W styczniu zachęcaliśmy Was do nadrobienia pierwszych pięciu tomów serii Chew i jeśli już to zrobiliście, albo byliście z nią na bieżąco, z pewnością ucieszycie się, że nakładem wydawnictwa Mucha Comics ukazał się właśnie szósty o wdzięcznym tytule Babeczki nie z tej ziemi. Przyglądamy się, czy narwana, zwariowana i nieobliczalna opowieść Johna Laymana i Roba Guillory’ego nadal trzyma tak wysoki poziom, jak do tej pory.
Historia zbliża się do półmetka – w niniejszym tomie zawarto bowiem zeszyty 26-30, z 60 planowanych przez niepodrabialnych twórców. Z tej okazji przyszedł czas na zmiany – główny bohater, Tony Chu, chwilowo przebywa w szpitalu, będąc całkowicie uziemionym. Pałeczkę przejmuje więc jego siostra bliźniaczka – Toni – obecnie funkcjonariuszka rosnącej w siłę NASA. Jej perypetie, nakręcane przez umiejętność dostrzegania przyszłych losów wszystkiego, co ugryzie, wydają się szczególnie zabawne. Wyobraźcie sobie, w jaki sposób Toni podejmuje decyzję, czy związać się z kimś na stałe…
Najmocniejszy (i najzabawniejszy) moment tego tomu, to dodatkowy zeszyt z przygodami Poyo – ulubieńca publiczności. Kogut ten nie jest specjalnie komunikatywny, cały czas „mówi” tylko „gdak” i „kukuryku”, ale za to z jego pazurami nie mają szans nawet… hordy piekielne. Tak, Poyo to tajny agent i tajna broń w jednym – wysyłany wszędzie tam, gdzie nikt inny nie dałby sobie rady. Zeszyt z jego udziałem to oczywiście czyste szaleństwo, ale i festiwal doskonałego humoru, ukrytego nawet w szczegółach. Dawno nie czytałem komiksu, który tak premiowałby uważne oglądanie każdego zakątka kadru.
Babeczki nie z tej ziemi pokazuje, że w świecie wykreowanym przez Laymana i Guillory’ego jest jeszcze dużo miejsca na nowe wydarzania i nowych bohaterów. Pomysły autorom póki co się nie kończą i oprócz osobowości, które przejawiają coraz to nowe talenty związane z kulinariami, znalazło się tu miejsce na takie kurioza jak wywołujące halucynacje żabokury, czy wspomniana potyczka morderczego koguta z diabłami.
Żeby jednak nie było za wesoło, mamy w szóstym tomie Chew i momenty poważniejsze, brutalne i może nawet nieco przerażające. Zakończenie nie pozostawia złudzeń i pokazuje, że przed nami jeszcze dużo emocji, szczególnie gry Tony Chu wróci do zdrowia i do gry. Z pewnością zyska nową motywację, by doprowadzić do końca sprawę pewnego wampira…
Szósta odsłona Chew jak najbardziej trzyma poziom poprzednich i jeśli polubiliście ten rodzaj humoru oraz groteskową, odrealnioną, a miejscami po prostu brzydką kreskę, która jednak doskonale oddaje klimat tej opowieści, Babeczki nie z tej ziemi z pewnością Was nie zawiodą. Warto dodać, że tom ten jest nieco dłuższy, niż poprzednie albumy (160 stron), w związku z tym skoczyła nieco jego cena, jednak w zamian za to dostajemy kawał świetnego komiksu i obłędną galerię miniplakatów z Poyo, które gdyby nie nabożna cześć oddawana komiksom, z pewnością zostałaby wycięta i zawisły na mojej ścianie.
Scenariusz: John Layman
Rysunki: Rob Guillory
Tłumaczenie: Robert Lipski
Wydawca: Mucha Comics 2017
Liczba stron: 160
Ocena: 80/100