Pamiętam, że na wieść o zmianie Thora, byłem zaniepokojony. Uczucie to pogłębiło się jeszcze bardziej, gdy dowiedziałem się, że zamiast Odinsona, Mjollnira przejmie jego dawna miłość – Jane Foster. Jak żywo przypomniałem sobie scenę z Seksmisji i przesłuchanie głównych bohaterów, którzy pytając damskie zgromadzenie o słynnych mężczyzn, otrzymywali odpowiedź, iż wcale nie byli oni płci męskiej. Tu też można posilić się na małą parafrazę – Thor? Też była kobietą! Nie taki jednak diabeł straszny i zarówno fanatyczni zwolennicy równouprawnienia, jak i jego zapiekli przeciwnicy, będą zadowoleni. Tym bardziej, że za sterami scenarzysty ponownie zasiadł Jason Aaron.
Jane Foster była kobietą, która w dużej mierze ucywilizowała krzepkiego i dość nieokrzesanego swego czasu boga gromów. W realiach superbohaterskich, które w przypadku Thora przenikały się z realiami kosmiczno-boskimi, związek tej pary nie miał prawa przetrwać. W Marvel NOW! kobieta zachorowała na śmiertelny nowotwór i mimo możliwości uleczenia przez Thora, postanowiła sama pokonać chorobę. Los jednak miał spleść ją z jego mocą w zupełnie nieoczekiwany sposób. Mjollnir w Grzechu Pierworodnym pozostał bez właściciela, dumnie towarzysząc fladze USA na Księżycu. Do czasu.
A co z Odinsonem? Patrząc na poszarpaną pelerynę, brodę i ogólny stan wskazujący, iż nie jest w najlepszej kondycji, można wnioskować, że dumny bóg się poddał. Jednak nic bardziej mylnego! Thor usilnie próbuje dobrać się do Mjollnira, przynajmniej do czasu, aż nie trafi on w ręce panny Foster. Co prawda sam Odyn wolałby, aby potężny młot znów wirował w rękach jego najbardziej znamienitego syna, ale nawet on nie może wszystkiego. W efekcie dochodzi do małej scysji między aktualną Thor, a Odinsonem uzbrojonym w topór Jarnbjorn i chęć odzyskania pełni swej boskiej chwały. A strata niemal definiującego go młota, prawego ramienia i widok byłej w potędze jego dawnej mocy to potężny bodziec do działania.
Od dawien dawna rozmaici twórcy przedstawiają kultowe postaci w sposób nieco odbiegający od rzeczywistości (wszak sam Chrystus był podobno ciemnowłosym Semitą, nie zaś jasnolicym Europejczykiem, jak ukazuje się go w sztuce sakralnej). Zmienia im się też płeć lub rasę. I tak wzorzec nordyckiej męskości, jakim był Thor, zastąpiła blondwłosa kobieta, również będąca modelowym przykładem skandynawskiej urody. A że zbiegło się to z przekazaniem tarczy Kapitana Ameryki Falconowi i innymi podobnymi zmianami, byłem wówczas oburzony. Grzmiałem o politycznej poprawności, a nawet feminizacji. Po przeczytaniu tegoż komiksu mam jednak zgoła odmienne zdanie. Jane Foster to dobra Thor(zyca?), pokazująca mitologiczną postać z nieco innej, odważnej perspektywy.
Dauterman i Molina nie mają się czego wstydzić, ale jakość rysunków w tym przypadku schodzi na drugi plan. Ważniejsze jest skomentowanie wyglądu nowej Thor. Jane Foster była atrakcyjną kobietą, która swym wdziękiem zawróciła w głowie samemu Gromowładnemu, który nie jest bynajmniej eremitą, jeśli chodzi o sprawy damsko-męskie. Jako bogini gromu prezentuje się jeszcze lepiej, a właściwie to jest po prostu damskim odpowiednikiem Odinsona. Blond włosy, surowe, lecz szlachetne i piękne rysy twarzy oraz wdzięk wojowniczki, której na szczęście daleko do zwalistej budowy zapaśniczki. Co prawda Mjollnir w jej ręku wygląda nieco pokaźniej, ale liczy się to, jak Gromowładna nim operuje, a to czyni z wprawą wprawiająca w konfuzję samego Odinsona. Poświadczyć też mogą o tym wieloletni przeciwnicy Thora – Jotuni i Malekith.
Jason Aaron to twórca, na którym można polegać i nawet przy tak odważnej zmianie potrafi zachować odpowiedni poziom. Nie uderza w czytelnika nachalną innowacyjnością, logicznie argumentuje zmianę i daje nowej postaci solidny start. Tym bardziej, iż od początku jasnym był fakt, iż kariera Jane Foster jako bogini gromu nie będzie długa. Prędzej czy później Mjollnir znów powędruje w ręce Syna Odyna i przyznam, że ucieszyłbym się, gdyby Marvel zdecydowałby się na podobny manewr, co z Beta Ray Billem. Gromowładna jest ciekawą postacią, ale nawet czytając ten tom nieco zatęskniłem za oryginalnym Thorem. Skoro Dom Pomysłów potrafi napisać odpowiedni scenariusz dla żaby z Mjollnirem, to i dla tak wspaniałej wojowniczki znajdzie się miejsce w jego uniwersum.
Tytuł oryginalny: Thor Vol 1: The Goddess Of Thunder
Scenariusz: Jason Aaron
Rysunki: Russell Dauterman, Jorge Molina
Tłumaczenie: Marceli Szpak
Wydawca: Egmont 2018
Liczba stron: 120
Ocena: 80/100