Batman tom 9 – Bloom – recenzja komiksu

W świecie Batmana, opisywanym w głównej nietoperzej serii z Nowego DC Comics wiele się ostatnio wydarzyło. W Ostatecznej rozgrywce, czyli siódmym tomie runu Scotta Snydera i Grega Capullo, symbol Gotham niejako dokonał żywota i zniknął ze sceny. Jego miejsce zajął Jim Gordon odziany w zrobotyzowany, nowoczesny kostium. Nie wszystkim spodobała się ta zmiana, dlatego scenarzyści powoli zaczęli przywracać ukochany przez wszystkich status quo. A pomóc miał im w tym tajemniczy antagonista, znany jako Mr. Bloom. Postać z wyglądu przypominające nieco Slendermana zadebiutowała w tej serii i zdążyła sporo namieszać. Miasto po raz kolejny stanęło w ogniu…

Strona komiksu Batman tom 9 - Bloom

Tymczasem Bruce Wayne wiedzie spokojne życie w cywilu. Jest zakochany, oddaje się działalności dobroczynnej, a przez amnezję nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, kim był wcześniej. Ale Batmana nie da się przecież wyrzucić z umysłu, serca i duszy ot tak sobie, prawda? On ciągle gdzieś tam jest, nasz bohater będzie tylko potrzebował odpowiedniego bodźca, by pozwolić mu dojść do głosu. Czy atak Blooma na Gotham okaże się wystarczającym sygnałem?

Bloom utrzymany jest w stylistyce horroru. Tytułowy antagonista wydaje się być krzyżówką człowieka i rośliny, posiada wydłużające się ciało, a nasiona, których używa, mają potworny wpływ na mieszkańców miasta. Do tego wydaje się bezwzględny i brutalny, nie waha się zabijać przypadkowych ludzi w dość krwawy sposób. W finale Bloom rośnie do ogromnych rozmiarów, by niczym Godzilla demolować i palić Gotham. Aby go pokonać, Gordon będzie musiał sięgnąć po największe działa. Nie będzie w tym jednak osamotniony.

Strona komiksu Batman tom 9 - Bloom

Jak już możecie się domyślać i mam nadzieję, że nie będzie to dla Was zaskoczeniem lub spoilerem, Bruce Wayne wreszcie zda sobie sprawę ze swojego dziedzictwa. W najlepszym zeszycie z tego albumu przypomni sobie, do czego przez lata służyła mu jaskinia nietoperza, postawi też Alfreda w bardzo niezręcznej, dramatycznej sytuacji. Aby Batman narodził się na nowo, Batman będzie musiał umrzeć. Gdy już stary i nowy stróż Gotham staną do walki ramię w ramię, będziemy świadkami epickiego pojedynku rodem z wysokobudżetowych filmów science-fiction. Uczciwie jednak przyznam, że niespecjalnie wciągnęły mnie te elementy niczym nie skrępowanej akcji. Ot, zwykła nawalanka na ulicach miasta, jakich pewnie wszyscy powoli mamy już dosyć.

W pogoni za uczynieniem ostatniego rozdziału megaspektakularnym, twórcy zapominają jakby o głębi i logice. Seria od początku była nierówna, ale jakby ustabilizowała się nieco na całkiem wysokim poziomie. Finał ostatecznie da się przeżyć, ale jednak po tak doświadczonym twórcach jak Scott Snyder i Greg Capullo oczekiwałem po prostu nieco więcej. Danny Miki i Yanick Pawuette wspomagają wprawdzie warstwę plastyczną, wprowadzając nieco świeżości, ale nie wychodzą ponad przyzwoitą przeciętność.

Strona komiksu Batman tom 9 - Bloom

Sama historia zawarta w tym albumie jest dość krótka, uzupełnia ją za to interesująco rozszerzający mitologię Batmana zeszyt o tytule Dwadzieścia siedem. Na jego kartach, „stary” i „młody” Bruce Wayne wymieniają się informacjami na temat ciągłości i chronologii, omawiając tajemniczy program i pośrednio rozwiązując zagadkę „nieśmiertelności” zjawiska, jakim jest Mroczny Rycerz Gotham. Rewelacyjnym dodatkiem jest naprawdę długa galeria wspaniałych rysunków, ukazujących spotkania Batmana z Supermanem, stworzone przez licznych ilustratorów, również tych z najwyższej półki. Większość z nich chciałbym zobaczyć na swoim T-shircie lub na puzzlach na minimum 1000 elementów.

Już w sierpniu Egmont wyda 120-stronicowy epilog tej serii przygód Batmana, które mają miejsce tuż przed startem zapowiadanego Odrodzenia. I chociaż recenzje najnowszych odsłon przygód zamaskowanego pogromcy zła są raczej umiarkowane, ja z nadzieją patrzę w przyszłość i liczę na powrót oldschoolowego klimatu i starej, dobrej detektywistycznej roboty.

Okładka komiksu Batman tom 9 - Bloom

Tytuł oryginalny: Batman vol. 9: Bloom
Scenariusz: Scott Snyder
Rysunki: Greg Capullo, Danny Miki, Yanick Paquette
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawca: Egmont 2017
Liczba stron: 200
Ocena: 75/100

Zastępca redaktora naczelnego

PR-owiec, recenzent, geek. Kocha kino, seriale, książki, komiksy i gry. Kumpel Grahama Mastertona. W MR odpowiedzialny za dział komiksów, książek i gier planszowych.

Więcej informacji o
, , , ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?