Wieść o wydaniu na polskim rynku oryginalnej serii Deadpool w twardej oprawie i grubych albumach zbiorczych była dla mnie jedną z najlepszych wiadomości tego roku. Właśnie ukazał się trzeci tom pierwszych przygód najemnika z nawijką, po którym, przyznaję to z bólem, entuzjazm nieco mi opadł. Niniejszy komiks ma jeden zasadniczy problem: w pierwszej połowie jest przegadany, chaotyczny i zwyczajnie mało zabawny, czyli cierpi na typowe bolączki dzieł z lat 90.
Pierwsza historia, zawarta w zeszycie z października 1997 roku, to debiut drugoligowego złoczyńcy zwanego Deathtrap. Pisaną przez Joe Kelly’ego i rysowaną przez Eda McGuinessa historię da się jeszcze przeczytać, szczególnie że próba uśmiercenia nieustannie paplającego Wilsona pluszowym misiem jest całkiem zabawna, nieco trudniej brnie się natomiast przez kolejną opowieść, rysowaną przez Shannon Denton. To w niej Great Lake Avengers, czyli Mr. Immortal, Big Bertha, Flatman, Dinah Soar i Doorman po raz pierwszy pojawią się jako Lightning Rods, a Wilson wybierze się z Blind Al do Akwarium w Bay City. Relacja tych dwojga rozwija się szybko i w tym albumie będziemy mogli spojrzeć na nią z nieco innej perspektywy, szczególnie w kolejnych odcinkach. Trzeba przyznać, że jest w niej jakaś chora głębia, która póki co jeszcze mnie fascynuje.
Przez trzeci, z pozoru najciekawszy koncepcyjnie zeszyt, brnęło mi się najtrudniej. Już jedno spojrzenie na jego okładkę, parodiującą legendarny cover Amazing Fantasy #15, w którym debiutował Spider-Man, zwiastuje wyraźne nawiązanie do wczesnych przygód Parkera, a konkretnie do kultowego, 47 zeszytu serii The Amazing Spider-Man. Tak oto Deadpool trafia do przeszłości, gdzie ostro namiesza w życiu Jacka Hammera, cioci May, Gwen Stacy i samego Petera, jednocześnie mierząc się z Kravenem. Pomysł to ciekawy i nawet zabawny, jednak wykonanie może pozostawiać sporo do życzenia: o ile wierne naśladowanie kadrów autorstwa Johna Romity Seniora jest wybitne, o tyle przegadany, przeładowany tekstem do granic scenariusz jest nie do przełknięcia. Najgorsze, że Deadpool to komiks niewdzięczny do tłumaczenia, w efekcie czego nie wszystkie dialogi i żarty „siadają” w języku polskim. Tak duże ich nagromadzenie w tym zeszycie jest więc dla czytelnika nie lada wyzwaniem. A przecież na końcu tomu zdecydowano się jeszcze zamieścić niezmieniony 47 zeszyt pierwszej serii przygód Pajęczaka, aby móc porównać go z parodią z 11 zeszytu Deadpoola.
W cały ten chaos z trudem wpisuje się wewnętrzna walka Deadpoola o przejście na jasną stronę i pozostanie prawdziwym bohaterem. Na szczęście mniej więcej w połowie tomu, wraz z zeszytami 12 i 13, rysowanymi przez Shannon Denton i Pete’a Woodsa, przychodzi zwyżka formy. Na ich łamach Wilson ponownie zetrze się z T-Rayem, a także zostanie wystawiony na ciężką próbę przez Typhoid Mary. Dowiemy się też nieco więcej o jego relacji z Syrin. Zaraz potem przychodzi czas na zeszyt ze świetną okładką i rysunkami autorstwa Waltera McDaniela, gdzie po raz pierwszy pojawia się arcywróg Deadpoola – Ajax, czyli postać, która występuje w komiksach już od ponad 15 lat (obecnie jako Abyss Man), a także jego kontynuację, w której Wade snuje się po korytarzach Landau, Luckman and Lake, walcząc z ogromną i niezwykle drogocenną bestią.
Druga połowa tomu zdecydowanie ratuje sytuację: Deadpool trafia jeszcze do Grecji, gdzie czeka go krótka współpraca z kolejnym kultowym czarnym charakterem – Bullseyem. Tu dialogi błyszczą najbardziej, chociaż żart nawiązujący do kultowego, wspaniałego serialu Perfect Strangers będzie bawił w Polsce naprawdę niewielką grupę osób, ze mną na czele.
Walter McDaniel godnie przejmuje pałeczkę po Edzie McGuinessie. Na szczęście jego prace są miłe dla oka: kolorowe i dynamiczne, idealnie pasujące do postaci Wade’a Wilsona. To dobra wiadomość w kontekście tego, że rysownik zostanie przy serii na dłużej i w kolejnych zeszytach również będziemy mogli podziwiać jego twórczość. Liczę więc, że trzeci album zbiorczy to chwilowa zniżka formy po bardzo dobrym tomie drugim, szczególnie, że Deadpool wciąż pozostaje jedną z najciekawszych postaci, a komiksy z lat 90 wciąż budzą ogromny sentyment u wieli czytelników, w tym niżej podpisanego. No, to gdzie ten Spider-Man?!
Tytuł oryginalny: Deadpool Classic vol 3
Scenariusz: Joe Kelly
Rysunki: Ed McGuiness, Pete Woods, Shannon Denton, Walter McDaniel
Tłumaczenie: Oskar Rogowski
Wydawca: Egmont 2017
Liczba stron: 276
Ocena: 70/100