Konflikty między herosami to chleb powszedni w świecie Marvela. Ba! Budowane są na nich całe eventy – różnica poglądów na kwestie niemal czysto formalne między wieloletnimi przyjaciółki – Iron Manem i Kapitanem Ameryką – zakończyła się Wojną Domową, dzielącą herosów na dwa skonfliktowane obozy, śmiercią tego drugiego i okresem rządów Normana Osborna. A po niej nastąpiła przecież jeszcze Civil War II i zapewne to nie koniec bratobójczych walk. Dziwnym trafem, bardzo aktywnym uczestnikiem trykociarskich wojenek jest Tony Stark. Miliarder stawał już naprzeciwko Thora, Kapitana Ameryki i Kapitan Marvel. Grzech pierworodny: Hulk kontra Iron Man nie opowiada o pojedynku na wielką skalę, nie ma nawet startu do takiej Wielkiej Wojny Hulka, ale za to odsłania pewne szczegóły z przeszłości tytułowych postaci, rzucające na nie nowe światło.
Wydarzenia w Grzechu pierworodnym odsłoniły to, co dotąd pozostawało ukryte i znane jedynie martwemu już Watcherowi. Sekrety zwiększyły napięcie między superbohaterami, a jeśli wrzuci się do jednego kotła średnio lojalnego wobec przyjaciół z drużyny Starka i niestabilnego i potężnego Hulka możemy być pewni, że będzie ciekawie. Tym bardziej, że z odmętów przeszłości Iron Mana powrócił niejaki Arno Stark, jego niepełnosprawny ale i genialny brat, który pomógł ustabilizować Extremis, środek, którym w chwili potrzeby uraczony został Bruce Banner, co dało dość ciekawy efek t – naukowiec stał się jeszcze bystrzejszy niż przedtem, a jego zielone alter ego zaczęło myśleć o czymś więcej, niż destrukcja wszystkiego w zasięgu wzroku. I na tej podstawie, po ujawnieniu kilku niewiadomych z przeszłości, zaczyna się wspólna historia dwóch oryginalnych Avengerów.
Autorzy cofają nas do lat, gdy Bruce Banner nie zamieniał się jeszcze w Hulka, a Tony Stark mógłby przybrać ksywkę Bottle Man. Jest jednak pewien szkopuł. Genezy obu dżentelmenów napisane zostały w latach 60., a w epoce wolnej miłości i wojny w Wietnamie nie było e- maili i kilku innych elementów pojawiających się na kartach tego komiksu. Jest to zabieg dość często stosowany przez Marvela i DC – swoiste przenoszenie w czasie początków i tym samym racjonalizowanie wieku bohaterów, a czasami nawet mała zmiana realiów – jak w przypadku Iron Mana, który pierwotnie zbudował swój pierwszy pancerz w azjatyckich dżunglach, zaś kilka dekad później były to już bliskowschodnie pustynie.
A skoro mowa o retrospekcjach: rysownikom udało się ująć klimat epoki – Stark ze swoim wąsem w stylu Toma Sellecka i flaszką alkoholu w dłoni budzi nostalgię – zwłaszcza wśród fanów komiksu Iron Man: Demon w butelce. Inny czar wspomnień budzi Hulkbuster. Zbroja ta to potężne mechaniczne monstrum, sęk w tym, że używane dość rzadko, przez co nie nadąża za ciągłymi zmianami standardowych pancerzy Starka. Po zmianie barw zbroi w okresie Marvel NOW! zastanawiało mnie, co stało się z rzekomym pancernym pogromcą Hulka. Mark Bagley i Luke Ross udzielili odpowiedzi, choć ich Hulkbuster jest równie (nie)skuteczny, co poprzednie wersje. Pochwalić też ich należy za ciekawe ukazanie Hulka, takiego, jakiego znamy, a zarazem zupełnie innego. Z plusów strony graficznej wymienić należy też okładki autorstwa J.G. Johnsa, wybitnie plakatowe, łączące nowe ze starym.
Mimo iż historia ta składa się ledwie czterech zeszytów, Markowi Waidowi i Kieronowi Gillenowi udało się zamknąć ją bez niedopowiedzeń, co nie znaczy, że nie mogłaby być ona nieco dłuższa. Widać to szczególnie przy zakończeniu. Rozwinięcie personalnego wątku na linii Stark-Banner jest jakby ucięte i to w sposób wręcz policzkujący obu panów.
Hulk kontra Iron Man to tie-in i jako taki stanowi jedynie element większej opowieści, jaką jest Grzech pierworodny. Waid i Gillen poradzili sobie z historią na tyle dobrze, że można ją czytać osobno – szczególnie, jeśli ktoś jest fanem Złotego Avengera i Jadeitowego Giganta. Autorzy umiejętnie wpletli kluczowe dla obu herosów wydarzenie, nie powodujące logicznych kolizji z innymi historiami, a będące jednocześnie niemałą ciekawostką, z ogromnym potencjałem na przyszłość. Historia jest na tyle dobra, że chciałoby się jej więcej – potencjał został wygaszony zapewne przez formę dodatku do czegoś większego, lecz starcie Bannera i Starka zasługuje na dużo więcej.
Tytuł oryginalny: Original Sin: Hulk vs Iron Man
Scenariusz: Mark Waid, Kieron Gillen
Rysunki: Mark Bagley, Luke Ross
Tłumaczenie: Kamil Śmiałkowski
Wydawca: Egmont 2017
Liczba stron: 95
Ocena: 75/100