Tank Girl tom 1 – recenzja komiksu

Tank Girl to komiksowe dziecko wyrosłe na gruncie popkultury lat 80. – tej punkowej i rockowej jej części, stojącej w kontrze do dość przytłaczających realiów kryzysu, galopującego kapitalizmu, rosnącego bezrobocia i politycznych przemian w Europie tego okresu. Wielka Brytania nie uniknęła tych problemów – czego efektem był rozkwit komiksów w fanowskim obiegu, trafiających często do mainstreamu – m.in. obrazoburcza, agresywna i totalnie odjechana postać Tank Girl. I teraz, po raz pierwszy, możemy przeczytać jej przygody po polsku!

Strona komiksu Tank Girl tom 1

Pierwszy tom zbiera 15 najwcześniej stworzonych historii o niepoprawnej czołgistce z australijskich pustkowi. Są czarno-białe, początkowo też dość niechlujne pod względem kreski i liternictwa. Jednak im dalej, tym rysunek staje się lepszy – bez zmian pozostaje za to szalony wydźwięk epizodów, bo Tank Girl to wariatka, a otaczająca ją rzeczywistość przegania nawet poziom jej odpałów. Już w pierwszej opowiastce nasza koleżanka rusza w pogoń za zmutowanym kangurem-gangsterem (z którym kończy w łóżku); w drugiej jej super ważną misją jest dostarczenie prezydentowi woreczków na odchody, zanim popuści; dalej mamy narkotykowe tripy, walkę z mafią o piwo, podróżników w czasie i co tylko jeszcze zamarzyło się scenarzystom. Chaos? Owszem, ale wciągający i świetnie się go czyta.

Między opowieściami o życiu australijskiej punkówy w wielkim czołgu nie ma specjalnych powiązań fabularnych – są raczej luźno łączącymi się one-shotami – ale widać wyraźny postęp w budowaniu świata przedstawionego i samych postaci. Pojawiają się kolejni bohaterowie, w tym kangur Booga, który najwyraźniej zostaje stałym chłopakiem Tank Girl, homomiś koala czy Jet Girl i Sub Girl, a sama protagonistka odsłania od czasu do czasu oblicze inne, niż zachlane do nieprzytomności.

Strona komiksu Tank Girl tom 1

Jednak nie da się ukryć, że jest to komiks, który albo się kocha, albo nienawidzi. Sama podpadam pod pierwszą kategorię – ale wielu osobom nie przypadnie do gustu ani mało wyszukany humor, często zahaczający o tematy erotyczno-fekalne, ani bardzo specyficzny sposób narracji, często łamiący jakiekolwiek zasady logiki i storytellingu, ani też kadry tak bardzo dynamiczne, że akcja niemal się z nich wylewa. Do tego dodajmy ogromne nasycenie opowieści motywami z brytyjskiej popkultury lat 80., która nie dość, że jest już anachroniczna, to na dodatek w Polsce nie jest zbyt dobrze znana, przez co możemy mieć wrażenie, że czytamy bełkot. W moim przypadku to zadziałało – chaos okazał się być naprawdę ciekawy w swojej nietuzinkowości, braku poszanowania dla tradycji i nastawieniu na szokowanie oraz niepoprawność.

Na pewno mocną stroną Tank Girl jest kreska. Jako fanka komiksu w czerni i bieli z miejsca dałam tu plus – a potem było tylko lepiej. Jamie Hawlett doskonale radzi sobie z tuszem, a jego rysunki są, mimo początkowej koślawości, szczegółowe i po prostu estetyczne. Charakterystyczny, kanciasty styl nadaje całości fajnego pazura i doskonale pasuje do punkowego rysu opowiadanych historii.

Strona komiksu Tank Girl tom 1

Polskie wydanie jest udane, do tego uzupełnione o historyczny wstęp Alana Martina i materiały dodatkowe (kolorowe okładki, całostronicowe ilustracje, a nawet urocze pierdółki jak poradnik rysowania Tank Girl czy tzw. ubieranka). Największe wątpliwości budziło przed premierą tłumaczenie – na szczęście okazało się, że jest dość udane, z nielicznymi budzącymi wątpliwość sformułowaniami, za to z godną podziwu drobiazgowością przy przekładaniu licznych etykietek, nalepek, napisów i drogowskazów – to przyjemny smaczek Tank Girl. Od strony edycyjnej nieco gorzej wypada korekta – zdarzyło się parę literówek – oraz pomysł dodania przypisów… na końcu komiksu, dokładnie na 3. stronie okładki, zamiast pod kadrami/na dole danej strony. Brakowało mi też skrzydełek w okładce – ponieważ oprawa jest miękka, łatwo poniszczyć rogi.

Ogółem Tank Girl w wydaniu Non Stop Comics to udany komiks, idealny dla fanów niepoprawnego humoru, chaosu, brutalności i akcji lejącej się z kadrów hektolitrami i nie zawsze zasadnie. Mimo że jak na dzisiejsze czasy nie jest już specjalnie wyjątkowy, to nadal świetna alternatywa dla “poukładanych” opowieści o typowych bohaterach i idealny kontrast dla popularnych superbohaterskich zeszytów. Zdecydowanie polecam, jeśli te klimaty są wam bliskie!


Okładka komiksu Tank Girl tom 1

Scenariusz: Alan Martin
Rysunki: Jamie Hawlett
Tłumaczenie: Marceli Szpak
Wydawca: Non Stop Comics
Liczba stron: 136
Ocena: 70/100

Stały współpracownik

Interesuję się literaturą, z dużym naciskiem na fantastykę. Robiłam konwenty, dłubię na portalach. I dużo piszę o dinozaurach. Możecie mnie poczytać w różnych miejscach, ostatnio na blogu MatkaPrzełożona.wordpress.com

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?