Kolejną propozycją, wchodzącą w skład zróżnicowanej oferty, jaką przygotowało dla miłośników komiksów wydawnictwo Non Stop Comics jest seria Rat Queens. Pierwszy tom, mało subtelnie zatytułowany Magią i maskarą, wprowadza nas w świat pełen baśniowych stworzeń, które przeklinają, szatkują się na krwawe kawałeczki, kochają seks, chlają na umór, nie stronią od używek i knują przeciwko sobie intrygi. Prawda, że brzmi bombowo? Sprawdzamy, czy ta szalona przygoda to coś więcej, niż tylko prosta nawalanka z niecodziennymi bohaterami.
A właściwie bohaterkami, bo trzeba Wam wiedzieć, że protagonistkami są tytułowe Rat Queens, czyli cztery przyjaciółki, z których każda reprezentuje inną rasę, wiarę i umiejętności. Dee, Violet, Betty i Hannah to bardzo specyficzna zbieranina. Pierwsza potrafi uzdrawiać i wydaje się najbardziej normalna, ale jest jednocześnie kapłanką i ateistką, co samo w sobie jest zastanawiające. Druga ma ogromne serce do walki, bo płynie w niej krasnoludzka krew, chociaż łamie tradycję, ponieważ nie chce nosić… brody. Trzecia nie grzeszy wzrostem, ma zadatki na kleptomankę, lubi podjadać słodycze i grzybki halucynogenne. Czwarta natomiast włada elfią magią, jest najbardziej drapieżna i najchętniej używa dosadnego języka.
Komiks ma w sobie coś z gry RPG, gdzie drużyny bohaterów wyruszają z huba, którego rolę pełni Palisada, by wykonywać kolejne misje. Na jednej z nich poznajemy właśnie Szczurze Królowe, które tylko na pierwszy rzut oka są delikatnymi kobietkami. Kiedy wchodzą do akcji, krew leje się strumieniami, a wyrwane trzewia, odcięte członki (w sensie ręce i nogi!) i wydłubane oczy wprawiają czytelnika w coraz większe zdumienie z każdą kolejną stroną. Muszę przyznać, że poziom brutalności tego albumu zaskoczył nawet mnie. Podobnie jak jego połączenie z dosadnym humorem, często o seksualnym zabarwieniu, nigdy jednak nie przekraczającym granicy dobrego smaku.
Scenariusz Kurtisa J. Wiebe niestety na razie nie porywa, może dlatego, że składa się głównie z pojedynków. Intryga na większą skalę ledwie majaczy w tle, a w jej ramach ktoś próbuje wyeliminować Dee, Violet, Betty i Hannah z gry. Minie jednak trochę czasu, zanim przekonamy się, kto za tym stoi. To trochę za mało, by przykuć uwagę, chociaż skłamałbym, gdybym powiedział, że komiksu nie czyta się szybko i przyjemnie. Duża w tym zasługa Roca Upchurcha, którego lekka, kreskówkowa kreska idealnie oddaje realia przedstawionego świata. To unikatowe połączenie żywych kolorów ze scenami iście makabrycznymi.
Najciekawsze w tym wszystkim jest ujęcie bohaterek, tak odmiennych pod względem charakteru i wyglądu. Różnią się nie tylko od siebie, ale w ogóle od stereotypów kobiecych postaci w komiksach. Nie ma tu miejsca na opięte trykoty z wielkimi dekoltami, czy eksponowanie długich, zgrabnych nóg. Mimo to, każda z bohaterek ma w sobie coś intrygującego i pociągającego, jakiś ulotny seksapil, oczywiście na tyle, na ile jest to możliwe w komiksie z gatunku fantasy comedy, mającego być czymś w rodzaju hołdu dla klasycznych gier takich jak Dungeons & Dragons.
Jak na razie Rat Queens to opowieść wtórna i niespecjalnie oryginalna, ale mająca w sobie potencjał i „to coś, co Francuzi nazywają tym czymś”. Bohaterek nie sposób nie lubić, humor bawi, brutalne akcje sprawiają dziką satysfakcję, ale trudno póki o coś, co zwali nas z nóg. Nie mam jednak zamiaru skreślać tego komiksu i chętnie sięgnę po zapowiadany na luty tom drugi licząc, że kulejące elementy zostaną poprawione, a lektura dostarczy jeszcze więcej frajdy.
Tytuł oryginalny: Rat Queens vol. 1 – Sass and Sorcery
Scenariusz: Kurtis J. Wiebe
Rysunki: Roc Upchurch
Tłumaczenie: Kamil Śmiałkowski
Wydawca: Non Stop Comics 2017
Liczba stron: 128
Ocena: 70/100