The Vision tomy 1-10 – recenzja

Od swojego debiutu, mającego miejsce 46 lat temu, Vision doczekał się tylko dwóch solowych serii – The Vision: Yesterday and Tomorrow i The Vision. Pierwszy zeszyt The Vision ukazał się w cyklu wydawniczym All New All Different Marvel i prawdę powiedziawszy jakoś ominęła mnie jego premiera. Po rewelacyjnym zakończeniu ostatniego filmu o Kapitanie Ameryce bardziej zainteresowałam się postacią fioletowego synteozida i sięgnęłam po komiks Toma Kinga. Ku mojemu zaskoczeniu tytuł ten okazał się jedną z najlepszych serii Marvela jaką kiedykolwiek czytałam.

vision

Już od pierwszych stron King pozwala nam zaprzyjaźnić się z rodziną Visiona. Poznajemy ciekawego, lecz nieśmiałego Vina, jego siostrę bliźniaczkę Viv i Virginię, żonę tytułowego bohatera, która ma niemałe problemy z przystosowaniem się do środowiska. Cała rodzina jest do siebie podobna, posiadają te same moce co Avenger, wyglądają jak on, ale i mają to samo marzenie – być normalnym. Scenarzyści zadbali jednak, by postacie nie zlewały się z tłem, pozostały charakterystyczne. To naprawdę niesamowite, że Kingowi udało się tak świetnie poprowadzić tę społeczność i pobudzić ciekawość czytelnika. Historia nie byłaby interesująca, gdyby ta niezwykła rodzina nie miała problemów ze spełnieniem swej największej aspiracji. Już w pierwszym zeszycie dzieje się coś, co na zawsze zmienia życie krewnych Ultrona i prowadzi do wielkich konsekwencji. Zdziwiło mnie, jak szybko seria została nabrała dynamiki  i zapewniam, od tego czasu nie zwolniła ani na chwilę.

Cykl nie tylko wciąga, ale i wywołuje skrajne emocje. Czytając The Vision można się wzruszyć, bo komiks nie należy do najweselszych, choć z ust bohaterów pada wiele zdań mających rozluźnić atmosferę i podnieść czytelnika na duchu. Kolejnym pozytywnym aspektem serii jest ilość twistów fabularnych, jaką w niej zawarto. Od czasu do czasu scenarzysta Tom King zrzuca jak bombę zaskakujący kadr, zwiastujący zmianę wątku. Niestety największym minusem serii jest to, że wychodzi ona pod szyldem All New All Different Marvel. Gigant komiksowy zaczyna się gubić we własnych planach i dzieło Kinga na tym traci. Od samego początku widać, że fabuła miała zmierzać do wielkiego eventu, ale jak się okazało, komiks dobije tylko do 12 numeru. Nie ukrywam, jestem tym faktem bardzo zawiedziona. Byłam przekonana, że skoro podwaliny serii zostały wprowadzone już w zerowym numerze Avengers, to Marvel zrobi z nią coś dużego. Nie wiem czy Civil War II pokrzyżowały plany autorowi, czy to kolejna, wielka pomyłka giganta z Nowego Jorku.

visios

Istotną funkcję w The Vision stanowi narrator, który jest postacią uczestniczącą w wydarzeniach, choć nie poznajemy jego tożsamości na samym początku. Jednak z czasem staje się on bardzo ważny dla fabuły. Na pochwałę zasługuje też Gabriel Walta, którego niezwykle klimatyczne rysunki dodają serii „udziwnionego” stylu. Zarówno pod względem rysunków jak i fabuły to jedna z największych perełek Marvela i to nie tylko spod nowego szyldu wydawniczego. Piękna historia napisana przez Kinga porusza wiele ważnych aspektów, autor pyta na przykład gdzie jest granica, którą można przekroczyć w obronie bliskich. Żałuję, że więcej komiksów nie jest pisanych w ten sposób.

The Vision to jedna z najlepszych superbohaterskich serii komiksowych jakie miałam przyjemność czytać. Niesamowita otoczka sprawia, że do niego wracam i choć całość przeczytałam po części cyfrowo, po części w zeszytach, zapragnęłam mieć wydanie zbiorcze na swojej półce. Z czystym sumieniem polecam ją każdemu, nawet (albo przede wszystkim) jeśli nigdy nie mieliście okazji zaznajomić się przygodami fioletowego syntezoida.


 Vision

Tytuł oryginalny: The Vision

Scenariusz: Tom King

Rysunki: Gabriel Hernández

Wydawca: Marvel 2016

Liczba stron: 136

Ocena: 100/100

 

Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe

Stały współpracownik

Nastolatka wychowana przez Hollywood. Uwielbia szeroko pojętą popkulturę i sztukę. Jeżeli spotkalibyście się na ulicy pewnie gloryfikowałaby Nintendo i gry ekskluzywne Playstation, a jakbyś poprosił ją o polecenie filmu to zasugerowałaby seans "The Florida Project". Wierny żołnierz batalionu Archie Comics.

Więcej informacji o

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?