Alan Moore, autor epokowych Strażników, przez komiksowe środowisko uważany jest za szalonego geniusza. Uprawiający magię pisarz w swym dorobku ma wiele wartościowych dzieł, ale to jedno, kojarzące się z żółtą przypinką, jest jego znakiem rozpoznawczym, a zarazem przekleństwem. Gdzieś w oddali majaczy co prawda maska Guy’a Fawkesa, ale to Dr Manhattan i spółka sprawili, że komiks zmienił się na dobre, sprawiając zarazem, że pozostałe dzieła Moore’a nikną w ich cieniu. A szkoda, bo brytyjski scenarzysta ma wiele do powiedzenia. Przedstawiając świat pełen superbohaterów nie robi tego w sposób realistyczny i posępny jak w Miraclemanie, ale pozwala sobie na prawdziwą jazdę bez trzymanki. Top 10 to komiks, który swą różnorodnością po prostu powala. Oto typowy zdawać by się mogło komisariat policji, ale w nietypowych realiach.
Neopolis – spełniony sen futurysty ze skłonnościami do nadmiernego fantazjowania. Gargantuiczne miasto, zamieszkane przez superludzi, mityczne istoty, kosmitów i całą fantastyczną czeredę. To w nim świeżo upieczona policjantka imieniem Toybox zaczyna karierę u boku mrukliwego twardziela Jeffa Smaxa, będącego postrachem całego półświatka. Na Dziesiątym Komisariacie ma okazję uczestniczyć w śledztwach, takich jak próba schwytania Mglistego Macacza, osobnika, który niezauważony pozwala sobie na nadmierne spoufalanie się z kobietami, czy groźniejsza sprawa mordercy, ochrzczonego mianem Waga, będącym Kubą Rozpruwaczem przyszłości.
Ogromnym atutem tego komiksu są świetnie napisane postaci. Będąca początkowo w centrum uwagi Toybox szybko traci pozycję lidera na rzecz swoich kolegów i koleżanek z wydziału, a i bohaterowie bez odznak są godni uwagi. Ot taki Gograh – wspaniałe studium alkoholizmu w rozmiarach Godzilli, czy taksówkarz kierujący się wolą Buddy, twierdzący, że klient ma trafić nie tam, gdzie chce, a tam gdzie powinien wedle swego przeznaczenia. Wśród policjantów również zdarzają się egzotyczne osobowości – wyznający diabła Król Paw czy sierżant Kemlo Cezar, będący w istocie psem, zadziwiają oryginalnością, a przy tym nie są jakimiś fantasmagorycznymi personami. Pierwszy z nich, mimo że będący wyznawcą raczej mało pozytywnej istoty, jest wyważony i bliżej mu do dyscypliny dalekowschodniego wojownika, niż do natury satanisty. Cezar zaś to niekoniecznie wierny pies… Że nie wspomnę o Pustynnym Diable, Elektrycznym Peterze czy kapitanie Jetmanie.
Historia jest podzielona na kilka etapów, ale każdy z nich łączy się ze sobą w zgrabny sposób. Wielowątkowość sprawia, że komiks nie zostawia ani chwili na oddech i nie przynudza. Umiejętne rozlokowanie postaci, subtelna gra popkulturowymi motywami, sensacyjno- policyjny klimat z domieszką SF i humor – to wszystko mieści się w jednej kosmopolitycznej wizji miasta przyszłości. Przyszłości nieco innej, niż ta z ponurych wizji znanych z literatury- świat Top 10 jest społecznie bliższy naszemu, a wszelkie futurystyczne elementy są dość komiksowe i przerysowane, niczym w trylogii Roberta Zemeckisa- Powrót do przyszłości.
Moore pozwala sobie na satyrę względem świata superbohaterskiego. Oto Atomowe Myszy stają naprzeciw Ultrakotów, powodując reperkusje poważniejsze niż zdewastowana kuchnia. Zjawisko superbohaterstwa nie jest tu niczym niezwykłym- setki osób biegają w pelerynach, a nadprzyrodzone zdolności tworzą nawet nowe gałęzie rynku. Autor wrzuca też tu mitologiczne bóstwa z całą ich historią, ukazując w absurdalny sposób pewne motywy z ich sag. Jest też miejsce na dojrzalsze wątki – rozdział ósmy, z historią Perspektywa, czy sam finał opowieści, sprowadzają czytelnika z wyżyn szaleństwa i pokazują, że ciągle jest to prawdziwy świat- z jego wszystkimi zaletami i wadami.
Top 10 to również perfekcyjnie zgrane z fabułą rysunki. Potężne drapacze chmur, latające pojazdy i ludzie, istoty wszelkiego rodowodu i banery reklamowe, na które warto zwrócić uwagę, to jedynie wierzchołek góry lodowej. Gene Ha i Zander Cannon umieszczają na planszach ogromną ilość subtelnych easter eggów i to nie tylko ze świata superbohaterów – przy czym wszystkie one nie są brutalnie dosłowne, a subtelne i wymagające dodatkowego spojrzenia w głąb kadru. Zjawiskowo prezentują się też postaci – niemal szablonowy siłacz Jeff Smax, kowbojski Pustynny Diabeł czy zmieniająca się niczym kameleon Girl One, to charaktery ze zdawać by się mogło różnych rzeczywistości. Razem jednak pasują do siebie doskonale, jeszcze lepiej ukazując śmiały rozmach komiksu.
Jestem nieco subiektywny, jeśli chodzi o twórczość Alana Moore’a, ale czy to zła cecha i czy w jego przypadku nie staje się ona po prostu obiektywizmem? Wiadomo nie od dziś, że northamptoński twórca należy do elity swej profesji, a jego dzieła to nie proste historyjki pod kolejny wielki event. Top 10 to komiks ambitny, a jednocześnie silnie rozrywkowy. Twórcy pokazują w nim, że przyszłość nie musi być mroczną cyberpunkową wizją, a szaloną fantazją, w której termin 'multi-kulti’ nabiera nowych odcieni- międzygatunkowego, międzyplanetarnego i tak dalej. Doskonałe dzieło, nie tylko dla tych, którzy nieco więcej wiedzą o współczesnej popkulturze, ale też dla kogoś, kto chce na chwilę oderwać się od typowych opowieści superbohaterskich czy SF, a jednocześnie nie wychodzić poza ich ramy. W moim osobistym rankingu komiksów Top 10 na pewno znajdzie się w najlepszej dziesiątce.
Tytuł oryginalny: Top 10
Scenariusz: Alan Moore
Rysunki: Gene Ha, Zander Cannon
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Wydawca: Egmont 2017
Liczba stron: 348
Ocena: 95/100