Batman sprawia wrażenie samotnika. Uwielbienie do przesiadywania na gargulcach, solowe patrole Batmobilem i dość mrukliwe usposobienie zdają się być na to dowodem, jednak liczba pomagierów, jakimi się otacza, mówi jasno – Mroczny Rycerz to tak naprawdę dość towarzyski człowiek. Na czele wszystkich jego przybocznych stoi pierwszy z Robinów – Dick Grayson. Przed resetem The New 52! porzucił on strój Nightwinga na rzecz peleryny Batmana i radził sobie na tyle dobrze, iż wielu sądziło, że będzie przebierał się za nietoperza na stałe, lecz podobnie jak w przypadku Bucky’ego w roli Kapitana Ameryki – był to jedynie epizod. Co prawda w Nowym DC Comics! heros obrał inną, mniej superbohaterską ścieżkę, lecz nowy cykl wydawniczy skierował go na dawne tory.
Wojna Robinów zakończyła się dość istotnym wydarzeniem. Tajemniczy Trybunał Sów, który upatrywał niegdyś w Dicku swego kolejnego Szpona, dopuścił się manipulacji, przez którą ten zmuszony został do współpracy. Nie jest to na jego szczęście służba w roli Szpona, ale towarzystwo niejakiego Raptora wcale nie przynosi ulgi i pocieszenia. Tym bardziej, że osobnik ten całkiem sporo o nim wie, a misje, jakie przychodzi wykonywać Dickowi u jego boku, budzą pewne zastrzeżenia. Właściwie to sam fakt działania na korzyść organizacji bogaczy z bzikiem na punkcie pohukujących drapieżnych ptaków to ujma na honorze kogoś, kto jest uczniem zajadłego wroga Trybunału.
Istotnym wątkiem są też relacje Nightwinga z Batgirl. Panna Gordonówna pozwala sobie nawet na kąśliwe uwagi względem swego wybranka i kontaktowanie się z nim w najmniej odpowiednich chwilach. Co ciekawsze, Graysonowi zdaje się to nie przeszkadzać. Z racji uprawianej profesji związek co chwila musi być wystawiany na próbę, a służba dla Trybunału Sów nie stanowi elementu łagodzącego. Mimo to dwoje najstarszych pomocników Batmana tworzy zgrany duet, a ich uczucie nie trąci ckliwością, nadmierną brawurą czy sztucznością.
Jest coś, czego nie mogę pominąć, mianowicie kwestia Trybunału Sów. W albumie Lepszy niż Batman organizacja ta zachowuje pewien klimat, nieporównywalnie lepszy niż w Wojnie Robinów. Nie jest to już jednak to, co czuło się w Batman: Trybunał Sów. Lekkie ukłucie niepokoju, miejska legenda, która wraz z fabułą przeistacza się pierw w groźną zagadkę, by wreszcie stać się realnym, śmiertelnym zagrożeniem. Tutejszy Trybunał nadal zachowuje swą potęgę, lecz momentami odnosiłem wrażenie, iż Seeley mówi za dużo na jego temat. Chociaż wiąże się z tym dość ciekawy wątek – Sowy wiedzą na temat Dicka dużo więcej, niż on sam wie o sobie, co jest przeciw niemu skutecznie wykorzystywane. Nazywany Szarym Synem Gotham, co skądinąd jest ciekawą grą słów, cały czas orientuje się komu służy, ale czy ta wiedza na cokolwiek mu się zda, jeśli sam Batman solidnie oberwał od sowich szponów?
Pozwolę sobie stwierdzić, iż każdy heros ma swego szczególnego rysownika, który najlepiej oddaje jego naturę. I tak jak Todd McFarlane najlepiej oddawał miejski klimat działalności Spider- Mana, a Alex Ross majestat Supermana, tak Javier Fernandez ma szansę na szczególne miejsce w plejadzie twórców odpowiadających za Nightwinga. Już pierwsze pojawienie się bohatera jest czymś niesamowitym, ze szczególnym uwzględnieniem faktu, iż Grayson jest mistrzowskim akrobatą. Fernandez wie, co to klimat Gotham i mimo że akcja nie zawsze ma tam miejsce, to ponury klimat miasta jest wyczuwalny.
Czy więc Nightwing jest lepszy od Batmana? Owszem. Jako postać postrzegana wciąż jako dodatek do Batmana, zaliczył w Odrodzeniu debiut dużo lepszy, niż jego mentor i gwiazda wydawnictwa. Przeciętny scenariusz Toma Kinga, mimo zgrabnego pomysłu nie zachwycił, dość wyraźnie ustępując innym seriom z udziałem Mrocznego Rycerza. Tytuł Nightwinga nie jest więc buńczuczną przechwałką, a czymś zawierającym ziarno prawdy, pokazującej, że może i Nightwing nie jest Batmanem, ale na pewno daleko mu do roli giermka w krótkich spodenkach. Dick Grayson wyrósł na pełnoprawnego herosa, patrzącego na służbę superbohatera po swojemu i umiejącego sobie z nią radzić. Pierwszy tom Nightwinga był dla mnie pozytywnym zaskoczeniem. Nie jest to postać flagowa i obawiałem się przeciętnej opowiastki, a dostałem solidny cykl, na którego drugi tom warto poczekać.
Tytuł oryginalny: Nightwing vol 1: Better then Batman
Scenariusz: Tim Seeley
Rysunki: Javier Fernandez
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawca: Egmont 2017
Liczba stron: 156
Ocena:80/100