Seria New Avengers ma nieco mylącą dla mnie nazwę, którą kojarzę z reaktywowanym składem Mścicieli. Seria Hickamna skupia się na nieco innym składzie, znacznie mniej oficjalnym, niż tym znanym z historii pióra Bendisa, a mowa tu o Illuminati. Po Nieskończoności owo tajne stowarzyszenie ma okazję do zintensyfikowania działań dotyczących inkursji, ale nie są one usłane pasmem sukcesów. Prawdziwe problemy wyłaniają się niczym potwór z głębin.
Sprawy przybierają coraz groźniejszy obrót. Dzięki urządzeniu skonstruowanym przez Reeda Richardsa okazuje się, że na innych Ziemiach działają podobne do Illuminati tajne stowarzyszenia, które nie bardzo radzą sobie z nowymi wyzwaniami w postaci Kartografów czy Czarnych Kapłanów. Obok ogromnego zagrożenia rosną więc ogromne rozterki moralne, a dama zwąca się Czarnym Łabędziem, mimo dziewczęcej powierzchowności, kryje w sobie sporo mroku i na dodatek szuka kolegów.
W poprzednich tomach ujawnił się wewnętrzny konflikt między dwoma królami – Namorem i Czarną Panterą. Władcy Atlantydy i Wakandy, po wzajemnym spustoszeniu swoich królestw, powoli jednak będą musieli dojść do konsensusu. Zagrożone są już nie tylko ich kraje, ale całe Uniwersa. W tym samym czasie Doktor Strange zagłębia się w tajniki mrocznej magii, które nawet dla niego mogą okazać się zgubne. Pakty, jakie zawrze, mogą zszokować wiernego fana tej postaci, która dotąd dość konserwatywnie podchodziła do kontaktów z rogatą magią. Wyczyn maga w Wielkiej Wojnie Hulka był przy tym bowiem zaledwie igraszką.
Uwielbiam alternatywne wariacje na temat klasycznych uniwersów. Różnorodność równoległych grup, próbujących zapobiec erozji Multiwersum, jest po prostu ciekawa. Ale najciekawsza jest marvelowska wersja pewnej konkurencyjnej grupy superbohaterskiej, która odegra niemałą rolę w czwartym tomie serii, zapowiedzianym przez Egmont na czerwiec. I żeby zwolennicy wydawnictwa DC nie byli zniesmaczeni tą zagrywką, odsyłam ich do trzeciego tomu serii Superman/Batman, gdzie tytułowi bohaterowie spotkali lustrzane odbicie Avengers.
Simone Bianchi i Rags Morales swymi ilustracjami tworzą historię pełną akcji, ale i mroku. W szczególności prace pierwszego z nich są naznaczone pewnym cieniem, sprawiającym, iż prezentujące się w ponurych barwach wydarzenia tchną jeszcze większym chłodem. Uwypukla to się w przypadku wydarzeń skoncentrowanych wokół Strange’a, który podąża nader demoniczną ścieżką. Z kolei Morales świetnie ukazał relacje na linii Namor- T’Challa. Koronowane głowy nie mają w sobie nic z monarszego majestatu, przypominając bardziej dwóch zmęczonych mężczyzn, których równie wiele łączy, co dzieli.
Trzeci tom New Avengers dodaje tempa całej serii. Pierwszy tom był wstępem, w drugim, związanym z Thanosem i Budowniczymi, główny wątek zszedł nieco w cień. Hickman dopiero teraz popuścił wodze fantazji i pokazał, że wydarzenia o ogromnej skali to jego specjalność. Mam nadzieję, że ów rozpęd nie skończy się na betonowej ścianie, pozostawiając niedosyt i żal po zmarnowanym pomyśle. Jeśli więc ktoś nie był przekonany do tej serii, niech śmiało sięga po nią oraz po Inne światy.
Tytuł oryginalny: NewAvengers: Other Worlds
Scenariusz: Jonathan Hickman
Rysunki: Simone Bianchi, Rags Morales
Tłumaczenie: Marek Starosta
Wydawca: Egmont 2017
Liczba stron: 132
Ocena: 75/100