Chew tom 7 – Zgniłe jabłka – recenzja komiksu

We wrześniu zadebiutował siódmy tom niezwykle oryginalnej i wyjątkowo szalonej serii Chew, którą Mucha Comics odważnie wprowadziło na polski rynek, podejmując ryzyko, że tak abstrakcyjna fabuła nie spodoba się fanom komiksu, szczególnie tego superbohaterskiego.  Na szczęście album Zgniłe jabłka rozpoczyna drugą połowę całości, co oznacza, że coraz bardziej zbliżamy się do końca historii snutej przez Johna Laymana i Roba Guillory’ego.

Strona komiksu Chew tom 7 - Zgniłe jabłka

Po chwilowym usunięciu się na drugi plan w Babeczkach nie z tej ziemi, Tony Chu znów stoi tu w świetle reflektorów i jest bardziej wściekły, zdeterminowany i skuteczny niż kiedykolwiek wcześniej. Nie pozwala sobie już na mobbing ze strony szefa, pała też osobistą żądzą zemsty względem Wampira – Kolekcjonera, który zabił jego siostrę, a z którym będzie miał szansę się wreszcie skonfrontować. Pojedynek nie zostanie jeszcze rozstrzygnięty, będzie tylko stanowić preludium przed tym, co dopiero nadejdzie.

Coraz mocniej do głosu dochodzą także przedstawiciele Kościoła Boskiego Niepokalanego Jajka, którzy być może wcale nie są tymi, kim się wydają. Na razie twórcy jedynie zajawiają ich dalszą, istotną rolę w tej opowieści, można więc przypuszczać, że kolejny tom przyniesie następne niespodzianki i rozwinięcie ich wątków. Fabuła idzie więc do przodu, co w Zgniłych jabłkach jest zaznaczone jeszcze wyraźniej.

Strona komiksu Chew tom 7 - Zgniłe jabłka

Twórcom wcale nie brakuje pomysłów na kolejne osobowości, których mniej lub bardziej godne poszanowania talenty związane są z kulinariami. Wręcz przeciwnie: w skrócie przedstawiają całą galerię indywiduów, którzy pojawiają się w świecie Chew, przejawiając takie zdolności jak wycinanie morderczych shurikenów z tortilli czy granie na gitarze, której struny składają się z makaronu. Część tych umiejętności jest oczywiście całkowicie nieprzydatna, co też twórcy osobiście wyśmiewają w niektórych kadrach.

No właśnie, humoru jak zwykle tu nie brakuje i ponownie jest on wielowarstwowy. Oprócz tego najbardziej oczywistego – sytuacyjnego – przejawia się on również w dialogach oraz przede wszystkich w tłach i szczegółach, które uwielbiam wyłapywać podczas lektury. Sprawdzajcie wszystko: obrazy na ścianach, ogłoszenia na murach czy napisy na książkach – wszędzie, nawet w najbardziej niepozornym i nieistotnym elemencie może kryć się dowcip, najczęściej słowny, lub udane nawiązanie do popkultury. W Zgniłych jabłkach możecie znaleźć między innymi nawiązania do komiksowej Sagi czy serialu Lost.

Strona komiksu Chew tom 7 - Zgniłe jabłka

Siódma odsłona Chew trzyma poziom poprzednich, a może nawet odrobinę go podnosi. To wciąż odjazdowa, szalona jazda bez trzymanki, wyróżniająca się groteskową, odrealnioną, cartoonową kreską, brutalnym klimatem i nietuzinkowym humorem nie zawsze najwyższych lotów. Powrót Tony’ego Chu w szeregi FDA, próba odnowienia relacji z córką, czy wreszcie wychodzące na jaw tajemnice z przeszłości nadają opowieści dynamiki i czynią lekturę coraz przyjemniejszą. Życzyłbym sobie, żeby na rynku pojawiało się więcej takich odjechanych serii, które może niosą ze sobą wyłącznie walory czysto rozrywkowe, ale za to robią to cholernie dobrze.


Okładka komiksu Chew tom 7 - Zgniłe jabłka

Tytuł oryginalny: Chew vol. 7 – Bad Apples

Scenariusz: John Layman

Rysunki: Rob Guillory

Tłumaczenie: Robert Lipski

Wydawca: Mucha Comics 2017

Liczba stron: 128

Ocena: 80/100

Zastępca redaktora naczelnego

PR-owiec, recenzent, geek. Kocha kino, seriale, książki, komiksy i gry. Kumpel Grahama Mastertona. W MR odpowiedzialny za dział komiksów, książek i gier planszowych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?