Cesarzowa (Empress) to kolejna po Kick-Ass, Kingsman i Dziedzictwie Jowisza autorska opowieść z Millarworld, firmy Marka Millara, w ramach której mieszczą się komiksy lub serie wykreowane w niezwykle płodnej wyobraźni tegoż scenarzysty. Tym razem dostajemy wypełnioną po brzegi akcją space-operę, w której więzy krwi pewnej rodziny zostaną wystawione na niezwykle ciężką próbę. Sprawdzamy, czy bohaterom tej historii uda się je rozerwać.
Emporia i Morax to z pozoru szczęśliwe małżeństwo. On – bezwzględny i niezwykle potężny król, przed którym wszyscy truchleją ze strachu, to osobnik prawie że w typie marvelowskiego Thanosa. Ona to piękna, seksowna i inteligentna kobieta z zabójczą przeszłością, o której oboje zdecydowali się jak najszybciej zapomnieć. Mają troje dzieci i wszystko, o czym mogą tylko zamarzyć, jednak podły charakter brutalnego Moraxa sprawia, że Emporia zaczyna pragnąć już tylko jednego: wolności. Ucieczka od tak wpływowego męża nie jest jednak łatwym zadaniem, bo ten nie przebiera w środkach i może dopaść ją i dzieci w każdym zakątku wszechświata. Konflikt między królewską parą wykwita właściwie z niczego: Millar nie ma czasu bawić się w retrospekcje, więc podkręca tempo do granic, nadając niejako ton dla reszty opowieści.
Ma to swoje minusy – pierwsze pięć z zebranych tu siedmiu zeszytów to szybka, gwałtowna i spektakularna ucieczka przez kolejne miejscówki, przywodząca na myśl przebijanie się do kolejnych lokacji w grze komputerowej. Przyznam, że oczekiwałem od wprowadzenia czegoś więcej, chociażby nakreślenia nieco głębszej charakterystyki postaci, ale koniec końców na nudę narzekać nie mogłem – oszczędność w dialogach i bardzo czytelne rysunki sprawiły, że przez zebrane tu zeszyty przedarłem się błyskawicznie. Na szczęście ostatnie dwa epizody nadrobiły widoczne braki i pokazały, że Millar od początku miał apetyt na więcej. Cesarzowa tom 1 potrafi zaskoczyć, chociaż na zmianę oblicza trzeba poczekać prawie do końca niniejszego albumu.
Skoro wspomniałem o czytelnych rysunkach: te są zasługą Stuarta Immonena, artysty doskonale znanego polskiemu czytelnikowi z wydawanej przez Egmont w ramach Marvel Now serii All New X-Men. Możemy spodziewać się wyjątkowo dynamicznych kadrów, a także całego spektrum ciekawych środowisk i stworów uzupełniających interesujący bestiariusz. Czuć, że Millar i Immonen mają pomysł na uniwersum, w którym osadzona jest Cesarzowa i zamierzają je rozwijać w kolejnych tomach.
Pierwsze wrażenie nie było najlepsze, na szczęście z każdym kolejnym zeszytem zacierało się, zastępowane większym zainteresowaniem z mojej strony i czymś na kształt hedonistycznej ekscytacji. Cesarzowa potrafi zaskoczyć, w albumie znajdzie się miejsce na kilka niespodzianek, a cliffhanger na końcu sprawia, że ma się ochotę od razu sięgnąć po kolejny album.
Mamy tu dramat, szczyptę romansu, eksplorację kosmosu oraz liczne potyczki – czyli właściwie wszystko, czego oczekiwać można od prostego, niezobowiązującego komiksu do przeczytania w jeden wieczór. Duet Millar i Immonen rozumie się niemal doskonale, a obaj są utalentowani i doświadczeni w swoim fachu i to w sumie wystarczy, by zapewnić czytelnikowi godziwą rozrywkę. Warto dodać, że Mucha Comics wydała go w powiększonym formacie, podobnie jak ostatnie tytuły, takie jak Descender, The Wicked + The Divine, Nieśmiertelny Iron Fist czy Uncanny X-Force. Niestety, w cenie nie dostaniemy dodatków, ponieważ komiks jest ich praktycznie pozbawiony. Są za to dinozaury!
Tytuł oryginalny: Empress vol. 1
Scenariusz: Mark Millar
Rysunki: Stuart Immonen
Tłumaczenie: Marek Starosta
Wydawca: Mucha Comics 2018
Liczba stron: 192
Ocena: 75/100