Przeklęty tom 1 – Przed powodzią – recenzja komiksu

O wczesnych latach ludzkiej cywilizacji wiemy niewiele. Z naukowego punktu widzenia mamy człowieka z Cro-Magnon, pramatkę Ewę, rysunki naskalne w Tanum i ewolucyjne domysły. Z biblijnego zaś otrzymujemy garść nieco bardziej szczegółowych, lecz mocno mitologizujących informacji – od nieudanego dealu owocowego Ewy, poprzez konflikt między mięsnym potentatem Ablem a rolnikiem Kainem, co skutkowało debiutem zbrodni morderstwa, aż po zalanie grzesznej ludzkości hektolitrami deszczu, dając szansę na przeżycie jedynie Noemu. Interpretację naukową pozostawmy naukowcom. Ta religijna to zaś pole do popisu dla artystów. Twórcy serii Skalp, Jason Aaron i R.M. Guéra, wzięli na warsztat wspomnianą postać Kaina, która przetarła szlak dla całej gamy person pozbawiających życia swych bliźnich.

Strona komiksu Przeklęty tom 1 - Przed powodzią

Już pierwsze pojawienie się Kaina, mające miejsce ponad półtora tysiąca lat po wygnaniu jego rodziców z Edenu sugeruje, że piętno, które nosi, nie jest bynajmniej jakimś tam śmiesznym znaczkiem na czole. W Starym Testamencie zdarzało się, że ludzie przeżywali po kilka stuleci, jednak Kain w interpretacji Aarona jest jedynym długowiecznym osobnikiem na Ziemi. Co więcej, wygląda na to, że nie da się go zabić. Tak więc całkowicie nietykalny pierwszy morderca wędruje poprzez świat, który stacza się coraz bardziej.

Jak wygląda świat u progu wodnej apokalipsy? Z lekcji religii pamiętamy, że Bóg objawiał się w tamtym okresie jako ktoś dość krewki i niecierpliwy. Taki, który nie waha się solidnie ukarać nawet swoich wybrańców. O ile Biblia dość mgliście mówi o grzechach i problemach świata za czasów Noego, podkreślając głównie to, że trzeba całe to łajno jak najszybciej spłukać, o tyle Jason Aaron miejscami dosłownie obrazuje, czemu wszystko zalane zostało wodą. Akcja ma miejsce przed zagładą, lecz świat wygląda, jakby był już po niej. Jałowe ziemie, po których wędruje Kain, w niczym nie przypominają żyznej krainy u zarania świata, zaś jej mieszkańcy są czymś pomiędzy warczącymi jaskiniowcami a groteskowymi złoczyńcami z Mad Maxa. Na pierwszy plan wysuwa się Noe. Postać, która kojarzy się z obrazem siwobrodego patriarchy, otoczonego parami zwierząt wszelkiej maści na tle majestatycznej Arki, tutaj ma zgoła inny charakter. Ktoś złośliwy mógłby powiedzieć, że jest to nadinterpretacja, a nawet profanacja. Twierdzę jednak, że takie spojrzenie na Noego jest innowatorskie i oryginalne – tylko ktoś tak zajadły i brutalny mógł mieć wystarczająco dużo ikry, aby porwać się na szaleńczy projekt zbudowania Arki.

Strona komiksu Przeklęty tom 1 - Przed powodzią

I tak jak w Skalpie, tak i tu autorzy niczego nie cenzurują. Śmierć zazwyczaj jest bezsensowna, nasączona dzikością i losowością. Tu nie ma praw moralnych czy instytucji pilnujących porządku. Jeśli już są jakieś zasady, to bliżej im do instynktownych prawideł przewrotnej ludzkiej natury, a ci, którzy mają więcej siły, są prawdziwymi panami. Pewne schematy nasuwają jednak skojarzenia ze światem jak najbardziej współczesnym. Banda młodocianych opryszków prześladująca słabszych od siebie czy handlarze niewolników to przecież widoki nie tylko z głębokiej prehistorii, ale i zjawiska mające miejsce w stuleciach, w których znana była już elektryczność.

Surowa kreska R.M. Guéry wydaje się być stworzona do przedstawiania niezbyt przyjaznych pejzaży. Sprawdza się tu zatem doskonale, gdyż jak okiem sięgnąć widzimy jedynie półpustynne tereny przeplatane bielejącymi kośćmi. Tło jest jednak tłem, istotniejsze są postaci, wśród których najbardziej widoczni są Kain i Noe. Syn Adama i Ewy, oprócz podobieństwa do wiedźmina Geralta, wyróżnia się nieco bardziej szlachetnymi rysami, wszak jest potomkiem człowieka, będącego autorskim zamysłem samego Boga. Noe to ktoś zupełnie przeciwny – potężny, kojarzący się z bliskowschodnimi wojownikami, z gęstą brodą i o dość kanciastej, brutalnej twarzy, sieje strach samym swoim wyglądem. Pozostali wyglądają dużo mniej ciekawie. Obszarpani, odziani w łachmany, skóry i kości zwierząt zdają się karykaturą tego, jak miał wyglądać człowiek według zamysłu Stworzyciela. Daleko im do poczciwych Flintstone’ów. Istotne jest też fauna, wśród której ostało się jeszcze sporo bestii, przy których współczesne drapieżniki to urocze kotki i miśki.

Strona komiksu Przeklęty tom 1 - Przed powodzią

Największą bolączką sukcesu dla autora jest to, iż każde kolejne dzieło musi być równie dobre, a najlepiej jeszcze lepsze od poprzedniego. Tak jest i z tym tytułem. Przyznam, że podszedłem do niego, pamiętając wiele znakomitych momentów z cyklu Skalp, a tymczasem otrzymałem dzieło zupełnie inne, niż to z udziałem Dashiella Złego Konia. Historia jest mniej złożona, skupia się bardziej na interpretacji biblijnych motywów. Osadzona jest w stylistyce, którą określiłbym mianem postapokalipsy, gdyby nie fakt, że koniec ma dopiero nadejść. Tytuł ten jest bardzo surowy i niepełny, zapewne dlatego, że autorzy nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Liczę, że panowie rozwiną śmielej skrzydła i dalszy ciąg będzie co najmniej tak dobry, jak pierwszy tom. Przeklęty to dobry komiks i choć moje oczekiwania wobec duetu Aaron/Guéra były wyższe, to nie czuję się zawiedziony i czekam na rozwój ciekawego pomysłu.


Okładka komiksu Przeklęty tom 1 - Przed powodzią

Tytuł oryginalny: The Goddamned
Scenariusz: Jason Aaron
Rysunki: R.M. Guéra
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawca: Mucha Comics 2018
Liczba stron: 152
Ocena: 85/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?