Hal Jordan i Korpus Zielonych Latarni tom 2: Światło w butelce – recenzja komiksu

Między DC a Marvelem istnieje wiele istotnych różnic. Jedną z nich jest sposób, w jaki przedstawiany jest świat poza Ziemią. Zamiast Strażników Galaktyki i kosmicznych imperiów, w świecie Supermana istnieje między innymi kilka ugrupowań posługujących się pierścieniami mocy, ściśle powiązanymi z emocjami. I tak obok zasilanych wolą zielonych pierścieni są też czerwone, wyzwalające swą potęgę pod wpływem czystego gniewu, czy żółte, zasilane strachem. Paleta barw jest szeroka, a ostatnie doniesienia o Johnie Stewarcie, jako zupełnie nowym Ultrafioletowym Latarniku sugerują, że DC nie powiedziało jeszcze ostatniego słowa w tej kwestii i wykazuje się w niej nieskrępowaną wyobraźnią.

 Strona komiksu Hal Jordan i Korpus Zielonych Latarni tom 2: Światło w butelce

Żółte i Zielone Latarnie są swoim absolutnym przeciwieństwem. Od czasu wielkich batalii Korpusu Hala Jordana z siłami stworzonymi przez Sinestro okoliczności uległy zmianie i oba oddziały uzbrojonych z pierścienie mocy istot nie chcą już dominować jak niegdyś. Tym bardziej, że coraz częściej przychodzi im walczyć ramię w ramię, tak jak w niniejszym albumie. Ale któż jest na tyle szalony, aby wyzywać do walki dwa solidne korpusy? W przerwie między potyczkami z Supermanem Brainiac, a raczej Larfleeze, postanawia dołączyć do swej kolekcji kolejne miasto, ojczyznę Lanterna Tomara-Re – tym razem z zielono-żółtą menażerią. Ma ku temu szczególną sposobność – naznaczony jest bowiem mocą pierścienia o pomarańczowej barwie, którego napędem jest chciwość. Niecodzienny sojusz mierzyć musi się też z innym, klasycznym złoczyńcą z kosmosu DC – Starro. Na szczęście poza kloszem kosmicznego konesera cywilizacji znalazł się Hal Jordan. Pierwszy ziemski Green Lantern ma jednak swoje zmartwienia.

Geneza tytułowego herosa jest powszechnie znana – umierający Abin Sur przekazuje mu swój pierścień, widząc w pełnym brawury lotniku doskonały materiał na obrońcę sektora 2814. Kosmita nie mylił się (chyba, że wziąć pod uwagę etap Paralaxa…) i Jordan spełnia swe zadanie znakomicie, żeby nie powiedzieć – najlepiej spośród swego Korpusu. Panowie jednak nigdy nie mieli okazji się poznać, gdyż agonalne chwile Abin Sura były mgnieniem, a i Hal wówczas nie był w nastroju do konwersacji z umierającymi przybyszami z gwiazd. Tutaj w końcu dochodzi do dialogu, który jest nader ciekawy. Pojawia się również White Lantern, którego mocą obdarzony jest niegdysiejszy Green Lantern Kyle Rayner.

 
Strona komiksu Hal Jordan i Korpus Zielonych Latarni tom 2: Światło w butelce

Ethan Van Sciver i Rafa Sandoval nadal spisują się dobrze i choć nie występuje tu stylizowany na pewnego niespełnionego austriackiego malarza Sinestro, to Larfreeze jest ciekawostką dla fanów. Występuje też czynnik, którego niezmiennie wymagam od komiksów z Lanternem, a mianowicie mnogość i różnorodnośc posiadaczy pierścieni mocy oraz pewna kosmiczna metafizyka, ukazująca pierścień w sposób iście magiczny.

Lubię raczej powolne komiksy, miejscami wręcz przegadane. Ten tom naładowany jest natomiast akcją i nawet fragment z Abin Surem nie jest typową pogawędką niejako ucznia z mistrzem, z całą dla tego typu rozmowy flegmatycznością. Dość szybko więc przemknęła mi lektura Światła w butelce, ale co dla mnie jest niedovaodnością, dla innych będzie ogromnym plusem. Venditti na szczęście nie pozwala sobie na logiczne dziury w fabule i sam pomysł jest czymś naprawdę dobrym.

 Strona komiksu Strona komiksu Hal Jordan i Korpus Zielonych Latarni tom 2: Światło w butelce

Żałuję, że zarówno Eaglemoss, jak i Egmont kładą niewielki nacisk na komiksy z Green Lanternem – postacią posiadającą na koncie kilka niezłych występów i mającą potencjał mogący przyciągnąć zarówno fanów superbohaterów, jak i pomysłowego SF. Światło w butelce to przede wszystkim dzieło dla miłośników Hala. Historia aspiruje co prawda do czegoś więcej, ale pędząca nadmiernie akcja nie czyni z tytułu czegoś na miarę Blackest Night, czyniąc z niego dość dobrą, ale nie wybitną opowieść, co zresztą jest dość powszechną tendencją w DC Odrodzenie. Liczę, iż Egmont postawi w ramach innych linii wydawniczych na tę postać, tym bardziej, że Hal Jordan nawet jako postać dzieląca uwagę czytelnika z innymi herosami, pokazał na łamach między innymi Nowej granicy czy Sprawiedliwości, że godny jest swego pierścienia.


Okładka komiksu Hal Jordan i Korpus Zielonych Latarni tom 2: Światło w butelce

Tytuł oryginalny: Hal Jordan and The Green Lanterns Corps Vol 2: Bottled Light
Scenariusz: Robert Venditti
Rysunki: Ethan Van Sciver, Rafa Sandoval
Tłumaczenie: Marek Starosta
Wydawca: Egmont 2018
Liczba stron: 132
Ocena: 75/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?