Riverdale ONE SHOT – recenzja komiksu

Adaptowanie filmów i seriali na karty komiksów, czy ich „cyfryzacja”, przemiana w gry wideo, to temat, który ciągle powraca i jak rykoszet trafia w fanów. Niestety częściej popisy te kończą się trywialnością niż umiejętnym odgrzaniem kotleta, tak, by wciąż był strawny. Twórcy Riverdale postanowili pójść inną drogą i w one-shot’cie o tym samym tytule nie przedstawiają znanej nam z serialu historii. Czy ten zeszyt dobrze prognozuje na nadchodzącą serię?

river

Aby poprawnie zrecenzować ten tytuł należy skupić się na szczegółach. Komiks zawiera cztery historie skupione na głównych bohaterach. Mimo tego, że każda została stworzona z pomocą innych artystów, łączy je nadzór reżysera serialu nad ich finalną formą. Dzięki temu historie się ze sobą przeplatają i zachowują do pewnego stopnia spójność wątków. Rozdziały pokazują to, co Archie, Betty, Veronica i Jughead robili przez wakacje, czyli wydarzenia, które doprowadziły do scen rozpoczynających pierwszy odcinek serialu.

Żadna z historii nie stanowi fabularnego „światła w tunelu”, nie dostarczy wskazówek ułatwiających rozwiązanie zagadki morderstwa Jasona Blossoma, ale Roberto Aguirre-Sacasa nie zostawia nas z kwitkiem i potwierdza, że żaden z głównych bohaterów nie maczał palców w zbrodni.

Niestety to jedyna konkretna rzecz, którą komiks wnosi do wersji aktorskiej. Wszystkie opowieści są stworzone raczej „na jedno kopyto”, nie dowiadujemy się z nich ani niczego ciekawego o bohaterach ani niczego odkrywczego o fabule. Veronica imprezowała w wakacje, w Betty zadurzył się chłopak, Archie romansował z Panią Grundy, a Jughead pracował nad swoją książką. Komiks niezbyt zgrabnie omija temat konfliktu między Juggym a Archiekinsem, który nie jest w nim poruszony wcale. W zeszycie rudzielec i fanatyk burgerów normalnie ze sobą rozmawiają, ale ten pierwszy nie poświęca swojemu przyjacielowi tyle czasu, ile oczekiwałby drugi. Nie wiem czy to celowy zabieg, czy niedopatrzenie scenarzystów. Być może wielka kłótnia bohaterów już nigdy nie zostanie w serialu poruszona, bo… jej nie było?

riverr

Serial charakteryzują wspaniała realizacja i świetne dialogi, żałuję, że komiks nie dorównuje mu w żadnej z tych kwestii. Dialogi są miałkie, manieryczne i nudne. Brak tu slangu młodzieżowego, ciekawych powiedzeń typowych dla bohaterów, czy odnoszenia się do kultury popularnej. W każdym rozdziale rysunki pochodzą spod innego pióra, ale wszystkie charakteryzuje jedno – brak starań, by kreska korzyła się z serialem matką. Bohaterowie wyglądają inaczej, są ubrani inaczej (w scenach, które widzieliśmy w serialu) i często zupełnie nie przypominają siebie. Gdyby tego było mało, pomiędzy rozdziałami też jest graficzna rozbieżność. W pierwszym rozdziale, na spotkaniu z Betty z Archiem, chłopak jest ubrany zupełnie inaczej, niż rozdział później, w dokładnie tej samej scenie. To tylko szczegóły, detale, ale rażą w oczy.

Rozdział zatytułowany Archie nie ma żadnej mocnej, graficznej cechy. Kolory są wyblakłe, bohaterowie mają przykrótkie ręce, Archie nie wygląda jak Archie a Jughead jak Jughead. Odrobinę lepiej prezentuje się rozdział Betty. Gruba, charakterystyczna kreska, kropkowane tło i…  to samo co w poprzednim rozdziale. Betty ma prostą grzywkę, Polly wygląda bardziej jak Alice Cooper niż Tiera Skovbye.

Najciekawiej prezentuje się Veronica. Rysunki są ciekawe i wyróżniają się na tle reszty, a wygląd postaci bardzo nie odstępuje od wyglądu aktorów. Oprócz tego dostajemy w nim pierwsze spojrzenie na ojca Ronnie. Postać, o której dużo się mówi, a prawdopodobnie prędko nie uświadczymy jej obecności w serialu. Jeżeli dać wiarę komiksowi, będzie on wyglądał o wiele inaczej niż klasyczny Hiriam Lodge z komiksów spod szyldu Archie Comics i – jeśli mam być szczera – to jedyny ciekawy motyw jakiego uświadczyłam w całym one shocie.

rirrr

Przepis na dobrą oprawę graficzną był tuż pod nosem autorów komiksu, mnie oczarowałoby dzieło w stylu pierwszego plakatu zaprezentowanego na zeszłorocznym comic-conie. To kolejny przypadek, w którym twórcy wybrali łatwiejszą drogę.

Riverdale one-shot to stracona szansa. Mogliśmy dostać komiks odsłaniający małe grzeszki bohaterów, wątki, na które w serialu nie ma miejsca. Dostaliśmy… To coś. Jeżeli one shot jest przedsmakiem nadciągającej serii komiksowej, to ja podziękuję. Potrafię wyciągać wnioski z lektury, a ta owocowała jedynie straconym czasem i wyrzuconymi w błoto pieniędzmi.


 riverdaleoneshot3

Tytuł oryginalny: Riverdale ONE SHOT

Scenariusz: Roberto Aguirre-Sacasa, Brian E. Paterson, Britta Lundin, James Dewille, Will Ewing

Rysunki: Alitha Martinez, Elliot Fernandez, Jim Towe, Thomas Pitilli, Thomas Chu, Glenn Whitmore, Andre Szymanowicz, Bob Smith, John Workman, Janice Chiang

Wydawca: Archie Comics 2017

Ocena: 30/100

Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe

Stały współpracownik

Nastolatka wychowana przez Hollywood. Uwielbia szeroko pojętą popkulturę i sztukę. Jeżeli spotkalibyście się na ulicy pewnie gloryfikowałaby Nintendo i gry ekskluzywne Playstation, a jakbyś poprosił ją o polecenie filmu to zasugerowałaby seans "The Florida Project". Wierny żołnierz batalionu Archie Comics.

Więcej informacji o

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?