Giant Days tom 1. Królowe dramy to pierwszy album powstałego niedawno wydawnictwa Non Stop Comics, który miałem okazję przeczytać. Za nowym podmiotem stoją pasjonaci komiksu i duże wydawnictwo Sonia Draga, także o przyszłość inicjatywy można być spokojnym. Szczególnie że osoby decyzyjne postawiły na serie, których na polskim rynku jeszcze nie było, stanowiąc przy okazji chwilę wytchnienia od wszechobecnej superbohaterszczyzny.
Giant Days to przede wszystkim seria komediowa. Opowiada o trzech przyjaciółkach, które właśnie rozpoczynają studia. Esther, Daisy i Susan bardzo różnią się od siebie. Pierwsza jest byłą gotką z wyjątkowym zamiłowaniem do dramatyzowania i przyciągania niecodziennych sytuacji. Druga jest nieśmiałą dziwaczką, która ma ogromne problemy z relacjami interpersonalnymi, trzecia natomiast sama siebie nazywa „rezerwuarem zdrowego rozsądku” – przynajmniej do czasu, gdy na horyzoncie nie pojawia się jej były chłopak. Razem stanowią mieszankę wybuchową, zamkniętą w ścianach akademika.
Humor w Giant Days odczytywać można na kilku płaszczyznach. Odmienność charakterów głównych bohaterek sama w sobie jest bardzo zabawna, dialogi wywołują uśmiech na twarzy, ale niezwykle ważną rolę pełnią też rysunki Lissy Treiman (kolory nałożyła Whitney Cogar). Gagi często są symboliczne i nie należy odczytywać ich dosłownie. Zastosowano tu podobne zabiegi, co w znakomitej serii Chew. Uważnie obserwujcie kadry, bo kryje się tam humor, którego nie chcecie przegapić, zawierający dużą dawkę dystansu do popkultury i panujących w niej trendów. Z pewnością waszej uwadze nie umkną natomiast sarkastyczne i absurdalne gagi, takie jak rozmowy z gołębiem po przedawkowaniu polskich (!) leków. Komiks ma internetowy rodowód, co daje się wyczuć, ale w tym przypadku nie jest to wada, a zaleta. Stanowi spin-off innej opowieści Johna Allisona, w której narodziła się np. jedna z bohaterek. Nie są to jednak dzieła specjalnie powiązane.
Nie można stwierdzić, że Giant Days to sztuka dla sztuki, robiona wyłącznie po to, by rozśmieszyć. To przecież także wspaniała opowieść o dorastaniu, pierwszych miłościach i małych porażkach, która powinna być szczególnie bliska, zwłaszcza wciąż młodym czytelniczkom. Co ważne, narracja jest prowadzona lekko, bez nadmiernego umoralniania, a bohaterki są autentyczne i nie sposób ich nie polubić.
Po skończonej lekturze moją pierwszą myślą było podrzucenie albumu swojej drugiej połówce, która z lekturą komiksów nie ma nic wspólnego. Nie wiem jeszcze, jak skończyłby się ten eksperyment, ale czuję, że niebawem się dowiem. Wszak Giant Days zostało nieraz docenione w branży i chociaż nie zdobyło najważniejszych nagród, może poszczycić się kilkoma istotnymi nominacjami.
Czy są wady? Pewnie jakieś się znajdą. Fabuła rozkręca się raczej ślamazarnie, przez co pierwsze cztery zeszyty mogą sprawiać wrażenie pojedynczych historyjek, ledwie luźno ze sobą powiązanych, a nie większej i dobrze przemyślanej całości. To czas na poznanie bohaterów i zrozumienie zależności między nimi, a także na wpuszczenie na scenę kilku postaci drugoplanowych. Mimo to Królowe dramy to interesujące wprowadzenie do nowej serii, z której z pewnością nie zamierzam rezygnować po pierwszym tomie.
Tytuł oryginalny: Giant Days vol. 1
Scenariusz: John Allison
Rysunki: Lissa Treiman
Tłumaczenie: Wojciech Góralczyk
Wydawca: Non Stop Comics 2017
Liczba stron: 112
Ocena: 80/100