Superman/Batman tom 2: Supergirl – Recenzja

„Superman/Batman: Supergirl” to drugi tom wspólnych przygód Człowieka ze Stali i Mrocznego Rycerza, będący naturalną konsekwencją wydarzeń, które poznaliśmy podczas lektury „Wrogów publicznych”. Kawałki kryptonitu, będące pozostałością po rozbitym meteorycie, pospadały na Ziemię, nie czyniąc nikomu większych szkód. Ponieważ nawet małe fragmenty stanowią zagrożenie dla Supermana, Batman stara się namierzyć i zebrać wszystkie pozostałości. Okazuje się, że wraz z resztkami asteroidy, na naszą planetę spadło coś jeszcze…

Na dnie zatoki Gotham Batman odkrywa sporych rozmiarów statek kosmiczny. Po pobieżnych oględzinach okazuje się, że w środku znajduje się blond-nastolatka, władająca niezrozumiałym językiem i przejawiająca supermoce, podejrzanie podobne do tych, którymi dysponuje Superman. Podobnie jak w pierwszym tomie, tak i tutaj wyraźnie nakreślono różnice w poglądach obu tytułowych bohaterów: Człowiek-Nietoperz dostrzega w Supergirl poważne zagrożenie i wietrzy podstęp, w obrońcy Metropolis budzi się natomiast opiekuńczość i poczucie odpowiedzialności za jedyną poza nim samym ocalałą z katastrofy Kryptona. Pytanie tylko, czy jej obecność na Ziemi jest przypadkowa?

W drugim tomie nowej serii Egmontu spotkamy też Wonder Woman, która postanawia wziąć Supergirl pod swoje skrzydła i wytrenować na wojowniczkę. Jednak obecność młodej mieszkanki Kryptona ściąga też na wszystkich spore zagrożenie. Na swój celownik wziął nową przybyszkę sam Darkseid, a jak możecie się domyślać, jest to osobnik nie przebierający w środkach. Aby przeciągnąć Karę na swoją stronę, nie zawaha się zesłać na Rajską Wyspę, na której dziewczyna się ukrywa, nawet legionu… Doomsdayów!

Jeph Loeb, twórca scenariusza m.in. do „Batman: Hush” wciąż odpowiada za fabułę, wraz z drugim tomem dochodzi jednak do zmiany rysowników. Stery trzyma tu nieżyjący już niestety Michael Turner, spod którego ręki wyszły takie dzieła jak wydany w ramach linii DC Deluxe „Kryzys tożsamości”. Jego kreska niczym nie odbiega od kreski Eda McGuinnessa, a nawet w wielu miejscach ją przewyższa. Turner był specjalistą od seksownych postaci (współtworzył m.in. „Tomb Raidera” i „Witchblade”), więc wielbiciele kobiecego piękna znajdą w „Supergirl” kilka naprawdę seksownych kadrów.

Opisana na nowo geneza Supergirl to świetna przystawka przed sięgnięcie np. po serial CBS o jej przygodach. Chociaż nie przepadam za historiami o młodych superbohaterach, zestawienie debiutu tej postaci z czujnym okiem „starej gwardii” wypadło nad wyraz interesująco. To tutaj pierwszy raz Superman pozwala sobie na uwagę, mającą dotknąć Batmana do żywego i przejawia agresję wobec tych, którzy ośmielą się mieć inne zdanie niż on.

Pomimo cięższej wymowy i dotknięcia intrygujących problemów, takich jak samotność, odpowiedzialność i wolna wola wyboru, lektura „Supergirl” wciąż dostarcza odpowiedniej dozy rozrywki, może nawet większej, niż poprzedni tom. Jeśli cała seria będzie szła w tym kierunku, umiejętnie wyważając akcję z dobrym kreśleniem charakterów postaci, warto być jej regularnym czytelnikiem.

Supergirl

Tytuł oryginalny: Superman/Batman: Supergirl

Scenariusz: Jeph Loeb

Rysunki: Michael Turner, Peter Steigerwald

Tłumaczenie: Jakub Syty

Wydawca: Egmont 2016

Liczba stron: 144

Ocena: 85/100

 

Zastępca redaktora naczelnego

PR-owiec, recenzent, geek. Kocha kino, seriale, książki, komiksy i gry. Kumpel Grahama Mastertona. W MR odpowiedzialny za dział komiksów, książek i gier planszowych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?