Dimension W tomy 5-10 – recenzja komiksu

Sześć tomów – tyle zajął nowy fabularny arc w mandze Dimension W. Wątek o tyle ważny, że mógłby praktycznie zakończyć serię, wyjaśniając gros tajemnic dotyczących ogniw, ich pochodzenia oraz przeszłości Mabuchiego.

W piątym tomie Dimension W grupa najlepszych zbieraczy świata została wysłana na Wyspę Wielkanocną, którą lata wcześniej wstrząsnął kataklizm – wymiar W połknął i zamknął w swoistym bąblu niemal całe jej terytorium. Zniknęli ludzie, czas się zatrzymał, z powierzchni ziemi zmiotło wszelkie życie. Władze NTE – New Tesla Energy – chcą odzyskać Genesis – niezwykłe ogniwo, nad którym na wyspie pracowali naukowcy. Ale to nie wszystko – właśnie na Wyspie Wielkanocnej Mabuchi stracił swój oddział, doznał częściowej amnezji, a w tym samym czasie zmarła jego narzeczona. Co przyniesie mu wyprawa na wyspę po latach?

Potrzeba było aż sześciu tomów, żeby opowiedzieć historię szalonego naukowca, afrykańskiego księcia, byłego najemnika i gromady rywalizujących ze sobą zbieraczy nielegalnych ogniw. Dzięki temu Yuji Iwahara mógł pozwolić sobie na liczne retrospekcje, pozwalające czytelnikom zerknąć w przeszłość kolejnych postaci – nie tylko Mabuchiego, ale też na przykład Losera – i na króciutkie wątki poboczne, jak historia kapitana pochodzącego z Wyspy. W interesujący sposób przedstawił też sytuację książąt Lwaia i Salvy, których rodzina kontroluje afrykańskie wieże przekaźnikowe NTE. Jest to stanowczo plus tej części historii.

Najciekawsze dla czytelnika są dwa wątki, które przyniosły tomy 5-10 Dimension W. Z jednej strony mamy wyjaśnienia dotyczące licznych dziwactw Mabuchiego – jego niechęci do nowych technologii i ogniw, biegłości w posługiwaniu się bronią, sprawności, a także kilka słów o jednostce Grendel. Z drugiej – pod sam koniec otrzymujemy bardzo ciekawe zajawienie kolejnego rozdziału historii, nawiązujące do przelotnie wcześniej pokazanego zakonu, buszującego w szeregach NTE w imię Boga, oraz do wcześniej ledwo wspomnianego tajemniczego przeznaczenia Miry.

Zobacz również: Dimension W – recenzja komiksu

Jednocześnie trudno oprzeć się wrażeniu, że wypełnionych akcją i walkami tomików mogłoby być mniej. Przez niektóre przebiegało się błyskawicznie i nie wnosiły do całości fabuły zbyt wiele – posuwały do przodu wydarzenia, dostarczały nieco informacji o świecie przedstawionym, były jednak nieco przegadane. Mam wrażenie, że spokojnie można by zamknąć arc Wyspy Wielkanocnej w czterech tomach i Dimension W nie ucierpiałoby na tym ani trochę.

Na ten moment Dimension W i tak jest jednym z ciekawszych mangowych SF na rynku: rozrywkowym, pełnym akcji, z ciekawym pomysłem. Po zamknięciu wątku z przeszłości Iwahara zapewne sięgnie po dotąd tylko sugerowany spisek w szeregach NTE i wyjaśnienie tajemnicy śmierci doktora Yurizakiego, a zamiast na Mabuchim, skoncentruje się na Mirze. Jednocześnie mam nadzieję, że autor przystopuje z zapychaczami – długimi scenami walk czy niewiele wnoszącymi do opowieści sekwencjami dialogów i scenek rodzajowych. Lekki niepokój budzi fakt, że na ten moment w Japonii wydano 13 tomów, w Polsce 10, a seria nadal powstaje – więc już niedługo fanom przyjdzie uzbroić się w cierpliwość i zapewne sporo poczekać na rozwinięcie kolejnego arcu.


10

Tytuł oryginalny: Dimension W

Tomy: 5-10

Autor: Yūji Iwahara

Wydawca: Waneko

Ocena: 75/100

Stały współpracownik

Interesuję się literaturą, z dużym naciskiem na fantastykę. Robiłam konwenty, dłubię na portalach. I dużo piszę o dinozaurach. Możecie mnie poczytać w różnych miejscach, ostatnio na blogu MatkaPrzełożona.wordpress.com

Więcej informacji o
, , ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?