Wznowienie kultowego Kaznodziei w edycji Deluxe, wraz z premierą trzeciego tomu znajduje się już na półmetku. Postacie wykreowane przez Gartha Ennisa i ożywione za pomocą kreski nieodżałowanego Steve’a Dillona (i nie tylko) nabierają wyrazistości i rumieńców z każdą kolejną przerzuconą stroną, tym bardziej, że w najnowszym wydanym przez Egmont albumie zawarto historie poszerzające biografie Świętego od Morderców i Cassidy’ego.
Tom otwierają zeszyty opisujące kim Święty od Morderców był jako człowiek, w jakich okolicznościach utracił wszystko, co kiedykolwiek miało dla niego sens, a także jak umarł i trafił do piekła, aby zamrozić je swoją nienawiścią i zimnym sercem. W wyniku negocjacji z samym Diabłem i Aniołem Śmierci, Święty krąży teraz po ziemi, eliminując grzeszników poprzez niezwykle celne strzały ze swojego colta. A musicie wiedzieć, że zawsze trafia.
Opowieść o Świętym jest typowym westernem wymieszanym z wątkami rodem z horroru. O dziwo, twórcom udało się uwiarygodnić postać tak złowieszczą i demoniczną, na dodatek władającą niemal boską mocą, co tylko świadczy o ich kunszcie. Ktoś, kto z pozoru wydawał się być jednowymiarowym czarnym charakterem, w istocie jest postacią tragiczną, której zaczynamy nawet momentami współczuć. Tak oto weteran wojny secesyjnej przestaje być totalnie anonimowy.
Nie mniej miejsca poświęcono postaci Cassidy’ego – genezę tego miłującego whisky i piwo irlandzkiego wampira poznaliśmy już wcześniej, teraz jednak zgłębiamy jego przeszłość jeszcze mocniej. Bohater popada w coraz większy alkoholizm, a krążące w żyłach procenty prowadzą go do trudnej rozmowy z Tulip, w trakcie której pada o kilka słów za dużo. W wyniku tego w trójkącie przyjaciół zacznie iskrzyć, co z kolei może skończyć się tragedią w kolejnych tomach.
Jak zauważyliście, wciąż nie wspomniałem słowem o głównym bohaterze serii Kaznodzieja. Jesse Custer nadal szuka Boga (dosłownie), pałając do niego coraz większą niechęcią, ponieważ ten raczył wypiąć się na ludzi i po prostu gdzieś zwiał. Co jeszcze? Kaznodzieja postara się lepiej zrozumieć gnieżdżące się w jego głowie Genesis, do czego wykorzysta magię Voodoo. Żeby dodać fabule jeszcze większej pikanterii, szaman wybrany do obrządków zna Cassidy’ego i nie ma najlepszych wspomnień z nim związanych, możecie więc spodziewać się kolejnych zwrotów akcji. Powrócą też inne znane twarze, a właściwie gęby, ponieważ Gębodupa znów stanie na drodze naszych bohaterów. Jego wątek powoli się wypala, ale zawsze miło znów ujrzeć go na kartach komiksu. Tym razem dane nam będzie także „posłuchać” jego wokalnego talentu.
Chociaż jesteśmy w połowie tej niecodziennej, fantastycznej historii, moje zainteresowanie nie słabnie nawet na moment. Wręcz przeciwnie! Główna opowieść wprawdzie wciąż nieco stoi w miejscu, ale wątki poboczne trzymają niesamowicie wysoki poziom, znakomicie uzupełniając fabułę, na dodatek trzymając zbliżony poziom wizualny, pomimo zmiany rysownika – w tych momentach Steve’a Dillona zastępował bowiem Steve Pugh (m.in. Hellblazer, Superman vs The Terminator, Sędzia Dredd) . Kolory nakłada tu natomiast utalentowana kolorystka Pamela Rambo, której personalia stanowią ucieleśnienie lat 90 😉
Kaznodzieja to seria, obok której nie można przejść obojętnie. Ci, którzy jej nie znają, muszą to szybko zmienić, a ci, którzy nie pamiętają pierwszej lektury sprzed lat, natychmiast powinni odświeżyć sobie pamięć. W tej szalonej opowieści realizm miesza się z groteską, przemoc wylewa się z kadrów, wulgaryzmów jest na pęczki, a wszystko to tworzy spójną, nieprzewidywalną i coraz bardziej zaskakującą całość, okraszoną przepięknymi okładkami. Chociaż drugi tom trochę obniżył loty, trzeci znów wraca na właściwe tory. Gorąco polecam.
Tytuł oryginalny: Preacher vol 3
Scenariusz: Garth Ennis
Rysunki: Steve Dillon, Steve Pugh
Tłumaczenie: Maciej Drewnowski
Wydawca: Egmont 2018
Liczba stron: 352
Ocena: 90/100