Tank Girl tom 2 – recenzja komiksu

Hej hej hej! Szalona łowczyni nagród i najemniczka z irokezem wróciła, a jej historia definitywnie nabrała rumieńców (i to w technikolorze)!

W drugim albumie, pełnym niepoprawnych historii o szurniętej Tank Girl, jej kochanku, kangurze Boogi, oraz bliższych i dalszych znajomych, wydawca zebrał 17 opowieści, oryginalnie opublikowanych w latach 1990-1993. Z miejsca zaczniemy lekturę mocnym akcentem – chociaż czego innego można się spodziewać po takiej parze szajbusów, jak autorzy Hewlett i Martin?

Fabularnie nastąpiła miła odmiana. Obok historii typu stand alone, w których Tank Girl przykładowo budzi się w Czubkowie – domu dla wariatów i upośledzonych, gdzie chcą ją poddać resocjalizacji i leczeniu, czy kolejnej, która sprowadza się do poradnika do WDŻ w stylu co najmniej niepoprawnym (od anatomii organów płciowych po rozkosze płynące z zalet mamony), albo totalnie psychodelicznej miniatury Słonecznik o wyprawie na plażę, mamy też dłuższe, kilkuczęściowe historie z czymś, co przy odrobinie dobrej woli można nawet nazwać spójną fabułą. W tej najbardziej rozbudowanej Tank Girl zabiera Boogę na wakacje do Wielkiej Brytanii, gdzie niespodziewanie trafiają do domu… jej dziadków. Tam poznamy wyjątkową ferajnę bohaterki oraz zaobserwujemy wyprawę po ni mniej, ni więcej: wodę ze źródła młodości. Wszystko zaś wygląda jak specyficzny ciąg świadomości: pokręcony, chaotyczny, ale nadal mający sens w pokręconym świecie Tank Girl.

tank girl strona

Zobacz również: Tank Girl tom 1 – recenzja

Poziom kolejnych historyjek jest nierówny. Są rozdziały lepsze, które czyta się z prawdziwą przyjemnością, jak Błękitny Hełm, ale też nieco przegięte, jak nawiązująca do popularnej serii Starsky i Hutch trzyczęściowa opowieść o naćpanych detektywach Pytolu i Czuju. Gusta mogą być różne, jednak nie da się uciec od faktów: Hewlett i Martin momentami definitywnie nie wiedzieli, co zrobić z postaciami.

Tank Girl w drugim zbiorczym tomie jest za to świetną ciekawostką dla fanów komiksowych eksperymentów. Część historii jest w kolorze (czasami fragmentarycznie, czasami w całości) i tak, jak na czarno-białych planszach niewiele się dzieje w kwestii stylu rysunku – cały czas mamy do czynienia z tą samą ostrą, detaliczną kreską, znaną z wcześniejszych komiksów – tak elementy kolorowe to inna bajka. Generalnie każda z barwnych opowieści utrzymana jest w innym stylu: mamy typowy technikolor z ostrymi, jednolitymi barwami i kreską kojarzącą się momentalnie z komiksami dla nastolatków, wydawanymi w Polsce w latach 90., np. Żółwiami Ninja czy starymi zeszytami Spider-Mana. Są fragmenty wyglądające jakby rysowano je miękką kredką i nie do końca wprawnie. Mamy rysunki nakładane na kolorowe zdjęcia i tła, mamy też te bardziej realistyczne i stonowane, nasuwające skojarzenia z komiksem europejskim. Na dodatek w więcej niż jednej historii autorzy pobawili się z czytelnikiem, łamiąc czwartą ścianę – czasami występują jako bohaterowie historii, współdziałający z Tank Girl, czasami dodają tylko swój rysunkowy komentarz na marginesie opowieści. Robią to jednak zgrabnie i nienachalnie – efekt jest ciekawy.

Poza tą karuzelą form i treści, Tank Girl tom 2 serwuje czytelnikom jeszcze dwie ciekawe atrakcje. Pierwszą jest rozbudowany wstęp pióra Alana Martina – zdecydowanie wart przeczytania, gdyż umieszcza całość tomu w kontekście kulturowym Wielkiej Brytanii wczesnych lat 90. i tłumaczy niektóre z decyzji autorów. Drugi to dodanie barwnych okładek kolejnych zeszytów oraz całostronicowych ilustracji – świetna niespodzianka ciesząca oko.

tank girl strona 3

Technicznie, podobnie jak przy pierwszym tomie, nie można komiksowi nic zarzucić. Tłumacz ponownie stanął na wysokości zadania, a Non Stop Comics poradziło sobie świetnie z wydaniem czarno-białym połączonym z kolorowym. Zamieścili nawet smaczki, takie jak wzór naklejki na zderzak z Boogą. Wielkie propsy!

Ogółem drugi tom, przez swoją chaotyczność i niespójność, jest nieco słabszy od pierwszego, jednak nadrabia to interesującymi eksperymentami ze stylem rysunku. To wciąż niesamowicie ciekawe wydawnictwo i każdy fan komiksu zdecydowanie powinien po nie sięgnąć.


Tank Girl 2 okladka

Scenariusz: Alan Martin
Rysunki: Jamie Hawlett
Tłumaczenie: Marceli Szpak
Wydawca: Non Stop Comics
Liczba stron: 120
Ocena: 70/100

 

Stały współpracownik

Interesuję się literaturą, z dużym naciskiem na fantastykę. Robiłam konwenty, dłubię na portalach. I dużo piszę o dinozaurach. Możecie mnie poczytać w różnych miejscach, ostatnio na blogu MatkaPrzełożona.wordpress.com

Więcej informacji o
, ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?