Wojna Robinów – recenzja komiksu

Popękana i poplamiona krwią, biała maska enigmatycznego Trybunału Sów zachęca z okładki do sięgnięcia po Wojnę Robinów, crossover pomiędzy młodzieżowymi seriami, które w Polsce nigdy się nie ukazywały, a które mają jednak wpływ na uniwersum Batmana znane z innych albumów wydawanych przez Egmont, takich jak Wieczni Batman i Robin. Mrocznego Rycerza w klasycznym wydaniu tu jednak nie uświadczymy – jak wiemy, funkcję tę pełni obecnie Jim Gordon w stroju robota. To między innymi on będzie użerał się nie z jedną, a z kilkudziesięcioma osobami, posługującymi się mianem Robina. Na dodatek wygląda na to, że wysoko postawiona radna Noctua pozostaje pod wpływem tajemniczego Trybunału Sów, próbując wywołać w Gotham wojnę domową. Mroczna organizacja prowadzi natomiast rekrutację na tzw. Szarego Syna, mającego stać się nowym wojowniczym liderem. Na kogo padnie wybór?

Strona komiksu Wojna Robinów

Jak wiemy, imienia „Robin” używa coraz więcej osób. Oprócz Dicka Graysona, Jasona Todda, Tima Drake’a i Damiana Wayne’a, na kartach Wojny Robinów pojawi się też mnóstwo samozwańczych pretendentów do tytułu pomocnika Batmana. Są zdeterminowani, chcą czynić dobro, ale jednocześnie brak im odpowiedniego wyszkolenia, przez co zbyt często narażają się na niebezpieczeństwo. Niedoświadczone młodziki nie zawsze panują nad sytuacją, wiadomo więc, że prędzej czy później musi dojść do tragedii. Jeden z incydentów staje się wymówką dla władz, by wprowadzić tak zwane „Prawo Robina”, nakazujące dokonać aresztowania każdego, kto nosi jego symbole. Zmotywuje to „starych” Robinów do wzięcia odpowiedzialności za młode pokolenie.

Na czytelnika tego albumu czeka mnóstwo potyczek, zarówno bratobójczych, jak i tych z czarnymi charakterami. Towarzyszy im jednak uczucie fabularnego chaosu oraz niedosytu, wynikającego głównie z niewykorzystania nagromadzonych, a przecież charakterystycznych bohaterów i antybohaterów. Szczególnie Trybunał Sów, organizacja z ogromnym potencjałem, mogła mocniej zaznaczyć swoją obecność. Ciekawie wypada natomiast rozwój postaci Damiana Wayne’a, syna Bruce’a, który charakterek ewidentnie ma po mamusi i po dziadku.

Strona komiksu Wojna Robinów

Wyróżnikiem, ale i zarazem zasadniczą wadą tego albumu, jest mnogość pracujących przy nim artystów. W spisie treści można naliczyć ponad trzy tuziny scenarzystów, ilustratorów i inkerów, o mniej lub bardziej znanych polskiemu czytelnikowi nazwiskach. Niestety, w samym scenariuszu, który należy raczej do tych prostych jak konstrukcja cepa, nie widać ich kunsztu, chociaż uczciwie trzeba przyznać, że fabuła jest stosunkowo spójna i nie rozłazi się w szwach. Rozwarstwienie widać bardziej w warstwie graficznej, która generalnie trzyma przyzwoity poziom, ale też przejawia wahania w obie strony – od nowoczesnych, realistycznych rysunków, po cartoonowe, uproszczone i mało przystępne prace w opowieści o przebudzeniu Szpona w pewnej Akademii. To oczywiście kwestia gustu, ale z czasem Wojna Robinów zaczęła mnie po prostu nieco męczyć.

Strona komiksu Wojna Robinów

Nie oznacza to jednak, że przy lekturze nie można się dobrze bawić. Niezaprzeczalnym plusem albumu jest możliwość zapoznania się chociaż z pojedynczymi wycinkami serii, które nigdy nie ujrzały i zapewne już nie ujrzą w Polsce światła dziennego. Mowa tu na przykład o Gotham Academy, Red Hood/Arsenal czy Grayson. Chociaż nigdy nic nie wiadomo – w końcu zapowiedzi Egmontu względem DC Rebirth zaskoczyły obecnością Teen Titans czy Nightwinga. Dodatkowo, jeśli podobał Wam się pierwszy tom serii Wieczni Batman i Robin, warto zapoznać się z Wojną Robinów przed premierą jego kontynuacji.


Okładka komiksu Wojna Robinów

Tytuł oryginalny: Robin War
Scenariusz: Lee Bermejo, Tom King i inni
Rysunki:
Adam Archer, Ian Churchill, Steve Pugh i inni
Tłumaczenie: Marek Starosta

Wydawca: Egmont 2017
Liczba stron: 252
Ocena: 60/100

 

Zastępca redaktora naczelnego

PR-owiec, recenzent, geek. Kocha kino, seriale, książki, komiksy i gry. Kumpel Grahama Mastertona. W MR odpowiedzialny za dział komiksów, książek i gier planszowych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?