłania codziennie stosów książek, filmów czy komiksów z powodzeniem odnajdzie się w tym świecie. Chociaż fabuła wydaje się delikatnie odtwórcza, to jednak Vaughan jest klasowym scenarzystą i w jego historiach możemy odnaleźć powiew świeżości.
Czy Paper Girls tom 3 jest godny polecenia? Tak, w ostatecznym rozrachunku jak najbardziej, chociaż druga odsłona serii zrobiła na mnie większe wrażenie. Wciąż jednak jestem zaciekawiony tym, jakie rozwiązania fabularne przygotował dla czytelników scenarzysta i przyznaję, że nieco irytuje mnie konieczność oczekiwania na kolejny tom. A to, jak wiadomo, zawsze jest dobry znak. To jak z wyczekiwaniem kolejnego odcinka dobrego serialu – nawet jeśli zdarzają się z nim przestoje i gorsze momenty, to jednak z wypiekami na twarzy czekamy na kolejny epizod.
Tytuł oryginalny: Paper Girls vol. 3
Scenariusz: Brian K. Vaughan
Rysunki: Cliff Chiang
Tłumaczenie: Bartosz Sztybor
Wydawca: Non Stop Comics 2018
Liczba stron: 128
Ocena: 75/100