Harley Quinn to chyba najbardziej szalona seria, wydawana obecnie przez Egmont w ramach Nowego DC Comics. Jedyne porównanie, jakie przychodzi mi na myśl, to uwielbiany przez czytelników Deadpool, który także z humorem i bez trzymanki eliminuje kolejne przeciwności. Jednak to, co scenarzyści zgotowali Pani Quinzel w trzecim tomie, zatytułowanym wdzięcznie Cmok, cmok, bang, dziab!, trudno jest oddać słowami. Trzeba to po prostu zobaczyć na własne oczy!
Być może pamiętacie, że po zachwytach nad pierwszym tomem pt. Miejska gorączka, drugi był już o wiele mniej zabawny. Jednak trzeci album z przygodami Harley naprawdę może się spodobać, szczególnie że znów zaserwowano nam okolicznościowe zeszyty – tym razem na Święta Bożego Narodzenia i Walentynki. Cmok, cmok, bang, dziab! to prawdziwy miszmasz, zarówno fabuł, jak i rysowników o odmiennych stylach graficznych. W nasze ręce trafiły tylko trzy zeszyty serii głównej, tom wypakowany jest jednak zawartością po brzegi. Co nas czeka w tym albumie?
Harley próbuje wyciągnąć z Arkham swoją przyjaciółkę – Poison Ivy, co oczywiście będzie musiało wiązać się z pewnymi komplikacjami. W wyniku akcji ratunkowej nasza heroina doświadczy szeregu przedziwnych wizji, a także powiększy grono lokatorów swojej kamienicy o pewne… zmechanizowane jajko. Chwilę potem dostajemy tzw. Holiday Special, czyli wydanie specjalne na Święta Bożego narodzenia, w którym to znów objawi się miłość Harley do zwierzaków. Quinn i kurduplowaty Tony wpadną na genialny pomysł, jak znaleźć biednym pieskom i kotkom nowe domy. Nawet, jeśli będą musieli wcisnąć je ludziom do gardła siłą…. To jednak nie koniec. Dowiemy się też, co by się stało, gdyby nasza niesforna pani doktor sama stała się prezentem dla pewnej dziewczynki z piekła rodem. Jest w tej części jeszcze krótka, ale pięknie ilustrowana historia o stworzeniu, które gnieździ się w bębenkach i śpiewając świąteczne piosenki doprowadza swojego gospodarza do szaleństwa oraz opowieść o tym, jak Harley stara się zatrzymać czas… Szaleństwo, szaleństwo, szaleństwo!
Mało? Proszę bardzo. Na pewno Waszej uwadze nie uszła okładka, na której to Quinn obcałowuje zamaskowaną twarz Batmana. Kiedy milioner Bruce Wayne wystawia na aukcję charytatywną wytworną kolację z samym sobą, Quinn stanie na głowie, by zdobyć naprawdę duże pieniądze i zorganizować sobie randkę. W ramach specjalnego numeru na Walentynki poznamy więc historię co by było, gdyby Harley została… żoną Batmana. To chyba najzabawniejszy numer w całym tomie, jeszcze bardziej przez debiut dwóch… no powiedzmy że superzłoczyńców.
Warto jeszcze sprawdzić, co dzieje się w ramach regularnej serii, szczególnie że wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że zawarte tu wydarzenia będą istotne dla kolejnych zeszytów. Harley dochodzi do wniosku, że sama nie da rady wszystkiego ogarnąć, a o porządek na dzielni trzeba przecież dbać. Ogłasza więc szeroko zakrojony casting na asystentki. Jak możecie się domyślić, zgłosi się cała gama barwnych, dosadnych i brutalnych osobowości, z który kilkanaście będzie miało szanse zasilić szeregi gangu Harley. A o tym, jak sobie poradzi w akcji, przekonamy się już w maju, kiedy Egmont wyda czwarty tom o tytule Do broni!.
Scenariusz Jimmy’ego Palmiottiego i Amandy Conner to nieustanna, pełna humoru akcja i rozrywka wysokiej próby. Twórcy doskonale odnajdują się w tej konwencji i mam nadzieję, że nie zabraknie im pomysłów. Dodatkowo, walor artystyczny podnoszą tacy rysownicy jak John Timms, Chad Hardin, Thony Silas, Ben Caldwell czy nieodżałowany Darwyn Cooke. Jeśli jesteś gotowi na nieskrępowane szaleństwo, burzenie czwartej ściany, ironię i sporą dozę brutalności, Cmok, cmok, bang, dziab! będzie idealną propozycją.
Scenariusz: Jimmy Palimiotti, Amanda Conner
Rysunki: John Timms, Chad Hardin, Thony Silas, Ben Caldwell, Darwyn Cooke
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Wydawca: Egmont 2017
Liczba stron: 204
Ocena: 80/100